1.17

816 47 29
                                    

- I jak poszło? - w przedpokoju napada nas Ola, a za nią staje zdezorientowany Filip.

- O co w ogóle chodzi? - pyta.

- Udało się - odpowiada dumny z siebie Paweł.

- Pokazuj! - Ola oda razu do mnie doskakuje i łapie moją rękę, na której małym palcu znajduje się pierścionek - Szwagier, nie postarałeś się zbytnio.

- To mój pierścionek, nie twój, więc buzia w piasek i kiełkuj - wyrywam dłoń, mrużąc oczy.

- Ale o co do cholery jasnej chodzi?! - woła Filip.

- Przyjacielu - mówi Paweł z uśmiechem - Przed tobą, a obok mnie stoi przyszła pani Świdnicka.

Patrzy na nas zdziwiony, ale po chwili uśmiecha się i nas przytula. Gdy tylko uwalniamy się od Oli i Filipa, a zajmuje nam to dość dużo czasu, zamykamy się w moim pokoju i kładziemy się na łóżku.

- Paweł? - odzywam się po jakimś czasie leżenia w ciszy.

- Co jest, słońce? - pyta, bawiąc się moimi włosami.

- Kiedy... Kiedy im powiemy, że ustaliliśmy już datę? - Chichoczę - Myślę, że Ola nie wybaczy mi, jeśli powiemy im na ostatnią chwilę.

- Wzięłaś z samochodu te zaproszenie, które kupiliśmy?

- Leży na komodzie - odpowiadam.

- Więc wypiszmy je i im dajmy - mówi i całuje mnie w skroń - Chcesz zaprosić kogoś oprócz nich?

- Ja nie... Ale ty chyba powinieneś zaprosić rodzinę - stwierdzam - Możemy zaprosić Tomka i Piotrka. Ja nie mam zbytnio znajomych, więc ty możesz zająć się ewentualnymi gośćmi.

- W porządku - zgadza się - Nie opłaca się wysyłać zaproszeń, bo zanim doszłyby do niektórych osób, bylibyśmy już po ślubie. Po prostu napiszę do wszystkich na Facebooku, czy coś.

Chichoczę cicho i wstaję. Biorę z komody zaproszenie oraz długopis, po czym siadam obok chłopaka. Opiera się o ścianę i ciągnie mnie do siebie, więc siadam między jego nogami i opieram plecy o jego klatkę piersiową.

- To jak? Wypisujemy - uśmiecham się lekko.

Starannie dopisuję prośbę o zostanie druhną i drużbą, datę oraz nasze podpisy. Rysuję jeszcze malutkie serduszko i spoglądam na swoje dzieło.

- Chodźmy im zanieść - mówi Paweł, więc wstaję, a on zaraz po mnie.

Wychodzimy z pokoju i powoli kierujemy się do salonu, z którego dobiegają nas rozmowy i dźwięk telewizora. Uśmiecham się lekko i wchodzę pierwsza do pomieszczenia, chowając zaproszenie za plecami.

- Co jest? - pyta Ola, zauważając nas - Naćpaliście się Vibovitem?

- Nie - parskam - Mamy bardzo ważną sprawę.

- Bardzo ważną - podkreśla Paweł.

- No dawaj, bo zaraz się zestresuję i będzie źle - mruczy Ola.

Uśmiecham się i wystawiam w ich kierunku rękę z zaproszeniem. Ola od razu wyrywa kartę i rozkłada ją, czytając to, co jest napisane w środku. Filip czyta jej przez ramię i uśmiecha się lekko. Po chwili Ola zrywa się z kanapy z głośnym piskiem i przytula mnie mocno.

- Tak, tak, tak! - krzyczy - Boże święty, ale będzie melanż. Musimy kupić ci sukienkę! Boże święty, posrało was? Mamy tylko tydzień!

Patrzę na Pawła i momentalnie oboje wybuchamy śmiechem. Tak, Ola to stan umysłu.

6s | ZeamsoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz