— Skoro masz Rankana...
Twoja brew powędrowała do góry. Kiwnęłaś głową, dając Yakushiemu znak, żeby kontynuował.
— Możesz cofnąć się w czasie, namieszać i stać się szpiegiem w Liściu.
Zamrugałaś oczami, próbując zrozumieć słowa swojego chłopaka.
— Kabutoo — jęknęłaś przeciągle, przyglądając sobie rękę do twarzy. — Coś ty znowu wymyślił?
— Orochimaru potrzebuje szpiega — powiedział, jakby to było oczywiste.
— Ale dlaczego ja? — spytałaś.
— Masz doświadczenie — przekonywał dalej.
— Wielkie mi doświadczenie. — Wywróciłaś oczami. — I znowu Konoha? Po kiego mu Konoha, przecież już wszystko w niej załatwił.
— Ale Tsunade wciąż jest Hokage.
Zapowietrzyłaś się, słysząc imię Senju. Rzeczywiście, Tsunade wciąż żyła. Po części to ona była winna śmierci Shikaia i Fusagaru, jednak... oni naprawdę chcieliby, abyś dokonywała zemsty?
— Idioto, nie będę przecież jej zabijać! — warknęłaś i uderzyłaś go poduszką, aż mu okulary zleciały z nosa.
— Hah, [imię]-san. — Zaśmiał się. — Ślicznie się złościsz. Tylko żartowałem.
— Mnie się takie żarty nie podobają — szepnęłaś pod nosem, czerwieniąc się.
— Jednak wydaje mi się, że to, co Orochimaru ma do powiedzenia, nie spodoba ci się bardziej — powiedział zagadkowo.
— Czego on ode mnie chce? — spytałaś retorycznie. Kabuto jedynie poprawił Ci okulary, ucałował w nos i wyszedł z Twojego pokoju, radząc Ci się pospieszyć.
Westchnęłaś poirytowana, chłodząc sobie zimnymi dłońmi twarz. Chociaż byliście parą dobre trzy miesiące, a nawet mieliście za sobą swój pierwszy raz, wciąż rumieniłaś się na takie gesty.
Musiałaś się jednak otrząsnąć. Pognałaś znajomymi sobie korytarzami w stronę gabinetu Sannina. Czego mógł od Ciebie chcieć? Sądząc po słowach Kabuto, nie mogło to być nic miłego.
Kiedy dotarłaś pod samo wejście, to nagle się otworzyło. W ostatniej chwili się odsunęłaś przed niespodziewanym atakiem drewnianych drzwi. Odprowadziłaś wzrokiem wychodzącą, nieznaną Ci osobę o zimnym spojrzeniu czarnych oczu. Obdarzona jej gardzącym spojrzeniem, wślizgnęłaś się do pomieszczenia.
— Widzę, że poznałaś już Guren — powiedział Orochimaru, widząc Cię w przejściu. A więc to była Guren?
— Taak — mruknęłaś niechętnie. Nieco inaczej wyobrażałaś siebie tę granatowowłosą kobietę. — Jestem gotowa na przyjęcie rozkazów.
Czarnowłosy oblizał się. Odnotowałaś, że robił tak zawsze przed przydzielaniem misji. Jakiś jego rytuał? Błogosławieństwo boskiego Orochimaru?
— Zostaniesz wysłana jako liderka Piątki Dźwięku...
— Chwila co — przerwałaś nagle. — Piątki Dźwięku?
Czy on oszalał? Zapomniało mu się, że oni nie żyją? Zacisnęłaś dłonie w pięści. Kabuto miał rację. Nie podobało Ci się to.
— Nowej Piątki Dźwięku — poprawił wężowy i uśmiechnął się szeroko. — Sasuke już wybrał kompanów.
Nagle drzwi się otworzyły, a przez nie wkroczył wspomniany Uchiha. Zmrużyłaś oczy na jego wyczucie czasu. Tuż za nim podążyły trzy postacie...
![](https://img.wattpad.com/cover/177566535-288-k258817.jpg)
CZYTASZ
Medyk ¦ Kabuto x Reader
Fanfiction"Gdybyś znała prawdę, już dawno by Cię tam nie było. Jedynie chęć poznania swojej tożsamości trzymała Cię w tych zatęchłych korytarzach. Potem nadeszła kolej na eksperymenty, treningi i zlecenia, aż w końcu zdałaś sobie sprawę, że nie opuściłaś Oroc...