Oglądam wszystkie te puste komedie
Romantyzm jakby dziecięce brednie
Wkurza mnie lepkość tej słodkiej waty
A nawet te sztuczno-prawdziwe kwiaty
Martwi mnie wątek tej miłej parki
Czy on musiał mieć drogie zegarki?
Czy ta dziewczyna musiała zawzięcie
Wyglądać jak baranek idący na ścięcie?
Czemu to takie już powtarzalne
Czemu to tylko w bezpiecznym kształcie?
Zawsze tak lekkie, zapominalne
Czemu on musi ją mieć w tym aucie?
Frustrują mnie takie durne zabiegi
Nudne, nienowe, płaszczek szeregi!
On ją liże bez przerwy po dupie
Gdy ona smuci się po wygłupie
Tak słodko
Że aż się miód złoty wylewa uszami
Tak miło
Że motyle wybuchają fajerwerkami
Tak bosko
Że sam Bóg klaszcze na ten ideał
Tak prosto...
A może ten chłop to jednak pedał?
Mylą się wszystkim te piękne ujęcia
Wszystkie te same, nierealne zaklęcia
Nigdy tak nie ma, tak cukierkowo
Nigdy nie może być aż tak różowo
Kimże ta para, by kurs miłości wyznaczać?
Przecież za obrazy stałe należy wykraczać!
Miłość wszak nie jest taka niezmienna
Zawsze grzeczniutka czy przyjemna
Nieraz ma ona ostre krawędzie
Nieraz jest to nieprawe narzędzie
Romantyzm przeróżnie się może objawiać
Nie tylko róże walentynkowe dawać
Wystarczy pomóc w naczyń zmywaniu
Nie przeszkadzać przy trudnym zadaniu
Można zjeść razem pizzę na starej kanapie
Czule opatrzyć nogę, gdy ktoś się zadrapie
Mdli więc mnie jeden stały scenariusz
Jak zapętlone, zbyt równe i gładkie katusze
Te całuski i przytulanki, Boże dopomóż!
Te historie musieli napisać nowicjusze!
Wyglądają tak, jak każdy tego cicho pragnie
Brzydzą, nim więc człek po miłość sięgnie, się rozpadnie
YOU ARE READING
Pseudowiersze
PoetryRandomowa poezja. Tfu, pseudopoezja. Jakieś dziwne przemyślenia, niekoniecznie w formie "normalnych" wierszy. Zalecane czytanie bez oczekiwań. Dodam, iż początkowe będą trochę inne (pewnie gorsze), potem jest lepiej.