1.7

1.1K 57 28
                                    

- Nie ma opcji, boję się - kręcę głową.

- Oj dawaj, sama chciałaś to zrobić! - woła.

- Ale ten młot jest ogromny, Paweł! - protestuję.

Chwilę później piszczę głośno, gdy mnie bierze na ręce i niesie mnie na atrakcję. Kilkoro ludzi wokół śmieje się z nas, a dzieci wskazują na nas palcami, gdy w końcu wchodzimy za barierkę i nie ma odwrotu. Niechętnie pozwalam pracownikowi zapiąć zabezpieczenie.

- Daj mi rękę - mówi chłopak siedzący obok.

- Pieprz się - mruczę zdenerwowana - Jesteś taki chudy, że zaraz będziesz fruwał w tym fotelu, cwaniaku.

- O mnie się nie martw. Jak coś będzie nie tak to mów - odpowiada i w tym samym momencie atrakcja unosi się do góry i zaczyna się bujać. Odruchowo łapię dłoń chłopaka siedzącego obok mnie - Jednak chcesz mnie trzymać za rękę.

- Zawrzyj się - warczę - Ola, nienawidzę cię za to, że pozwoliłaś mu mnie tu wciągnąć!

Słyszę jej śmiech zza barierki, gdy w końcu pierwszy raz okręcamy się do góry nogami. Tak, pierwszą rzeczą na mojej liście było pójście do wesołego miasteczka, ale że Paweł się nie pieprzy, od razu zabrał mnie i Olę do Energylandii.

Już na wejściu podeszli do nas jego fani, ale szybko odeszli. Naszym ostatnim punktem był ten właśnie młot, który był widoczny z daleka, bo był taki duży.

- Jeśli to przeżyjemy - krzyczę - To cię zabiję, Świdnicki!

- Mów mi więcej! - odkrzykuje ze śmiechem.

Gdy w końcu schodzimy z młota, uderzam go z całej siły w żebra, przez co się zgina, ale śmieje się, więc robię to samo.

- Jesteście nienormalni - Ola kręci głową, patrząc na nas - Możemy w końcu stąd iść?

- Chodź, marudo - mruczę i łapię ją pod ramię - Cwaniaku, chodź tu. Wracamy do domu!

Podchodzi do nas, więc jego też łapię za rękę i wychodzimy z parku rozrywki. Paweł odblokowuje drzwi samochodu, więc wsiadam na przednie siedzenie, zanim dobiegnie tam Ola. Pokazuję jej język i zapinam pas, a Paweł śmieje się i wsiada na miejsce obok mnie.

- Gotowe? - pyta, spoglądając na mnie, a potem na Olę.

- Zwarte i gotowe. Jedź! - odpowiadam.

Wyjeżdża z parkingu, gdy ja się bawię radiem i włączam muzykę z jego pendrive. Uśmiecham się do Oli i odwracam się przodem do kierunku jazdy.

- Coś między nami ciągle jest - śpiewam cicho, przez co Ola momentalnie się ożywia.

- Tak! Śpiewaj! - woła i podskakuje na siedzeniu, przez co się śmieję.

- To miejsce jest, jak jungla, jungla - kończę refren, ledwo powstrzymując śmiech.

- Okej, co tu się właśnie wydarzyło? - Paweł spogląda na nas zza swoich okularów - Ty śpiewasz, a Ola dostaje jakiegoś pierdolca. Nie żeby normalnie go nie miała, ale wiesz.

- No bo ona zajebiście śpiewa! - burzy się Ola - I nie zaprzeczaj, bo cię wypatroszę!

- Nie zaprzeczam - odpowiada - Śpiewaj dalej.

- Pfy, jak będę chciała to zaśpiewam - spoglądam na niego, ale chwilę później parskam śmiechem i śpiewam dalej.

6s | ZeamsoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz