1.28

627 36 1
                                    

Iiiii ostatni z maratonu!

***

Jest już późno, gdy Paweł zatrzymuje samochód na parkingu pod blokiem. Uśmiecha się do mnie lekko i pomaga mi wysiąść. Wchodzimy do windy i wjeżdżamy na odpowiednie piętro, po czym wchodzimy do naszego mieszkania.

- Musimy porozmawiać - mówi cicho.

- Najpierw weźmy prysznic - odpowiadam - Czuję, że śmierdzę.

- Okej - parska - Idź pierwsza.

Kiwam z uśmiechem głową i wchodzę do sypialni, żeby wziąć czarne legginsy i jego luźną koszulkę. Następnie idę do łazienki, w której biorę szybki prysznic i zakładam piżamę. Po tym wychodzę i wpuszczam do środka Pawła, a sama parzę nam herbatę i siadam na kanapie, przykrywając się kocem.

- Już jestem - mówi i siada, a ja momentalnie się uśmiecham - Trzeba to wszystko wyjaśnić, co?

- Chyba tak - mówię cicho - Ale nie wiem, jak zacząć.

Przez chwilę panuje między nami cisza. Biorę mały łyk herbaty i otulam się szczelniej kocem, gdy on wpatruje się tępo w blat stolika do kawy.

- Powiedz mi na początek, dlaczego nie chcesz go usunąć - odzywa się w końcu - Wiesz, że to może mieć złe skutki.

- Wiem.

- Zatem, dlaczego? - spogląda na mnie.

- Kochanie, ja... - zaczynam niepewnie - Gdy moi rodzice dowiedzieli się, że mama jest w ciąży, planowali mnie usunąć, ale nie było ich na to stać. Mając szesnaście lat, obiecałam sobie, że w przyszłości będę miała dużo dzieci i dam im to wszystko, czego nie miałam ja. Każde z nich będzie dla mnie najważniejsze i dam im wszystko, co będą potrzebowały - wzdycham, a on łapie moją dłoń i ściska ją lekko, gdy widzi, że moje oczy zachodzą łzami - Potem... Dowiedziałam się o chorobie. Wiedziałam, że mam mało czasu i zrozumiałam, że nigdy już nie zdołam urodzić dziecka. Znaczy, na początku jeszcze wierzyłam, że wyzdrowieję, ale szanse na to zniknęły. Potem lekarz powiedział... No wiesz - spoglądam na niego niepewnie i ocieram łzę, która spływa po moim policzku - A teraz nagle okazuje się, że jestem w ciąży. Nie mam serca go usunąć. Ja już je kocham, rozumiesz? Nie obchodzi mnie, że mogę umrzeć i że mogę go nie urodzić. Po prostu go nie zabiję.

Chłopak od razu przyciąga mnie do siebie, przez co momentalnie zaczynam szlochać. Wplata jedną rękę w moje włosy i całuje mnie w bok głowy. Wzdycham cicho, gdy czuję jedną jego dłoń, lądującą na moim brzuchu.

- Przepraszam - szepcze - Po prostu myśl, że mogę cię stracić boli tak bardzo, że przysłoniła mi myśl, że możliwe, że donosisz ciążę i będziemy mieli takie małe bubu podobne do naszej dwójki. Wybacz mi, jestem egoistą.

- Kocham cię - mruczę tylko.

- Ja ciebie też kocham, mała - odpowiada i znów całuje bok mojej głowy.

6s | ZeamsoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz