Trzy miesiące później
- Ola, nie jestem małym dzieckiem. Mogę sama pojechać do galerii po nowe słuchawki - mówię do telefonu, idąc do iSpotu.
- Ale mogłaś chociaż powiedzieć, że jedziesz - mruczy zdenerwowana - Jakby coś się działo to dzwoń, okej? Przyjadę po ciebie.
- Olka - warczę - Nic się nie dzieje. Jest w porządku. Oddycham, produkuję dwutlenek węgla, moje serce bije i rozumiesz, że nawet idę?! I nic mi się nie dzieje! Przecież to cud!
- Nie musisz być sarkastyczna - mówi - Okej, dzwoń, jak będziesz wracać albo coś.
- Okej, pa - odpowiadam i od razu się rozłączam, wywracając oczami.
I okazuje się to błędem, bo przez swoją nieuwagę wpadam na kogoś, przez co powraca ból w kolanach i zawroty głowy.
- Przepraszam, nie chciałam - mruczę i siadam na ławce, próbując opanować zawroty głowy.
- Wszystko w porządku? - pyta, niewątpliwie, chłopak. I ma piękny głos. Spoglądam na niego i wzdycham cicho - O, to ty.
- To ja - uśmiecham się blado - Dzięki, wszystko w porządku.
- Na pewno? - docieka - Strasznie zbladłaś.
- Tak, po prostu zakreciło mi się w głowie, ale wszystko okej - odpowiadam.
- Może odwieźć cię do domu, czy coś? - pyta.
- Nie wsiądę z obcym do samochodu - wzruszam ramionami,
- Okej, to dam ci swój numer i napiszesz, gdy tylko wrócisz do domu. Może być? - unosi brew.
- No... Okej - mruczę - Ale nie wiem, po co chcesz wiedzieć.
- Muszę wiedzieć, że nie umrzesz po drodze. Wiesz, byłbym częściowo winny, bo zostawiłbym cię w takim stanie - wskazuje na mnie.
- No dobra. Dziękuję - uśmiecham się lekko i powoli wstaję. Próbuję stłumić jęk bólu i niepewnie wymijam chłopaka, kierując się do sklepu.
Szybko kupuję słuchawki i wracam na przystanek autobusowy. Wsiadam do pojazdu i kilkanaście minut później wchodzę do domu, w końcu zdejmując buty.
- Wróciłaś! - słyszę głos Oli - Pogrzało cię?! Nie mogłaś powiedzieć, że gdzieś jedziesz albo poprosić, żebym jechała z tobą?!
- Przestań traktować mnie jak dziecko - warczę - Rozumiem wszystko, ale nie musisz mi matkować.
- Ogarnij się w końcu! Rozumiesz, że się martwię?! - podnosi głos - Szczególnie, że odkąd twoja babcia odeszła zrobiłaś się jeszcze gorsza! Nie muszę ci pomagać, robię to, bo jesteś moją najlepszą przyjaciółką, więc mogłabyś chociaż to docenić!
Patrzę na nią ze łzami w oczach, po czym wymijam ją i wchodzę do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Rzucam się na łóżko, podłączam nowe słuchawki do telefonu i wciskam je do uszu, włączając muzykę.
Piszę krótkiego SMS do chłopaka z galerii, że wszystko w porządku i jeszcze mu dziękuję, po czym go wysyłam. Nie mija nawet pięć minut, gdy słyszę, że muzyka się wyłącza i telefon zaczyna dzwonić, a na ekranie wyświetla się numer chłopaka.
- Halo? - odzywam się.
- Hej, dzięki za wiadomość - odpowiada - Przy okazji, jestem Paweł.
- Kaja - mruczę - Jeszcze raz dziękuję za troskę.
- Może chciałabyś jutro gdzieś wyskoczyć? - pyta - Jakiś spacer, kawa. Cokolwiek.
- W sumie chętnie - uśmiecham się do siebie lekko - Hej, a może chciałbyś pójść na spacer po Parku Śląskim?
- Dobry pomysł - odpowiada - Podjechać po ciebie, czy spotkamy się przy wejściu?
- Spotkajmy się przy wejściu. Tam koło żyrafy - mówię - Dwunasta ci pasuje?
- Pasuje. Okej, więc do zobaczenia.
- Do zobaczenia - znów się uśmiecham, gdy się rozłącza i znów zaczyna lecieć piosenka mojego ulubionego rapera.
CZYTASZ
6s | Zeamsone
FanfictionOPIS PIERWSZEJ CZĘŚCI Kaja i Paweł znajdują się w takim momencie swojego życia, gdy najbardziej potrzebują drugiej osoby. Osoby, która będzie z nimi nie zważając na nic. Los splata ich drogi i postanawia dać im siebie. Jednak czy skończy się to dla...