1.24

665 40 3
                                    

Tak jak obiecywałam, robimy maraton.

1/5

***

- Więc dzisiaj wieczorem mam koncert w Katowicach, a później wracamy już do naszego domu - mówi Paweł, kończąc śniadanie.

- Strasznie szybko to zleciało - wzdycha pani Teresa - Będziemy was odwiedzać.

- Mam taką nadzieję - uśmiecham się i odkładam sztućce na talerz.

Od razu biorę leki, które połykam i popijam wodą. Od rana nie czułam się najlepiej, czułam ból brzucha, ale dało się to przeżyć. Jeszcze przez kilkanaście minut siedzimy z jego rodzicami przy stole, po czym wracamy do pokoju.

- Dalej cię boli? - pyta i obejmuje mnie od tyłu, jedną ręką gładząc mój brzuch.

- Dalej - wzdycham - Przeżyję jakoś.

- Połóż się, a ja nas spakuję - mówi i całuje moją skroń, po czym się odsuwa.

Kiwam lekko głową i kładę się na łóżku, zamykając oczy. Pogrążam się w półśnie. Budzi mnie dopiero Paweł, mówiąc że obiad jest już na stole. Zaspana siadam na łóżku, po czym wstaję i podchodzę do lustra, żeby się trochę ogarnąć.

- Chodź, wyglądasz dobrze - całuje mnie w policzek i łapie moją rękę. Odsuwa mi krzesło, na które siadam, posyłając mu uśmiech.

- Kaja, lepiej się już czujesz? - pyta mnie ojciec Pawła.

- Już trochę lepiej, dziękuję - odpowiadam, z lekkim uśmiechem.

- Jedzcie, długa droga przed wami, a ty masz jeszcze koncert - odzywa się jego mama, podając nam talerze z zupą.

Dziękuję jej cicho i zabieram się do jedzenia. Po zjedzeniu obu dań, Paweł podaje mi leki, które połykam, a później idziemy po nasze rzeczy i kierujemy się do drzwi wejściowych, przy których zakładamy buty.

- Dzięki, mamo - mówi Paweł, całując ją w policzek, a później ją przytula.

Mnie w tym czasie żegna mój teść, więc uśmiecham się lekko i delikatnie go obejmuję. Chwilę później ląduję w ramionach jego mamy. Uśmiecham się do niej, gdy się ode mnie odsuwa i wychodzimy z mieszkania.

Droga do Katowic zajmuje nam trzy godziny. Podjeżdżamy jeszcze do naszego mieszkania, żeby odłożyć rzeczy i się odświeżyć, a później jedziemy do galerii, gdzie mamy spotkać się z Olą i Filipem.

Uśmiecham się szeroko na widok przyjaciół, a mój uśmiech się poszerza, gdy widzę ich splecione dłonie. Od razu przytulam Olę i szepczę jej gratulacje do ucha. Chwilę później ląduję w ramionach Filipa.

- I jak się czujesz, Świdnicka? - pyta ze śmiechem.

- Świetnie - Chichoczę - Chodźmy już do klubu, zostało mało czasu.

- Chodź na chwilę z tyłu, mam propozycję - mówi Filip, więc kiwam głową i puszczam Olę oraz Pawła przodem - Nie chciałabyś zaśpiewać czegoś, zanim Paweł wejdzie na scenę?

- Ale że ja? - pytam.

- Nie, twoja siostra bliźniaczka - wywraca oczami - No jasne, że ty. Myślę, że to by była fajna niespodzianka dla fanów i dla Pawła.

- W sumie - mruczę - Czemu nie?

- Zajebiście - uśmiecha się - Daj mi za niedługo znać, co zaśpiewasz, żebym ogarnął podkład.

- Zaśpiewam The cure - mówię od razu.

- Okej, nie ma problemu - odpowiada - I dzięki.

- Chodź, już jesteśmy na miejscu - uśmiecham się i wchodzę do klubu.

6s | ZeamsoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz