Na ścianach nie było żadnego zegara. W teorii nie sprawiało to żadnego problemu, ale... Tak zawsze musi być jakieś "ale".
Przede wszystkim, nie miałaś pojęcia, która godzina. To było podstawą do kolejnych pytań: czy są jakieś wyznaczone godziny? Pory na sen? Kiedy zapada noc? Który to dzień?
Byłaś zamknięta na klucz, do którego dostęp miał Kabuto i Orochimaru, ewentualnie Karin. Od wewnątrz nie miałaś jak się wydostać.
Wszechogarniająca nuda kleiła Ci powieki. Przerobiłaś już cały materiał zapisany w zwoju, wręcz umiałaś każde słowo na pamięć. Byłaś w stanie przerysować każdy rysunek, jaki został zaprezentowany na zwoju.
Zdmuchnęłaś świeczkę, a wokół zapanowały ciemności. Ułożyłaś się na posłaniu, nie do końca tak wygodnym, jak chciałaś.
¦~¦~¦~¦
— I z nudów będziesz opisywać każdą czynność? — jęczy Itami.
— Jeśli nie miałaby na to wszystko wpływu. — Założyłaś nogę na nogę, patrząc z uniesionym podbródkiem na szatynkę. Ta coś fuknęła pod nosem, ale nie było już żadnej przeszkody w kontynuowaniu historii.
¦~¦~¦~¦
Wraz z zamknięciem powiek, świat wokół Ciebie zaczął wirować. Nie miałaś pojęcia, gdzie się znajdujesz, grunt pod Twoimi nogami się osunął.
Niemal natychmiast poczułaś gorąc wokół Ciebie. Powietrze parzyło Ci skórę, przyprawiało o mdłości. Rozglądałaś się w panice. Gdzie się znalazłaś? Co to miało znaczyć?
Gdzieś za Tobą rozległ się przeszywający przestrzeń krzyk. Odwróciłaś się na pięcie, zdając doskonale sobie sprawę, do kogo należy.
— Tsuki! — krzyknęłaś zrozpaczona, gdy granatowowłosą dziewczynę przebiła strzała.
Zadrgały jej wargi, łzy spłynęły, a po chwili, uśmiechając się do Ciebie, spłonęła, pozostawiając po sobie szary popiół. Szeroko otwartymi oczyma patrzyłaś na sypiący się proch.
— Tsuki! — zawyłaś ponownie, czując okropny ból. Czułaś, jakby ktoś przebijał Cię przez serce. I to dosłownie.
— Są tacy ludzie, którzy urodzili się z cudownymi talentami, więc dostali przeklętą pieczęć. Ale wiesz, jak dostosowuje się idealną pieczęć? Najpierw wybierana jest jedna, nieznacząca osoba, którą poddają eksperymentom modyfikowania przeklętej pieczęci. Nieliczni są wystarczająco silni, by to przeżyć i ja się do nich zaliczam.
Głos za Tobą był niezwykle zimny. Przeszywały Cię nie tylko lodowate słowa Shikaia, ale również lodowy sopel. Czułaś, jak serce przestaje Ci bić, jak krew zbiera się w Twoich ustach, jak uchodzi z Ciebie życie.
— Eksperymentowano na nim, dlatego dostał takie moce. — Z mroku wyłoniła się postać Orochimaru. Twoje słabe ciało oplotły jego ramiona, zmieniając się w węże. — Ból rozciągał się na całe jego ciało, stracił wszystko, ale dołączając do mnie, zyskał jeszcze więcej.
— To samo można zrobić z tobą. — Drobna dłoń złapała Cię za rękę. Kątem oka dojrzałaś czerwone włosy Karin. — Możesz wykorzystać wielką szansę i dostać się na wyżyny, albo skończyć jak ja, dziewczyna na posyłki.
W Twoich oczach pojawiły się łzy cierpienia. Ból rozchodzący się od klatki piersiowej, wydawał się być zimny. Chociaż lodowy sopel przebijał Twoje serce, narząd nadal pompował krew. Jakby Shikai chciał pokazać Ci, co on sam przeżył, ile cierpienia doświadczył, jaki ból go spotkał, jakby nie pozwalał Ci umrzeć.
CZYTASZ
Medyk ¦ Kabuto x Reader
Fanfiction"Gdybyś znała prawdę, już dawno by Cię tam nie było. Jedynie chęć poznania swojej tożsamości trzymała Cię w tych zatęchłych korytarzach. Potem nadeszła kolej na eksperymenty, treningi i zlecenia, aż w końcu zdałaś sobie sprawę, że nie opuściłaś Oroc...