2.16

59 2 0
                                    

Lipiec

***

- Wow. - wyduszam, gdy rozpoczyna się teledysk i z głośników rozpoczyna się melodia mojej piosenki. Widzę siebie, wyglądającą bardziej dostojnie i elegancko, niż kiedykolwiek. Najbardziej jednak urzekły mnie sceny, na których tańczę z Pawłem, a jego ręka delikatnie obejmuje moją talię. - Wyszło świetnie.

- To co? Wypuszczamy w świat? - pyta Paweł, na którego kolanach siedzę. Widzi moją niepewność, więc łapie mój podbródek i odwraca moją głowę w swoim kierunku. Skrada mi krótkiego całusa i uśmiecha się lekko. - Nie ma co nad tym rozmyślać. Leci.

Klika enter, dzięki czemu rozpoczyna się przesyłanie na YouTube. Wzdycham cicho i opieram plecy o jego klatkę piersiową. Zatacza kółka na moim biodrze i całuje moje ramię.

- Spakowana? Za chwilkę wyjeżdżamy. - odzywa się, a ja kiwam głową, zaczynając się jeszcze bardziej stresować. - Hej, co jest?

- Stresuję się spotkaniem z twoimi rodzicami. - przyznaję. - Co jeśli mnie nie polubią?

- Tak długo, jak mnie uszczęśliwiasz, będą cię kochali. - uśmiecha się pod nosem. Te słowa wywołują uśmiech także na mojej twarzy. Uszczęśliwiam go. On chyba nie wie, co wyprawia moje serce na sam dźwięk jego głosu. - Nie masz się czego bać. Chodź, słońce. Zbieramy się.

Wyłącza komputer i światło w pomieszczeniu, po czym zabiera swoją torbę turystyczną i łapie moją dłoń. Wychodzimy z mieszkania chłopaka, który zamyka drzwi na klucz i kierujemy się na parking, gdzie wsiadamy do samochodu. Podaje mi kabel podpięty do radia, więc wsuwam go do telefonu i włączam jakąś składankę na YouTube.

- Jak będziesz zmęczony to mów, poprowadzę. - mówię od razu, a on spogląda na mnie sugestywnie. - Co? Boisz się, że rozbiję ci auto?

- Tego się nie boję, głupku. - kładzie rękę na moim udzie i ściska lekko. - Sugeruję po prostu, że dam radę jechać przez trzy godzinki. Jak będziemy jechali jutro na Mazury to będziemy się zamieniać, słońce.

- Dlaczego słońce? - marszczę brwi w zastanowieniu.

- A wolisz "skarbie"? Żebym zakopał cię w ogródku? - śmieje się, na co mu wtóruję. - Słońce, ponieważ rozświetliłaś moje smutne życie swoją osobą.

- Udajesz romantyka? - chichoczę.

- Mówię to, co podpowiada mi serce. - spogląda na mnie ukradkiem. Resztę drogi skupia się na drodze, podśpiewując pod nosem lub odpowiadając na moje pytania. Gdy parkujemy pod jednym z bloków na osiedlu, czuję się coraz bardziej zestresowana i spanikowana. - Nie bój się, słońce. Pokochają cię.

Biorę kilka uspokajających wdechów i wysiadam z samochodu. Paweł wyjmuje z bagażnika nasze torby i zamyka samochód, po czym kierujemy się do budynku. Wjeżdżamy windą na odpowiednie piętro, gdzie chłopak podchodzi do jednych z drzwi i otwiera je przede mną. Od razu doskakuje do niego pies, z którym wita się radośnie. Podchodzę bliżej i daję psu obwąchać moją rękę, zanim głaszczę go po głowie. Wchodzimy do środka i chłopak od razu zamyka drzwi. Dociera do mnie odgłos kroków, na co ogarnia mnie panika. Paweł ściska moją rękę, dodając mi otuchy.

- Paweł! - woła kobieta, pojawiając się w przedpokoju i przytula syna, po czym spogląda na mnie. - Ty musisz być Karola, zgadza się?

- Dokładnie tak. - odpowiadam z uśmiechem. - Miło mi panią poznać.

- Cała przyjemność po mojej stronie! - kręci głową i obejmuje mnie mocno. - Cieszę się, że mogę cię poznać. Chodźcie, obiad na stole. Tata wraca za godzinę.

- Zaniosę nasze torby do pokoju. - odzywa się chłopak, przez co spoglądam na niego przerażona. Kręci ze śmiechem głową i skrada mi całusa, a ja od razu spalam buraka, czując na sobie wzrok jego mamy. - Mamo, zajmiesz się Lolą przez chwilę?

- Pewnie. - uśmiecha się szeroko. - Chodź, usiądziemy już.

6s | ZeamsoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz