1.13

859 54 21
                                    

Dobra, macie ten 5/5 hehe taka dobra jestem

ALE 6/6 JUŻ NIE DAM XD

***

- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł - mówię, gdy Paweł wyłącza silnik i odpina pas - Jedźmy do domu.

- Hej - kładzie jedną rękę na mojej nodze - Wszystko będzie okej. Będę tam z tobą. Poza tym, już zadzwoniliśmy, że przyjedziemy.

Wzdycham niechętnie i kiwam głową, po czym wysiadam z auta. Paweł szybko je blokuje na pilocie i podchodzi do mnie, łapiąc moją dłoń. Niechętnie ruszam w kierunku wejścia do budynku i wspinam się na drugie piętro po schodach.

- Gotowa? - pyta chłopak.

- Chyba ocipiałeś - mruczę, a on śmieje się i puka w drzwi.

Kolejne kilkadziesiąt sekund wydaje się trwać w nieskończoność. Ręce mi się pocą, co zauważa Paweł i posyła mi uspokajający uśmiech. Chwilę później słyszymy przekręcanie klucza w zamku i drzwi się otwierają, ukazując bardzo dobrze znaną mi postać.

- Kaja! - woła z uśmiechem i chce mnie przytulić, ale robię krok w tył.

- Cześć, tato - odpowiadam niechętnie.

Wpuszcza nas do środka i zamyka za nami drzwi, gdy zdejmujemy buty. Spoglądam na Pawła niepewnie, a on znów łapie moją rękę i lekko ją ściska.

- Kaja, to jest...

- Paweł, chłopak Kai - mówi, przez co się lekko uśmiecham, ale szybko spoglądam na niego zaskoczona przez to, jakiego określenia użył.

- Świetnie, wchodźcie, wchodźcie - kiwa głową i prowadzi nas do salonu - Daria, zobacz kto nas odwiedził.

- Kaja! - słyszę jej głos i momentalnie się wzdrygam.

- A to jej chłopak, Paweł - tłumaczy tata - Nie stójcie tak, siadajcie.

Niepewnie podchodzę do kanapy i siadam na niej, a Paweł od razu zajmuje miejsce obok mnie.

- Chcecie kawy albo herbaty? - pyta moja mama.

- Nie, chcę tylko wiedzieć, czego ode mnie chcecie - mówię, przez co oboje momentalnie sztywnieją.

- Skarbie, my... - zaczyna tata - My dowiedzieliśmy się, że jesteś chora. Tak nam przykro...

- Sranie w banie - wywracam oczami - Co poza tym?

- Zastanawialiśmy się - tym razem odzywa się matka - Co będzie z twoimi rzeczami, jak już... No wiesz.

- To jest jakiś absurd - prycha Paweł - Wasza córka umiera, a wy martwicie się o jej rzeczy? Co z was za rodzice?

- My...

- Chodź, Kaja. Miałaś rację, nie powinniśmy tu przyjeżdżać - mówi do mnie i podaje mi rękę - Jedziemy do domu.

Szybko wstaję, co się okazuje błędem, bo kręci mi się w głowie, ale szybko wszystko wraca do normy i idę z Pawłem założyć buty, po czym wychodzimy bez pożegnania. Opuszczamy budynek i wsiadamy do samochodu.

- Wszystko w porządku? - pyta Paweł i to pytanie powoduje, że momentalnie się rozpłakuję - Boże święty, przepraszam, że wpadłem na ten idiotyczny pomysł.

Przytula mnie mocno i całuje w czubek głowy. Ciągle powtarza przeprosiny aż w końcu odsuwam się i ocieram policzki.

- Jedźmy stąd. Błagam - mruczę, a on kiwa głową i od razu odpala silnik, po czym rusza.

6s | ZeamsoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz