Chodzi pogłoska, że nie mam pamięci
I że czar uzdrowienia mnie ciągle nęci
Mawiają, że zapominam, co jadłam o poranku
I jakie składniki należy na zupę mieć w garnku
I śmiech ich goni mnie na dno Hadesu
A to nie tak, że nie zamknęlam sedesu!
Lecz tak rzuciłam kośćmi, tak poleciały
Jakoby ręką losu mnie wrednie pokarały
Zamiast dwudziestki, jedynka trefna
Obarczyła mnie złotej rybki móżdżkiem
I przeszłość przyćmiła ciemnym obłokiem
Nie jest to informacja wielce poufna
Choć powszechnie to zaś wiadomo
Zapominaniem innych płacę słono
Wpisano w karcie postaci skrzętnie
Że wszystko pamiętam dość mętnie
Jakoby pisarz uważał, że będzie zabawnie!
Gdy nie będę umiała odpowiedzieć trafnie!
Mistrz Gry uparcie pakował mnie na nikłe miny
Jakby pragnął, by któreś z nas nie gubiło winy
Ale czy to właśnie tak musi się układać?
Przecież każdy może nim być!
Wystarczy misternie szaty szyć
Człowiek nie chce się więcej zmagać
Pocisk znaleźć i w łeb wpakować tej paskudzie
Zrobić wszystko, nawet zapomnieć o trudzie!
Taki to los, że chciałoby się zrerollować
Aby móc się bez sprzeczek miłować
By się kompan nie smucił brutalnie
Bym nie płakała tak długo i snadnie
Żeby zmienić samemu gry zasady
Przejąć tylko starczyłoby posady!
Czy rzucam się właśnie na wyższą siłę
I proszę się o przyśpieszoną mogiłę?
Nie, podejrzewam, że tam niczego nie ma
A to wiatr przypadkiem nasiona rozsiewa
Poradzić sobie jakoś z tym trzeba
Żeby stała nam stabilnie strzecha
Zagryźć zęby na nieporozumień górę
Na pech naznaczający własną skórę
Walczyć o byt swój i życie swe
By nie spieprzyć tego na własne życzenie
Chciałoby się mieć bilety ulgowe
I co dzień słyszeć limuzyny mruczenie
Lecz nie zawsze możemy wykuć sobie miecz
Czasem dostaje się czyjegoś gotowca
Zamiast kruszcu czystego, surowca!
Ale naszą broń można zmienić, wpierw na ciecz
A z bezkształtności, choć ocechowanej ujemnie
Stworzyć coś nowego, w końcu własne mienie!
Wybić młotem metalowe lustro
Tarczę, co odbija spojrzenia losu
By Prządki nie miały więcej głosu
By wsiąść w nieznane jadące metro
Niech ono mknie i mknie
W pewne zapomnienie
I tylko z ust wymyka się eteryczne westchnienie
Wszystko wcześniejsze to tylko gry wspomnienie
A one zamieniają się w mgliste sny
Nad głową szumią łagodnie sosny...
YOU ARE READING
Pseudowiersze
PoetryRandomowa poezja. Tfu, pseudopoezja. Jakieś dziwne przemyślenia, niekoniecznie w formie "normalnych" wierszy. Zalecane czytanie bez oczekiwań. Dodam, iż początkowe będą trochę inne (pewnie gorsze), potem jest lepiej.