Spędziliście tydzień na bezsensownym przeszukiwaniu lasu z nadzieją na znalezienie kryjówki Brzasku. Wiedziałaś, że i tak do niczego nie dojdzie, poprzez świadomość obserwowania Was przez obu członków Akatsuki.
— Czemu nie możemy posiekać tych stalkerów? — jęknął Suigetsu, obdarzając niechętnym spojrzeniem skrytych w krzakach obu mężczyzn.
— Póki oni sami nie chcą nas posiekać, wysadzić, czy zmienić w kukły, to nie ma takiej potrzeby — stwierdziłaś.
— Wcześniej chcieli, więc mogą chcieć nadal.
— Ale nie robią tego — odparłaś poirytowana.
— Ale może zamierzają — ciągnął dalej Hōzuki.
— Hn — dodał Sasuke, którego rany wciąż goiły się po walce z Deidarą. Westchnęłaś ciężko, mając nadzieję, że ten tydzień szybko minie.
Na szczęście, do Waszego powrotu obyło się bez większych incydentów. Nie wliczając kilku napadów wściekłości Jūgo, który stwierdził, że zabawnie byłoby Was zabić. Zapomniałaś, że było to zapisane drobnym druczkiem w szczegółach misji, więc nie przykładałaś do jego osoby większej uwagi.
Dlatego było dla Ciebie ogromnym zaskoczeniem, gdy nagle się na Ciebie rzucił. Co zaskoczyło Cię jeszcze bardziej, to Sasuke ruszył Ci z pomocą, pomimo wciąż żywionej do Ciebie nienawiści.
— Wyglądasz okropnie — odparł Kabuto, widząc Cię w drodze do kryjówki. Co prawda, Karin uleczyła Twoje rany, ale zaschnięta krew wciąż pozostała na ubraniach. — Wszystko w porządku?
— Kiedy jesteś ze mną, owszem. — Przywitałaś go długim pocałunkiem. Suigetsu zaczął buczeć z udawanym odgłosem wymiotowania. Dostałby za to w łepetynę od Karin, jednak w ostatniej chwili zmienił się wodę.
¦~¦~¦~¦
— Już lubię typa.
¦~¦~¦~¦
— A więc Akatsuki już o nas wie — mruknął Kabuto po wysłuchaniu Twojej relacji. Podparł podbródek dłonią, pochylając głowę w dół. Zaczął tworzyć nowe teorie spiskowe, mrucząc pod nosem.
Ty również podparłaś się dłonią w obserwacji idealnego profilu Yakushiego. Srebrne włosy spięte w kucyk, krótka grzywka opadająca z dwóch stron jego twarzy, okulary w kwadratowej oprawce na prostym nosie. Uwielbiałaś patrzeć na jego skupienie.
Po chwili umilknął i spojrzał się na Ciebie. To zdarzyło się tak nagle, że szybko oderwałaś od niego swój wzrok, jakbyś robiła coś nielegalnego. Kabuto zaśmiał się na widok dorodnego rumieńca, zdobiącego Twoją twarz. Miał cudowny śmiech.
— Czasami zastanawiam się, jakim szczęściarzem jestem, że cię spotkałem — wyznał po chwili. Jego twarz zdobił szczery uśmiech, który powodował u Ciebie poprawę nastroju. Przysiadłaś się bliżej niego, położyłaś głowę na jego ramieniu, wsłuchując się w równe bicie Waszych serc. Objął Cię ramieniem i oparł swoją głowę o Twoją.
Nic nie mówiliście, ale Wam to nie przeszkadzało. Doskonale rozumieliście się bez słów. Trwaliście w tej ciszy dobrą chwilę, dopóki ktoś nie wtargnął do pokoju bez pukania.
— Kabuto, Orochimaru-sama chce coś od ciebie — warknęła Guren, a oboje obdarzyliście ją wkurzonym spojrzeniem. Niechętnie zsunęłaś głowę z ramienia chłopaka, a ten z wstał i bez słowa opuścił pokój.
Zostałyście z Guren same. Wciąż ciskałaś w jej stronę wzburzone spojrzenia, gdy ta nagle się do Ciebie dosiadła. Zmarszczyłaś brwi, analizując jej ruchy. Na jej twarzy widniała szczera troska.
— Uważaj na siebie — szepnęła, a Ty byłaś z miejsca skłonna zacząć przejmować się jej ostrzeżeniem.
— Dlaczego mam być ostrożna? — spytałaś podejrzliwie. — Póki Kabuto jest ze mną, nic mi nie grozi.
Granatowowłosa westchnęła.
— To właśnie on jest największym zagrożeniem.
— Kabuto? — Zmrużyłaś oczy. — Guren, ja wiem, że macie ze sobą na pieńku, ale serio, zastraszanie mnie nim nie jest w porządku.
