Oddychać
Tyle muszę
Nic poza tym
Tylko oddychać
Nic więcej
Skup się. Licz oddechy. Wdechy i wydechy
Nic więcej
Opanuj się! To nie jest aż tak straszne! Czy złe! Dasz radę!
Tylko ten zapach
Dalej czuję go we włosach
Ten dotyk na skórze
Muszę go zmyć
Prędko!
Zimna woda chłosta skórę
Lecz nie dorównuje ona chłodowi w mym sercu
Choć płynie tam też gorąc złości
Życiodajna ciecz miesza się ze łzami śmierci
Strata. Tak bardzo boli
Nie mogę
Opadam na posadzkę
Brak mi sił
Za bardzo boli
Przyśpieszony oddech
Przyśpieszone bicie serca
Przyśpieszony potok łez
Przyśpieszone myśli
Wbijam paznokcie w ramiona
Głębiej i głębiej
Oddalam się od czucia emocji
Krew spływa po moich palcach
Zmarznięta wstaję na drżących nogach
Z trudem obmywam ciało, aż się pieni
I pamiętam jego dotyk
Te przemykające delikatnie dłonie
Te muśnięcia, a po nich uszczypnięcia
Słodkie głaskanie lub ciągnięcie i drapanie
A także każdy drobny pocałunek w szyję czy podgryzanie ucha
Albo proste obejmowanie
Muszę wyjść
Spłukuję mydliny ze słonymi wodami
I gryząc wargi wypadam spod prysznica
Kierunek : łóżko. Cel : bezgraniczne oddanie się niedoli i próba ignorowania pustki tam, gdzie powinno być serce
Nie czuć pragnę
Zapomnieć o bólu
O pięknych chwilach
O stracie możliwości
O stracie tego. Jego. Nas
O żalu do siebie
Bo mogłam tyle zrobić. Ale zabrakło sił, odwagi czy śmiałości
Ten pędzący pociąg... ukradł mi ciebie...
Proszę... niech to będzie nieprawda
To się nie mogło zdarzyć. Kłamstwo
Wielkie oszustwo. Zły sen
Bo takie rzeczy się nie dzieją... nie mi... nie
Koszmar. Bujda. Nie
Niech on żyje!
Proszę...
Pozwólcie cofnąć czas... tylko ten jeden raz... oddam wszystko... zrobię wszystko...
Tylko niech on wróci i będzie cały i zdrowy
Oddam swoje życie...
Szloch się niesie i od ścian odbija
Nie mam krwi w żyłach. Jedynie ogień
Poduszka przyjmuje ciosy cicho
Pukanie do drzwi... odpędzam krzykiem
I przestać nie mogę. Więcej krzyków. Więcej jęków. Więcej szeptów bezradności
Chcę uciec, zapaść się, zniknąć, odejść
Wymażcie mi pamięć...
Godzin bólu wiele
Rozważań wiele
Smutku wiele
Niemocy wiele
Pragnień wiele
Złości wiele
Samotności wiele
Tęsknoty najwięcej
Nadziei brak
Zabierzcie mnie daleko stąd...
Gdzie nie ma bólu...
Gdzie nikt już umrzeć nie może...
Bo wszyscy już tam nie żyją...
A gdzie znajdę go...
Albo sama się może zabiorę tam...
Życie nie smakuje już tak dobrze...
Wróć do mnie albo ja przyjdę do ciebie, kochany...
YOU ARE READING
Pseudowiersze
PuisiRandomowa poezja. Tfu, pseudopoezja. Jakieś dziwne przemyślenia, niekoniecznie w formie "normalnych" wierszy. Zalecane czytanie bez oczekiwań. Dodam, iż początkowe będą trochę inne (pewnie gorsze), potem jest lepiej.