Marzec
Perspektywa Pawła
Chowam telefon po usłyszeniu sygnału oznaczającego, że rozmowa się zakończyła. Kocham rodziców nad życie, ale ciągłe pytania o to, czy wszystko ze mną w porządku są męczące. Doceniam to, że się martwią i chcą mnie wesprzeć. Potrzebuję jednak trochę czasu sam z... No właśnie. Z kim?
Przecież Kai nie ma z nami już dwa lata. Klary też nie ma z nami już dwa lata. Obie zniknęły z mojego życia w jednym momencie. Pozostawiły po sobie mnóstwo wspomnień i pustkę w moim sercu, które już nigdy nie będzie takie samo. Nadzieja na uratowanie ich życia ogarnęła mnie do tego stopnia, że gdy odeszły, nie potrafiłem dojść do siebie. Zorganizowanie pogrzebu dla żony, którą kochałem najmocniej na świecie i dla córki, którą zaledwie raz mogłem wziąć w ramiona było dla mnie ogromnym ciosem. Zawsze mogłem liczyć na rodziców, Olę oraz Filipa, ale czułem, że muszę być sam. Dziś, w drugą rocznicę ich śmierci, mieliśmy odwiedzić ich grób razem. Ja jednak wychodzę wcześniej, żeby mieć możliwość spędzić trochę czas sam z moimi dziewczynami.
Z siedzenia pasażera zabieram bukiet białych róż i wysiadam, blokując drzwi pojazdu na pilocie. Wchodzę na teren cmentarza i ruszam dobrze znaną mi już ścieżką. Kilka rzędów przed grobem Kai widzę postać, której widok nie jest dla mnie zaskoczeniem. Dziewczyna jest tutaj każdego dnia. Gdy przychodzę ona zawsze już tu jest, a wychodzi chwilę przede mną. Wielokrotnie widziałem, jak trzęsą jej się ramiona w płaczu, albo jak kuca i trwa w tej pozycji, opierając dłoń na płycie.
Sytuacja z dnia poprzedniego trwa w mojej głowie, ale szybko znika, gdy tylko spoglądam na portret Kai wyrzeźbiony w kamieniu płyty. Uśmiecham się lekko pod nosem, mimo że oczy zaczynają mi się szklić na wspomnienie radosnej dziewczyny, która tryskała energią do samego końca i ani na chwilę nie traciła nadziei.
Wyjmuję z wazonu wysuszone już róże i wkładam bukiet, komponując go z resztą kwiatów. Zapalam dwa białe znicze i siadam na maleńkiej ławeczce postawionej przy nagrobku. Wpatruję się w wizerunek dziewczyny i czuję, jak ogarniają mnie myśli dotyczące naszej przyszłości. Jak by wyglądała, gdyby nie jej choroba?
- Wiedzieliśmy, że przyjedziesz szybciej. - słyszę westchnięcie obok siebie, więc spoglądam na dwie dobrze znane mi sylwetki ubrane na czarno. - Cześć, Paweł.
- Hej Ola. - uśmiecham się delikatnie i spoglądam na mojego przyjaciela. - Siema.
Odpowiada mi kiwnięciem głowy. Przez kilka kolejnych minut oboje chodzą dookoła grobu i układają wszystko tak, żeby ze sobą współgrało. W końcu Ola siada obok mnie i wypuszcza z siebie drżący oddech. Widzę, jak pierwsza łza spływa po zarumienionym policzku, więc obejmuję ją jedną ręką.
- Kto by pomyślał. - mówi, jak zawsze, gdy zaczyna się temat Kai. - Myślałam, że ta psychopatka będzie męczyła mnie do końca życia.
Nie odpowiadam na to, a jedynie w milczeniu znów wpatruję się w portret. W głowie słyszę jej śmiech i widzę piękne, zielone oczy. Siedzimy razem przez jakiś czas przy grobie, po czym wspólnie zbieramy się i powoli ruszamy do wyjścia. Ola jednak zatrzymuje się nagle i wpatruję się w sylwetkę dziewczyny stojącej nad grobem.
- Lola? - odzywa się, marszcząc brwi, a dziewczyna odwraca głowę ukrytą w kapturze w kierunku brunetki.

CZYTASZ
6s | Zeamsone
FanfictionOPIS PIERWSZEJ CZĘŚCI Kaja i Paweł znajdują się w takim momencie swojego życia, gdy najbardziej potrzebują drugiej osoby. Osoby, która będzie z nimi nie zważając na nic. Los splata ich drogi i postanawia dać im siebie. Jednak czy skończy się to dla...