Najpierw razem z nim wytniesz sobie serce
Ręka przy ręce
Kawałek po kawałeczku
Potem wyciągniesz to serce i podasz na talerzu
Teraz zaistnieją dwa wyjścia
Albo on je weźmie z uwielbieniem i odda własne na dziurę w twojej klatce piersiowej
Albo odtrąci je
Serce upadnie
Może spaść na kolce i się podziurawić
Może spaść w rój piranii i zostać pogryzione
Może spaść na skały i się poobijać
Może być szklane i się potłuc, kiedy spadnie
Może spaść w ogień i zmienić się w popiół
Może spaść do lodowatej wody i zamienić się w lód
A potem postarasz się zebrać jego szczątki
I upchasz w swoim ciele
Czy ktokolwiek umie żyć z tak zniszczonym narządem?
Tym właśnie narządem?
Zanim odtrącisz czyjeś serce
Pomyśl
Tamci na dole podziękują ci za nieutrudnianie im pracy
Tamci na górze uśmiechną się szczęśliwi i was pobłogosławią
A ci na powierzchni?
Wzruszą ramionami
Lecz ta jedna osoba miłość ci zaserwuje i wyboru swego nie pożałujesz
Miej me słowa w pamięci, bo jest to uczucie rzadkie
I nie chcesz go przegapić
YOU ARE READING
Pseudowiersze
PoesíaRandomowa poezja. Tfu, pseudopoezja. Jakieś dziwne przemyślenia, niekoniecznie w formie "normalnych" wierszy. Zalecane czytanie bez oczekiwań. Dodam, iż początkowe będą trochę inne (pewnie gorsze), potem jest lepiej.