2.19

44 2 1
                                    

Następnego dnia, z samego rana wybieram się z Pawłem na zakupy. Kupujemy różne rzeczy, żeby zapełnić lodówkę w domku letniskowym, a później przechadzamy się po miasteczku, trzymając się za ręce. Gry wracamy, Ola próbuje przygotować obiad, a Filip rozkłada duży parasol na tarasie. Od razu podchodzę do Oli, żeby jej pomóc, a Paweł wyjmuje zakupy z siatek, po czym czmycha na taras, gdzie rozmawia o czymś z Filipem.

- Czyli dzisiaj rowerki wodne? - pytam, krojąc warzywa.

- Tak, Paweł i Filip zaraz pójdą na drugą stronę jeziora. Jest tam jakiś mały budynek, w którym są schowane. - odpowiada uśmiechnięta. - Będzie super, jestem tego pewna!

- To tylko rowerki wodne. - marszczę brwi, nie rozumiejąc jej entuzjazmu.

- Oj, nie bądź już taka! - woła, przekładając kurczaka na patelnię. - Musimy żyć chwilą, nie możemy zmarnować życia na marudzenie.

- Dziwne, że to akurat ty to mówisz. - chichoczę. - Jesteś naczelną panią marudą.

- Odmieniło mi się już. - protestuje, na co śmieję się cicho. Wszyscy razem zjadamy obiad na tarasie, po czym przebieramy się w stroje kąpielowe i spędzamy trochę czasu na plaży, pływając i opalając się. Wszystkie cenne rzeczy zostawiamy w domku w obawie, że coś wpadnie do wody. W końcu, gdy słońce powoli chyli się ku zachodowi, chłopacy prowadzą nas do drewnianej szopy po drugiej stronie jeziora. Wyprowadzają z niej dwa niebieskie rowerki wodne i wpychają je do wody. Ja i Ola zajmujemy jeden, a Paweł i Filip drugi. Próbujemy się przez jakiś czas ścigać, ale nie mamy tyle siły go oni. Poddajemy się, unosząc ręce w górę i śmiejemy się głośno. - Dobra zamiana! Podpłyńcie tu!

Szybko przysuwają się do naszego rowerka, więc ostrożnie wstaję i łapię wyciągniętą w moją stronę rękę Pawła, po czym przechodzę z jednego rowerka na drugi. Filip przeskakuje do Oli, zwalniając dla mnie miejsce, które szybko zajmuję. Brunet siada obok mnie i kładzie rękę na moim udzie, gdy zaczynamy pedałować. Niebo zaczyna przybierać odcienie różu i pomarańczu, gdy Paweł zaczyna nerwowo spoglądać na parę.

- Co się dzieje? - pytam go zaniepokojona, a on wzdycha i zatrzymuje rowerek na środku jeziora. Podaje mi rękę i razem wstajemy, po czym przechodzimy na tył rowerka. - Paweł?

- Słońce, wiem, że znamy się bardzo krótko. - odzywa się, a ja próbuję odgadnąć w jakim kierunku zmierza ta rozmowa. - Jesteśmy młodzi i mamy całe życie przed sobą, ale niektóre zdarzenia nauczyły mnie, żeby nie marnować czasu. Dlatego...

Z kieszeni spodenek wyjmuje czarne, aksamitne pudełeczko, a ja momentalnie zakrywam usta dłonią, nie wiedząc, co zrobić ze sobą. Klęka na jedne kolano, otwierając pudełeczko.

- Chcesz zaszaleć ze mną i wziąć ślub? - pyta, a moje oczy od razu się szklą. Po chwili łzy spływają po moich policzkach, gdy kiwam twierdząco głową. - Musisz to powiedzieć, słońce.

- Oczywiście, że tak, głupku. - odpowiadam zapłakana, a on wsuwa zimny metal na mój palec serdeczny. Prostuje się i otacza mnie ramionami, widząc, że nie mogę opanować płaczu. Scałowuje moje łzy i skraca mi buziaka.

- Ale zajebiste zdjęcia zrobiłam! - woła Ola, na co wybucham śmiechem. Paweł mi wtóruje, a rowerek zaczyna bujać się na boki, przez co po chwili oboje lądujemy w wodzie.

6s | ZeamsoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz