1.16

847 48 37
                                    

- Kochanie, wstawaj - słyszę nad uchem - Kaja, musisz wstać i wziąć lekarstwa.

- Ale ja tak bardzo nie chcę - mruczę.

- Ale musisz, jeśli nie chcesz, żebym cię zniósł do kuchni, jakby... Tak - chichocze, a ja momentalnie siadam, zakrywając się kołdrą.

- Nie odważyłbyś się - mrużę oczy.

- Chcesz się przekonać? - unosi brew.

- Nie, dzięki - wzruszam ramionami - Podasz mi jakieś ubrania?

- To sobie weź - uśmiecha się cwaniacko.

- Paweł!

- Wczoraj się tak nie wstydziłaś, kochanie.

- Ugh, błagam cię - mruczę. Po chwili podaje mi czystą bieliznę i spodenki oraz bokserkę, które szybko zakładam - Dziękuję.

Biegnę szybko do łazienki, gdzie myję zęby, a później razem z Pawłem idziemy do kuchni, w której oboje jemy śniadanie. Później połykam leki i popijam je wodą. Nagle słyszymy trzask drzwi wejściowych i po chwili w kuchni pojawia się Ola z kilkoma siatkami.

- Wstały gołąbeczki - chichocze - Na następny raz bądźcie ciszej, błagam.

- Cicho - mruczę, czując, że się rumienię.

- Nie no, tylko się śmieję - mówi - Dzisiaj na kolację wpadnie Filip.

- Okej, wyniesiemy się - odpowiadam od razu, wiedząc o co jej chodzi.

- I tak chciałem cię zabrać dzisiaj do siebie - wtrąca się Paweł, wzruszając ramionami - Mamy do pogadania.

- Mam się bać? - unoszę brew.

- Nie, ale jeśli musisz coś wziąć albo się ogarnąć to leć, bo zaraz jedziemy - uśmiecha się.

Wzdycham i wstaję, kierując się do swojego pokoju. Związuję włosy w kitkę na czubku głowy i biorę telefon oraz klucze. Wracam do kuchni i spoglądam na Pawła, który momentalnie przestał mówić, gdy usłyszał, że idę.

- Gotowa - mówię - Idziemy?

- Tak, chodź - odpowiada.

W przedpokoju zakładamy buty i żegnamy się z Olą, po czym wychodzimy z budynku i wsiadamy do samochodu Pawła. Trasa, jak zawsze, nie zajmuje nam długo. Już kilkanaście minut później wchodzimy do jego domu. Zdejmuję buty i wchodzę dalej.

- Chcesz coś do picia? - pyta.

- Nie - kręcę głową.

- Okej, to chodź do mojego pokoju - mówi, a ja marszczę brwi, widząc, że jest zestresowany.

- Wszystko okej?

- Tak, tak - uśmiecha się - Chodź.

Łapie mnie za rękę i prowadzi do swojego pokoju, wpuszczając mnie pierwszą. Siadam na łóżku i uśmiecham się do niego, kiedy bierze coś z szafki i siada obok mnie.

- Kaja... - zaczyna niepewnie - Wiesz, po naszej wczorajszej rozmowie wpadłem na pomysł. Możesz uznać mnie za idiotę, ale mówię zupełnie serio.

- O co chodzi? - pytam zdezorientowana, a on wyjmuje coś z kieszeni.

- Weźmy ślub - pokazuje mi pierścionek z automatu na kulki z różowym kwiatkiem - Chcę, żebyś przeżyła to wszystko. Naprawdę. Wyjdź za mnie.

Zszokowana patrzę na pierścionek, po czym spoglądam na niego oczami pełnymi łez i owijam ręce wokół jego szyi, rozpłakując się.

- Paweł, to naprawdę kochane, ale nie chcę, żebyś zmarnował ten czas na coś takiego. Ja i tak odejdę... - mówię cicho.

- Kaja, ale ja chcę ten czas poświęcić tobie. Kocham cię - odsuwa się i patrzy mi w oczy, przez co znów się rozpłakuję - Zgódź się.

- Dobrze - szepczę - Zgadzam się. Wyjdę za ciebie.

6s | ZeamsoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz