Straciłeś broń
Zabrali każdy nóż, każdą kulę
Byś stracił nadzieję
Zniszczyli twe odzienie i każdą twą rzecz
Byś nie miał niczego, co by ci dom przypominało
Ogolili głowę i uformowali ciało
By było ich, nie twoje
Zakuli w okowy
By odebrać każdy skrawek wolności
Podtruwali
Byś nigdy nie uciekł z ich władzy
Naznaczali, rozgrzanym żelazem los przypieczętowali
Byś stał się własnością, przedmiotem
Nie dawali pożywienia
By nawet sił ci nie starczyło na coś więcej
Okrywali kocem utkanym z bólu
Byś pamiętał tylko o konsekwencjach
Kradli oddechy
Kradli prywatność
Kradli słowa
Kradli zmysły
Kradli niezależność
Kradli wspomnienia
Kradli wszystko
Odbierali...
Jeśli nie oddawałeś „po dobroci"
To wydzierali odłamki siłą
Niszcząc wszystko
Paląc
Żrąc
Tnąc
Niepowstrzymanie
Gniewnie
Bezmyślnie
Chcieli mnie zabić
Zabić ducha
Wolną wolę
Pragnienia
Potrzeby
Człowieczeństwo
Chcieli stworzyć bezmyślna maszynę na zawołanie
Traktowali gorzej niż bezpańskiego psa...
Rozkrajali psychikę drobnymi, powolnymi cięciami
Łamali
Łamali
Łamali, och, jak okrutnie
Łamali...
Czasem myślę, że nie złamali
A czasem tracę siły i czuję, że to koniec
Złamali...
Złamali... ale odbudować nie zakazali
Nie daliby rady zakazać...
A człowiek umie zniknąć, jeśli działa
Da się... trudno jest, ale się da
Znajdę dziurę w całym
Zniknę
YOU ARE READING
Pseudowiersze
PoetryRandomowa poezja. Tfu, pseudopoezja. Jakieś dziwne przemyślenia, niekoniecznie w formie "normalnych" wierszy. Zalecane czytanie bez oczekiwań. Dodam, iż początkowe będą trochę inne (pewnie gorsze), potem jest lepiej.