22. Jak sobie poradzić?

11 1 0
                                    

Ból atakuje, pulsuje

Szloch gardło ściska i wstrząsa ciałem

Twarz zalewana jest słonymi potokami

Serce pęka

Igły wbijają się w ciało


Jak przestać, no jak?

Bo to mnie obezwładnia

Jestem nikim

Znaczę niewiele

Nawet piękna na zewnątrz nie mam

Jestem narzędziem dla przyjemności

Bezosobowym ciałem

Wypranym z emocji i myśli


A jednak czuję i myślę

I czuję się bezwartościowa

Myślę o sobie

Czyli o wadach

Czuję się złamana

Myślę o nienawiści i braku sensu

I pragnę czegoś więcej


Lecz bezsilna jestem

W oceanie rąk

Które mnie usidlają

A to moje własne ręce

Ciągnące mnie na dno

Łapią za gardło

Nie pozwalają oddychać, mówić czy krzyczeć

Zatykają uszy

Odcinają od piękna muzyki

Zasłaniają oczy

Kradną cenne widoki

W końcu wkradają się do głowy

Mieszają, zmieniają postrzeganie, odbierają radość życia

Sięgają ku sercu

I złośliwie

Przejeżdżają paznokciami po szramach

Tych starych, jak i tych nowych


Powinnam mieć władzę nad nimi

Lecz gdzieś ją zapodziałam

Utraciłam

Bezmyślnie

I gdzieś tam jest nić prowadząca do władzy

Wiem to

Lecz nie umiem jej uchwycić

Nieudolne palce me


Dalej jestem ciągnięta ku dnie

Dalej nie radzę sobie

Dalej się zatracam

I szukam dłoni

Która nie będzie moja

I która zechce pomóc

Tli się we mnie mały płomień nadziei

Że jestem do odratowania

Że nie jestem aż tak zła

Że coś mogę znaczyć

I staram się kochać każdy bolesny oddech, który uda mi się złapać

Choć nie zawsze wychodzi

I kocham każdy przebłysk światła w mym mroku


Czasem jednak

Gdy dostrzegę nową rękę

Odtrącam ją w obawie

Że to oszustwo

Omam


Nieufność w mych żyłach


Czasem jednak

Łapię taką rękę mimo strachu

Gdyż to ma ostateczność

I daję się podciągnąć kawałek

Lecz znowu zaczyna mnie więzić strach


Puszczam tą mocną, uczciwą dłoń


Albo nie wiem, którą z dwóch dłoni wybrać

W efekcie... odchodzą


Znikam w otchłaniach siebie

Nie umiem pływać

Nie umiem umknąć sprytnym, wszechwiedzącym rękom


Sypią się łzy

Płynie piach między palcami

Opadają do góry


Jak...?


Ale wiem

Jestem u siebie, mój umysł

Tu działa wszystko według mnie i tylko ja mogę to zmienić


Choć mam zatkane usta

Choć mam zatkany nos

Biorę oddech tlenu


A tam, gdzie nie ja rządzę

Ryzykuję i oddaję się

Jednej z realnych dłoni

Jednej z tych, które już trzymałam, lecz ze strachu puściłam


Jednak choć przedstawia się wszystko świetliście

Trapi mnie jedno...

Czy mam wystarczająco sił i odwagi?


Jak mam sobie z tym poradzić?

PseudowierszeWhere stories live. Discover now