Okropieństwo - założenie
Czasem gorsze niż spojrzenie
Ja zakładam
Ty to bierzesz
Ubierasz te założenia
We własne myśli
Formujesz jeszcze gorsze potwory
Niżbyś wyśnił
Następne, co na nie zakładasz, są zmylone ubrania zwyczajności
Dajesz w prezencie
Koniec
Nieprawda
To początek
Każde te założenie rośnie w mojej piersi
Niby nie.... ale jednak
Jakby prawda
Lęk narasta we mnie
Gryzie z każdej strony
Lecz ty sam tworzysz zapewnienia
I mnie nimi stroisz
Zakopuję strachy na chwilę otumaniona
I jest dobrze, naprawdę
Tylko, że... to złudzenie
Marna kopia szczęścia
Ale ja w nią wierzę
Naiwna ma duszyczka
Po zadraśnięciach kilku
Już nie wie jak być powinno
Tak więc znowu te kłamstewka słodkie,
Ten nóż z lukru utkany,
Przyjmuję w siebie głęboko
I tworzę przyszłe rany
Bo ty, mój kochany sadysto, nóż szybko wyjmujesz
Krew się sączy
Dziura nie zabliźnia
Tylko staje się pełna ropy
Bo nóż wraca
Sadysta nim obraca
Wszystko się powiększa
Och, nikt nie zawraca z tej drogi
A nóż jest narzędziem
Każdy pomniejszy sadysta też
Oni po prostu się zmieniają, aż mi żal ich
A główny sadysta?
Kochane, okrutne życie
(Na zawsze marionetka)
Nic nie daje ukojenia
A ja już się nie bronię
Jestem jak żona alkoholika
„On", choć w tym wypadku to, „zmieni się"
I wierzę w to
I czekam
I powoli, powoli umieram
W końcu sadysta nie wraca
Zostawia mnie samą ze sobą
To gorsze tortury
Zadaję je sobie sama
Własny płacz dodaje mi brawury
Więc mocniejsze są moje kopnięcia
Wycelowane w moje pięty
Przestałam krzyczeć
Bo po co?
I tak nikt nie słyszy
Kto by się z resztą przejął?
W końcu to tylko śmieć na ulicy
Niegdyś sprawny i zadbany
Dzisiaj cały pomazany
Ktoś poobijał
Ktoś podziurawił
Zostawił zwłoki
Wszędzie mam znaki
Lecz przeciętny człek ich nie widzi
Bo na lalkę nałożyć można makijaż,
Sukienki z założeń oraz potworów,
Perły wypełnione szlochami bezradności,
Kolczyki diamentowych uśmiechów,
Pierścionki okrzyków radości
A włosy upiąć szpilkami
Z lukru
Nikt nie dostrzeże tych maleńkich ostrzy
Dzisiaj już prawie sama w to wierzę
W te słodkie zapewnienia
Tą całą przesłodką kreację
Ale nagle
Stop
Ktoś stoi na mej drodze
Przypatruje się
Ku mej trwodze
Nie oddala się, wręcz przeciwnie
Prędko się przybliża
I widzi mnie, czuję to
Znowu szeptane obietnice
Chcę w nie uwierzyć
Tylko czy będą one prawdziwe?
Ach, te kochane, niepewne życie
(Na zawsze marionetka)
YOU ARE READING
Pseudowiersze
PoetryRandomowa poezja. Tfu, pseudopoezja. Jakieś dziwne przemyślenia, niekoniecznie w formie "normalnych" wierszy. Zalecane czytanie bez oczekiwań. Dodam, iż początkowe będą trochę inne (pewnie gorsze), potem jest lepiej.