Pamięć...
Dziwna sprawa
Kiedy nam jest potrzebna
Chowa się w swej skorupie
A gdy chcielibyśmy o czymś zapomnieć
Powracają masami wspomnienia
I atakują
I niszczą
I łzy powodują, moczące jego podkoszulek
Te piękne uśmiechy odsłaniające zęby
Ten śmiech serdeczny
Te dołeczki
Te oczy niezwykle, chociaż zwyczajne
Te rysy
Ten prosty nos
Te włosy niczym heban
Niby pamiętam, ale...
Wszystko jest rozmazane
Czy te uśmiechy były szczere?
Czy śmiech taki gromki?
Czy dołeczki faktycznie istniały?
Jaki kolor oczy miały?
Czy te rysy tak wyraźne?
Czy nos przypadkiem krzywy?
Czy barwa nie bardziej brązowa?
Lecz kiedy niepotrzebna,
Wszystko dobrze widzę
Jak z dnia na dzień po prostu zniknąłeś
Jak serce me sobie po prostu wziąłeś
Jak napisałeś „żegnaj" i „do widzenia"
Słowami tnącymi ludzkie istnienia
Zebrałam więc szczątki mnie
I z opuszczoną głową odeszłam
Na wysypisko śmieci, gdzie moje miejsce
Odpryski czerwieni na białej wannie
Woda nie tak przezroczysta
Ciało drżące, nieporadne
Chcę uciec od moich demonów
Które gonią mnie nieubłaganie
I tracę siły
Nie
Już straciłam dawno temu
Nie. Nie mogę
Odrzucam tą słabość
wstaję na śliskich stopach
Wychodzę z wanny -
Najgorszego okresu
Bardzo tego chcę
Ale nadal ociekam wodą
I szkarłatem
Potrzebny mi ręcznik
Ale sama jestem za niska
By sięgnąć po niego z półki
Potrzebna mi pomoc
Krzyk
Gardło mnie rwie
Ale... czy faktycznie krzyknęłam
Czy było to nieme?
Może...
Muszę czekać cierpliwie i modlić się,
Że ktoś mnie usłyszy i przyjdzie
I tyle
Tic...
Tac...
Tic...
Tak....
YOU ARE READING
Pseudowiersze
PoesieRandomowa poezja. Tfu, pseudopoezja. Jakieś dziwne przemyślenia, niekoniecznie w formie "normalnych" wierszy. Zalecane czytanie bez oczekiwań. Dodam, iż początkowe będą trochę inne (pewnie gorsze), potem jest lepiej.