1.20

709 43 30
                                    

- Jesteśmy na miejscu - mówi Filip - Idzie Paweł.

Uśmiecham się szeroko, gdy otwiera drzwi, przy których siedzę i podaje mi rękę. Szybko ją łapię i wysiadam. Łapię za kwiatki, które wcześniej miał odebrać Filip i staję obok niego z szerokim uśmiechem.

- Wszyscy już czekają na sali - mówi i całuje moje czoło - Pięknie wyglądasz.

- Dziękuję - odpowiadam - To co? Idziemy?

- Świadkowie wchodzą pierwsi - wzdycha - Filip, rusz tyłek.

Chichoczę cicho i trzymając Pawła pod ramię, idę za Olą i Filipem. Wchodzimy na salę i momentalnie doznaję szoku. Nie miałam pojęcia, że Paweł zaprosi aż tyle osób.

Stajemy przed urzędnikiem i, prawdę mówiąc, mało zapamiętałam z tego co mówił. Uśmiecham się szeroko, gdy wymieniamy się przysięgą i obrączkami.

- Możesz pocałować pannę młodą - mówi w końcu mężczyzna, a Paweł szybko łapie mnie za policzki i mnie całuje.

Słyszymy wiwaty gości, więc się od siebie odsuwamy ze śmiechem i podpisujemy wszystkie papiery, gdy nasi goście wychodzą. Paweł uśmiecha się do mnie i łapie moją dłoń, po czym wychodzimy.

- Przyszli młodzi! - woła ktoś, na co się cicho śmieję.

- Okej, chyba czas cię wszystkim przedstawić - mówi do mnie Paweł i ciągnie mnie do dwójki ludzi - Mamo, tato.

Momentalnie moje serce bije szybciej, gdy oboje się odwracają i uśmiechają do mnie. Kobieta od razu porywa Pawła w ramiona, a mężczyzna grzecznie się przedstawia i lekko mnie obejmuje. Chwilę później ląduję w ramionach jego mamy.

- Wiem, dlaczego Paweł się na to zdecydował i sądzę, że bardzo dobrze postąpił - mówi mi do ucha - Współczuję ci i mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.

Odsuwam się i kiwam z uśmiechem głową. Paweł mówi coś jeszcze do rodziców i ciągnie mnie do grupki swoich przyjaciół. Dobra, prowadzi mnie do dużej grupy.

- Okej, chłopaki. To jest Kaja. Kaja, to są moi kumple, Michał, Emil, Kondrad, Patryk, a reszty pewnie nawet nie zapamiętasz, więc poznasz ich później - mówi, przez co uśmiecham się lekko - Ale głównie są tu chłopaki z młodych wilków, więc powinnaś ich kojarzyć. A teraz jedziemy na skromne wesele.

I wesele rzeczywiście miało być skromne. Tak naprawdę to tylko zjedliśmy obiad i przyjęliśmy prezenty od gości, po czym wszyscy się rozeszliśmy.

- No to teraz do domu - uśmiecha się, siadając na miejscu kierowcy - Jutro jedziemy do Przemyśla.

- Super - odpowiadam i łapię jego rękę, którą położył na moim udzie i splatam nasze palce.

- Prześpisz się jutro w aucie, bo dzisiaj raczej nie pozwolę ci się wyspać - mówi, a ja momentalnie czuję że się rumienię.

- Paweł! - wołam, przez co wybucha śmiechem.

6s | ZeamsoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz