— Przez następny miesiąc męczyły mnie koszmary — mówisz między kęsami śniadania. Itami spogląda na Ciebie znad swojego posiłku, dając Ci do zrozumienia, że masz kontynuować. — Po obudzeniu się, nie pamiętałam, co przedstawiały.
— Ale ten pierwszy pamiętałaś — przerywa, pałeczką wskazując na Ciebie.
— To było dlatego, że Kabuto pomógł mi odpieczętować mój umysł — wyjaśniasz. — Za pozostałymi razami udawało mi się samej jakoś wybudzić. Ale wtedy był wyjątek.
¦~¦~¦~¦
Przestrzeń zawirowała wokół Ciebie, a materia postawiła naokoło ściany. Znalazłaś się w jakimś pokoju. Nie, to była ta wielka sala, na której trenowałaś z Kabuto. Wyglądała zgoła inaczej. Mnóstwo bieli i panujący chłód. On sam stał wraz z Orochimaru na balkonie, opatulony ciepłymi ubraniami. Zapisywał w notesie sytuację przed nim.
To, co zobaczyłaś, wprawiło Cię w osłupienie. Tam był Shikai. Jego zimnie obojętne spojrzenie wlepione było w Ciebie. Ale, nie w tą Ciebie.
Tuż przed nim stała [imię]. To byłaś Ty, a jednak wydawała się zupełnie inna. W jej oczach było coś, co zapragnęłaś mieć. Odwaga, determinacja, pewność siebie.
Niemal krzyknęłaś, kiedy Shikai wbił lodowy sopel w bok [kolor włosów]włosej, jednak uniemożliwiła Ci to zmiana otoczenia. Byłaś w laboratorium Orochimaru.
Powietrze przeciął krzyk Shikaia. Kabuto odsunął się od stołu laboratoryjnego, gdy chłopak się wyrwał. Zaraz jednak upadł, utykając na kostkę, gdzie kształtowała się smolista śnieżynka. Czułaś, jak w pomieszczeniu natychmiast zapanował chłód.
Shikai rzucił się w stronę Orochimaru. Ten tylko się uśmiechnął, a białowłosego oplotły węże. Zaczął się wyrywać i krzyczeć, jednak to nie pozwoliło mu wydostać się z pułapki.
— Sprawdzimy go jutro, Kabuto. Jeśli przeżyje, pozwolimy Fusagaru go trenować.
Kiedy węże odpuściły, w pokoju nie było nikogo oprócz Ciebie i Shikaia. Pomimo mikrusego ciała zaczął niszczyć cały sprzęt z taką furią, jaką nikt nigdy nie widział. Bałaś się, że Cię zaatakuje, jednak on wydawał się Ciebie nie widzieć. Jakbyś nie istniała.
Nagle Shikai upadł i zaczął histerycznie krzyczeć. Błagał o śmierć, a w Twoich oczach pojawiły się łzy. On cierpiał, a Ty nie mogłaś nic na to pomóc.
Zanim się zorientowałaś, znów pojawiłaś się w środku pojedynku. Z boku [imię] lała się krew, a ona sama patrzyła z przerażeniem na Shikaia, na którego twarzy po raz pierwszy zobaczyła emocje.
Bał się. Wiedziałaś, że on też zobaczył to, co Ty, chociaż sama nie miałaś pojęcia, co się tak naprawdę działo. Wtedy [kolor oczu]oka zamachnęła się mieczem. Wstrzymałaś oddech.
Rozległ się trzask. [imię] przecięła sznurek, na którym zawieszona była jasnoniebieska kulka. Spadła, roztrzaskując się na drobne kawałki. Na balkonie nastąpiło niezwykłe poruszenie. Kabuto wpatrywał się w zaistniałą sytuację z szeroko otwartymi oczami.
— Czy nie powinniśmy interweniować?
— Zobaczymy, jak sobie teraz poradzi.
Zmarszczyłaś brwi. Jak oni chcieli, żebyś pokonała takie monstrum? Shikai może i miał mniej niż metr pięćdziesiąt, ale z jego oczu wręcz wyciekała furia.
— Niedobrze — jęknęła dziewczyna, rozumiejąc sytuację. Odsunęła się delikatnie. Chłopak ryknął:
— ZABIJĘ CIĘ!
CZYTASZ
Medyk ¦ Kabuto x Reader
Fanfic"Gdybyś znała prawdę, już dawno by Cię tam nie było. Jedynie chęć poznania swojej tożsamości trzymała Cię w tych zatęchłych korytarzach. Potem nadeszła kolej na eksperymenty, treningi i zlecenia, aż w końcu zdałaś sobie sprawę, że nie opuściłaś Oroc...