1.5

1.2K 60 25
                                    

Ledwie minęły dwa tygodnie, a zdążyłam dobrze poznać Pawła, tak jak on mnie. Spotykaliśmy się prawie codziennie, Ola też czasem uczestniczyła w tych spotkaniach.

- Paweł! - Podnoszę głos, gdy mnie bezczelnie 'obmacuje' podczas oglądania filmu - Uspokój hormony!

- Ale Kaja, to jest nudne! - mruczy.

- Nigdy nie mów w mojej obecności, że "Opowieści z Narnii" są nudne - wskazuję na niego palcem, który szybko ugryzł - Paweł!

- Kaja! - zaczyna mnie przedrzeźniać, przez co szybko siadam na jego biodrach i zaczynam co łaskotać - Ejże, bez takich!

- Ty możesz to ja też! - śmieję się, po czym po prostu go przytulam. Przymykam oczy i wzdycham głośno, wdychając zapach jego perfum.

- Wzięłaś już leki? - pyta cicho, gładząc moje włosy.

- Jeszcze nie - odpowiadam i niechętnie wstaję, jednak nadal siedzę na jego biodrach. Sięgam do szafki i wyjmuję z niej mnóstwo tabletek, a Paweł podaje mi szklankę z wodą. Szybko połykam leki, popijając je i odkładam szklankę na szafkę.

- Boję się - mruczy cicho.

- Czego? - pytam lekko zaskoczona.

- Tego, jak to wszystko się skończy - nakreśla okrąg w powietrzu - Przywiązałem się do ciebie, nie chcę tego stracić.

Między nami zapada cisza. Znów się pochylam i go przytulam. Mnie również ogarnia strach. Boję się śmierci. Boję się, że wszyscy o mnie zapomną. Boję się, że nie zrobię wszystkiego, co chciałam zrobić.

- Mam pomysł - mówię nagle i znów się podnoszę.

- Jaki? - pyta ciekawy.

- Chcę wykorzystać ten czas, który mi został - odpowiadam - Pomożesz mi zrobić wszystkie rzeczy, które chciałam zawsze zrobić?

- O ile będzie to bezpieczne - uśmiecha się - Ale nie mam nic przeciwko. Świetny pomysł.

- Hmmm, zatem muszę pomyśleć, co pierwsze - chichoczę - Wiem, przygotuję na jutro listę!

Kiwa głową, a ja się uśmiecham i przekręcam się na bok, wracając do oglądania filmu. Po krótkim czasie znudził się i mnie, więc go wyłączam i odwracam się do Pawła.

- Jest ładna pogoda, wyjdźmy gdzieś - mówi.

- Zależy gdzie - odpowiadam.

- Chociażby na spacer. Gdziekolwiek. Pewnie coś wymyślimy - wzrusza ramionami.

- No okej. To chodź - mruczę i podnoszę się z łóżka.

Idziemy do przedpokoju, gdzie zakładamy buty. Oli nie ma w domu, więc po prostu wychodzimy i zamykamy drzwi na klucz. Ruszamy przed siebie, nie wiedząc dokładnie, gdzie idziemy. W końcu docieramy do parku, więc śmieję się cicho i biegnę w kierunku huśtawki na placu zabaw.

- Kaja! - woła za mną Paweł, ale ja dalej się śmieję i odpycham się od ziemi - Myślałem, że pójdziemy na lody, ale jak widać, wolisz huśtawkę.

- Lody? - pytam, od razu się zatrzymując.

- Jesteś, jak dziecko, przysięgam - śmieje się i podaje mi rękę, po czym prowadzi mnie do małej budki.

6s | ZeamsoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz