1.21

687 44 6
                                    

- Kaja - mruczy Paweł - Musimy wstawać.

- Tak, tak - odpowiadam zaspana - Już wstaję.

- Kochanie, naprawdę musimy wstawać - śmieje się.

- Okej, już wstaję - powtarzam i niechętnie siadam na łóżku - Co się stało?

- Jedziemy do Przemyśla - przypomina mi, więc kiwam głową i biorę z podłogi jego koszulę, którą szybko zakładam.

Biorę sukienkę w kwiatki z szafy oraz czystą bieliznę, po czym wchodzę do łazienki, gdzie biorę szybki prysznic, myję zęby i wracam do pokoju. Paweł kręci się po kuchni, a gdy mnie słyszy uśmiecha się szeroko i kładzie na stole talerz z kanapkami.

- Smacznego - mówi i całuje mnie w czoło, przez co się uśmiecham.

- Dziękuję - odpowiadam i zabieram się za jedzenie.

Po skończeniu posiłku połykam leki i popijam je wodą, po czym zakładam buty i wychodzimy z mieszkania, zamykając je na klucz. Od razu po określeniu daty ślubu doszliśmy do wniosku, że przeniosę się po nim do Pawła, żeby nie szukać nowego gniazdka.

Wsiadamy do samochodu i zapinamy pasy, po czym ruszamy w drogę. Opieram głowę o drzwi, przez co Paweł posyła mi cwaniacki uśmiech i kładzie rękę na moim udzie.

- Długo będziemy jechać? - pytam.

- Trzy godzinki jakoś - odpowiada.

- W takim razie prześpię się - wzdycham - Obudź mnie, jak będziemy na miejscu.

- Okej - uśmiecha się i ściska lekko moją nogę.

Również się uśmiecham i zamykam oczy, prawie od razu zasypiając. Kilka razy się przebudzam, ale za każdym razem Paweł jest skupiony na drodze. Gdy mnie budzi, stoimy na poboczu.

- Za kilka minut będziemy już u moich rodziców - mówi, więc kiwam zaspana głową - Wszystko okej?

- Mhm - mruczę i przecieram oczy ręką.

Chłopak śmieje się cicho i znów włącza się do ruchu. Chwilę później zatrzymuje się na parkingu pod blokiem. Wysiadamy z samochodu i Paweł od razu zabiera nasze rzeczy, po czym zamyka pojazd i wyciąga w moim kierunku rękę.

Uśmiecham się i łapię ją, po czym wchodzimy do bloku, gdzie przywołujemy windę, do której po chwili wchodzimy. Paweł wciska guzik z odpowiednim numerem piętra i posyła mi szeroki uśmiech.

- Co masz taką minę? - pyta.

- Mamy przez tydzień mieszkać z twoimi rodzicami - mruczę.

- No i co z tego? - wzrusza ramionami.

- No i to z tego, że nagle z nikąd dostają zaproszenie na ślub ich syna, podczas gdy oni nawet nie wiedzieli, że ma dziewczynę - odpowiadam i pierwsza wychodzę z windy.

- Hej - łapie mnie za rękę - Nie przejmuj się. Rozmawiałem z nimi wczoraj i naprawdę, są tobą oczarowani, a ze mnie dumni. Więc teraz robisz wdech i wydech, pukamy i rozpoczynamy nasz wspólny tydzień.

Kiwam głową, robię wdech i wydech, po czym chłopak puka w drzwi po naszej prawej stronie. Już po chwili otwierają się i zostaję porwana w objęcia swojej teściowej.

- Dobrze, że już jesteście! - woła i przytula też Pawła - Wchodźcie, pewnie jesteście zmęczeni drogą.

6s | ZeamsoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz