2.13

60 3 2
                                    

Kwiecień

***

- Słońce, ale choroba nie definiuje tego, kim jesteś. - mówi cicho, wzdychając. Przytula mnie mocniej, poprawiając się na kanapie. - Lubimy cię za to, jaka jesteś.

- Nikt nie wie o mojej chorobie. - pociągam nosem.

- A Ola? - pyta spokojnie, pocierając moje ramię.

- Też nie. - kręcę lekko głową. - Moja babcia kazała mi to ukrywać. Wstydziła się mojej choroby i nauczyła mnie ukrywania jej.

- Twoja babcia wmówiła ci coś, co jest zupełnie głupie. - stwierdza. - Prawdziwi przyjaciele nie zważają na takie rzeczy. Uwielbiamy cię za to, jaka jesteś, a nie za to, co siedzi ci w głowie. Domyślam się, jak ciężko musiało być ci w tej rodzinie.

- Tylko dziadek mnie w pełni akceptował. - przyznaję zarumieniona. - Po jego śmierci zrozumiałam, jakim wyrzutkiem jestem. Nie miałam nikogo, a odezwać się do dziewczyn było mi wstyd.

- Znam Olę nie od dziś i wiem, że takie rzeczy nie mają dla niej znaczenia. - wzdycha.

- A dla ciebie? - pytam cicho.

- Dla mnie? - odpowiada zaskoczony. - Jak już mówiłem, moim zdaniem choroba nie zmienia tego, kim jesteś. To że wiem o twojej chorobie nie znaczy, że nagle zapomnę o tych wszystkich chwilach spędzonych z tobą.

- Brakuje ci Kai, prawda? - niepewnie zadaję te pytanie.

- Zawsze będzie mi jej brakowało. - przyznaje. - Była moim szczęściem. Ale nauczyłem się, że szczęścia nie mogę czerpać z obecności jednej osoby. Nie chciałaby, żebym stał w miejscu, więc wiem, że to czas, żebym ruszył na przód.

Spoglądam na niego z dołu i uśmiecham się lekko. On również na mnie spogląda i rozciąga usta w uśmiechu. Patrzymy na siebie przez dłuższą chwilę, przez którą mam wrażenie, że twarz Pawła coraz bardziej zbliża się do mojej. Dopiero ich złączenie utwierdza mnie w tym przekonaniu.

Zaskoczona poprawiam swoją pozycję i kładę dłoń na jego policzku. Czuję, jak ściska moją talię, na co reaguję mruknięciem. Próbuję się odwrócić, ale wtedy moje kolano daje o sobie znać, przez co odsuwam się i syczę z bólu. Spoglądam na chłopaka z zaróżowionymi policzkami i oboje śmiejemy się cicho, po czym on wstaje z kanapy.

- Kupiłem wino i przekąski. Może obejrzymy coś? - proponuje lekko zakłopotany. Uśmiecham się i kiwam głową, ma co również się uśmiecha. Z przedpokoju przynosi siatkę z zakupami i stawia na stoliku butelkę różowego wina, paczkę chipsów i jakieś ciastka. Wyszukuję jakiś ciekawy film na Netflixie, gdy on idzie do kuchni po kieliszki. W końcu siada obok mnie, więc dzielę się z nim kocem i odpalam film. Przez chwilę chłopak się wierci, aż w końcu wzdycha i przyciąga mnie do siebie. - W końcu wygodnie.

Śmieję się, kręcąc głową i wtulam się w niego. Opiera nogi o stolik kawowy i ciągnie moje kończyny na swoje, żebym miała wyprostowane kolano. Pije wino z gwinta i podaje mi, żebym zrobiła to samo.

6s | ZeamsoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz