51. Wspólnie

2 0 0
                                    

Dni odznaczamy

Kartki zrywamy

Oczekujemy zmian

Nie dając nic w zamian


Czas upływa

Lekko, lecz i bez wytchnienia

Każdy z nas to zbywa

Oczekując jednak zbawienia


Nie ma dobra

Nie ma zła

Są tylko przekupstwa

I wymówek grona

Z każdym da się ugadać

Nawet z twórcą, to nie przesada!


Niknie przed nami młodość

Miłosne rozterki

Tu nam zgrzytnie kość

Już nie czas na rowerki!


A czas się kończy

Tyka zegarek ostatnie takty

Wracamy skąd przybyliśmy

Do łona, tylko innej matki


Może czekają tam na nas wrota

Miecz, opaska i waga ze złota

Przepłyniemy rzekę czerni

Serce do pióra przyrównają bezwzględni


Nikt nie wie, osądza każdy

I miast żyć poprawnie

Liczy na szczęścia strzały

A nóż widelec godnie pozdychamy


Potem, zagubieni, wielce się dziwimy

Gorąca języki nas powolnie unicestwiają

Otchłań cierpienia każdego stworzenia

Zimna macki nas nieoczekiwanie uziemiają

Duszę niegodną mutant pożera


I tak powoli kończą niezgodni ze sobą ludzie

Nie zważają na czas

Ni na swe uczynki

Czy innych ludzi zdania

Przekrzykujemy siebie

Och, jakże lojalni obrońcy wiary

A kończymy w tym samym miejscu

W tym samym bólu

W tej samej pustce

Bez szans na odkupienie

Ignorancji i czułości braku

PseudowierszeWhere stories live. Discover now