Spojrzałaś przerażona ku górze. Spotkałaś tego, którego nigdy nie chciałaś już w życiu widzieć.
Ze strachu przed białoskórym nie pisnęłaś ani słowa. Wpatrywałaś się w niego z przerażeniem i otwartą buzią.
Nagle nadszedł Kabuto z nowymi ubraniami. Stanął zdziwiony, na widok drugiego człowieka.
— Kabuto... — wysyczał. — Dlaczego nie jest jeszcze gotowa?
— Już się tym zajmuję, Orochimaru-sama — powiedział szybko okularnik, karcąc Cię przy tym wzrokiem. Za co? Nie wiedziałaś.
Kiedy wężowy człowiek opuścił pomieszczenie, Kabuto położył ubrania na komodę, a obok tego miskę z ciepłym ryżem.
— Musisz to zjeść — wyjaśnił poirytowany Twoimi wyczynami — a także się w to ubrać.
Nie ruszyłaś się z miejsca. Kabuto poprawił okulary i uśmiechnął się półgębkiem.
— Mam pomoc ci się ubrać? — spytał ironicznie. Natychmiast poczerwieniałaś na twarzy.
— Nie!
— W takim razie będę tu za dziesięć minut — powiedział na odchodne. Zamknął za sobą drzwi.
Westchnęłaś i dotknęłaś dłońmi swoją twarz, aby ją nieco ochłodzić. Zamiast przyjemnego ukojenia, dostrzegłaś krew na dłoniach. Krzyknęłaś, próbując odrzucić od siebie ręce. Cofnęłaś się i upadłaś niefortunnie na komodę, zahaczając o coś łokciem.
Na szczęście, tym razem nie trafiłaś w miskę. Ofiarą za to padły ubrania, wpadając do ryżu. Westchnęłaś cierpiętniczo, mając już dość swojej niezdarności.
Otrzepałaś kostium z ryżu i zgodnie z poleceniem Kabuto przebrałaś się w wybrany przez chłopaka strój. Było Ci w nim wygodnie, jednak dalsza część polecenia — posilenia się ryżem — wcale Cię nie zadowalała.
Niemal chwilę później przyszedł czterooki i już nawet nie skomentował Twojego wyglądu. Co prawda, w nowym ubraniu wyglądałaś o wiele schludniej, niż w tamtej przybrudzonej koszuli, jednak pozostałości po ryżu i zaschnięta krew na dłoniach nie dodawały Ci uroku.
— Idziesz za mną — rzucił. — Nie próbuj nawet uciekać, nie znajdziesz wyjścia.
Zdziwiła Cię jego nagła zmiana nastroju, jednak posłusznie szłaś za nim. Prowadził Cię przez plątaniny korytarzy, a każdy z nich wyglądał dokładnie tak samo, jak poprzedni. Zdążyłaś się pogubić się już przy czwartym zakręcie.
Każdy z korytarzy był szeroki. Na piaskowych ścianach widniały wyryte wzory, dokładnie jak w Twoim poprzednim lokum. Nie w każdym korytarzu znajdowały się drzwi, jednak było ich stosunkowo dużo.
Przez chwilę chciałaś podejść do któryś drzwi i nacisnąć klamkę. Okropnie korciło Cię, aby dowiedzieć się, co za sobą kryją. Przypomniałaś sobie jednak o sytuacjach, które miały miejsce w ostatnich godzinach i zrezygnowałaś z tego pomysłu. Nie chciałaś narobić większych szkód. Akcje z ryżem i shurikenem zdecydowanie Ci już wystarczały.
Doszliście do jednych z wielu drzwi. Różniły się jednak innych: miały srebrny połysk i otwierane były na kod. Kabuto wpisał odpowiednie cyfry. Drzwi rozsunęły się, a Twoim oczom ukazał się jasny gabinet.
— Usiądź — polecił ciemnooki, wskazując na metalowy blat. Serce podjechało Ci do gardła, gdy zobaczyłaś, kto stoi w kącie pokoju. Pomimo obecności wężowego człowieka, wykonałaś polecenie.
Okropnie się bałaś. Twoim ciałem wstrząsnęły dreszcze na myśl, co mogą Ci zrobić. Nie chciałaś umierać — nie teraz, zanim nie dowiesz się, kim jesteś.
CZYTASZ
Medyk ¦ Kabuto x Reader
Fanfiction"Gdybyś znała prawdę, już dawno by Cię tam nie było. Jedynie chęć poznania swojej tożsamości trzymała Cię w tych zatęchłych korytarzach. Potem nadeszła kolej na eksperymenty, treningi i zlecenia, aż w końcu zdałaś sobie sprawę, że nie opuściłaś Oroc...