Pragnień wiele miała
Pragnęła ich obu
Milczała lecz jej dusza
Strach przyznać się Bogu
I nim zmrok zapadł
Błądziła uliczkami
Kres marzeń się zakradał
Koniec życia snami
Kazano jej wybierać
Nie było słowa sprzeciwu
Kazali – wykonywać
Trzeba zebrać żniwo
Dwa snopki – jeden zbladnie
Drugi – czas pokaże
Nieuchronne stracenie
Zobaczymy, co uwarzę
Jednak wybrać nie umiała
Cały czas zwlekała
Zabrać obu chciała
Nie mówiąc nic nikomu
Odejść, uciec w dal, przed siebie
Niech nic nie legnie w glebie
„Lub nie, wspólnie oczy zamknijmy
Strzelmy, z Ziemi zniknijmy
Gwiazd blask chcę ujrzeć
Ostatni wschód słońca podziwiać
Na plaży łzę twą zetrzeć
Otulić, swąd piasku zbywać"
Po jednej dłoni dla każdego miała
Usiedli, o świecie zapomnieli
Opcja „E" wybrana, gorzkość niemała
W bajkowy świat wspólnie zatonęli
YOU ARE READING
Pseudowiersze
PoetryRandomowa poezja. Tfu, pseudopoezja. Jakieś dziwne przemyślenia, niekoniecznie w formie "normalnych" wierszy. Zalecane czytanie bez oczekiwań. Dodam, iż początkowe będą trochę inne (pewnie gorsze), potem jest lepiej.