— Ja cię tylko ostrzegam. Kabuto to sadysta, bezwzględny oszust, wcielający się w swoją rolę szpieg —powiedziała dobitnie.
— Nie wierzę ci — syknęłaś, nie mogąc słuchać oskarżeń kierowanych w stronę Yakushiego. — Wiem, że nie znam go dobrze oraz, że nie pokazuje mi swojej drugiej strony. Ale ja go kocham i mu ufam, wiec nie uwierzę, jeśli sam tego nie potwierdzi.
— Oh — palnęła zdziwiona. — Nie wiem, czy będzie chciał coś mówić. W takim razie użyj Rankana i sama się przekonaj, kto powiedział Shikaiowi, że musi szukać Tsunade, aby uzdrowić Orochimaru w akcie ratunku Fusagaru. Przecież Shi sam by na to nie wpadł.
Zapowietrzyłaś sie na jej słowa. Czy ona właśnie sugerowała, że Kabuto wysłał Shikaia na pewną śmierć? Że to Kabuto wybrał Fusagaru na następny pojemnik? Może jeszcze dla tego celu majstrował przy Kimimaro, aby ten nie mógł przyjąć duszy Orochimaru?
— Kłamiesz! — zawołałaś, gwałtownie wstając. — Nie zamierzam cię więcej słuchać!
Szybkim krokiem opuściłaś pomieszczenie, zostawiając Guren samą. Po chwili wróciłaś.
— Zmiana planów, to mój pokój. Wypad, Guren!
Kobieta tylko spojrzała na ciebie z troską i bez słowa wyszła. Czułaś od niej Rankanem prawdziwą troskę o Ciebie. Wiedziałaś, że Kryształowa Dama się o Ciebie martwiła.
Kiedy zamknęły się za nią drzwi, rzuciłaś się z jękiem na łóżko. Uczucie Guren do Ciebie nie pozwalało Ci nie wierzyć w jej słowa. Nie kłamała. Ale nie chciałaś w to uwierzyć.
"Nic nie jest prawdą, ale nikt nie przyznaje się do kłamstwa" — przypomniałaś sobie tekst powieści Ilo. Tak długo szukałaś prawdy pośród stosu kłamstw, ale gdy wreszcie miałaś ją na wyciągniecie ręki, była zbyt okropna, by móc po nią sięgnąć.
Westchnęłaś cicho i siadłaś na łóżku. Czu słowa czarnookiej rzeczywiście mogły być prawdziwe? Kobieta nie kłamała. Czułaś to Rankanem.
Kiedyś — prawdopodobnie przed serią usuwania pamięci — musiałaś mieć dobrą relację z granatowowłosą. Idealnie mogłaś sobie wyobrazić, jak wzajemnie sie wspierałyście w trudnych chwilach i jak pocieszałaś ją, gdy ta jeszcze nie otrzymała pieczęci.
Chociaż Wasz wiek rozdzielała ponad dekada, byłyście dla siebie wspaniałymi przyjaciółkami. Musiał to być dla niej cios, gdy o niej zapomniałaś.
Podkuliłaś nogi i objęłaś je rękami. Kryształowa Dama była zupełnie jak jej kekkei genkai. Była piękna i twarda, ale w rzeczywistości bardzo krucha. Obawiałaś się, co może jej się stać w kryjówce Sannina.
Była mu tak bardzo oddana. Umarłaby dla niego. Jej najskrytszym marzeniem było stać się jego pojemnikiem. Zupełnie jak Kimimaro.
Oboje tak bardzo go uwielbiali. Nie wiedziałaś, dlaczego. To on był prawdziwym sadysta. Ignorował ich przywiązanie, traktował jak części wymienne, a sam interesował się takim gnojkiem jak Sasuke Uchiha.
Nie wiedziałaś, jak długo tak siedziałaś. Zanim Kabuto przyszedł Cie odwiedzić, zdążyłaś usnąć. Zdjął Twoje okulary, odłożył je na szafkę, aby przykryć Cię kocem i pocałować w czoło.
— Musimy... porozmawiać — szepnęłaś przez sen. Uśmiechnął się.
— Porozmawiamy.
¦°¦°¦°¦°¦
Wszystkie rozdziały poprawione, jeszcze tylko opis i okładka.
CZYTASZ
Medyk ¦ Kabuto x Reader
Fanfiction"Gdybyś znała prawdę, już dawno by Cię tam nie było. Jedynie chęć poznania swojej tożsamości trzymała Cię w tych zatęchłych korytarzach. Potem nadeszła kolej na eksperymenty, treningi i zlecenia, aż w końcu zdałaś sobie sprawę, że nie opuściłaś Oroc...