65. Sprzeczny komunikat

4 1 0
                                    

Mruczymy zawsze „dzień dobry" na powitanie

Niedługo potem słyszę zaś ze śmiechem „chamie!"

I cóż mię tak w tym cieszy, spytacie?

Ale całej historii nie znacie!

To coś więcej niż byle obelga rzucona

To pełen uroku żart, o mnie dbanie

Czar to jaki, czy ona nie zamroczona?

A ja w tym widzę wzajemne miłowanie

Wspólne droczenia uzupełniają wcześniejszych lat braki

Zwalczają błyskawicznie wszelkiej samotności oznaki

Wiemy, że druga forma ludzka ma serce, jej zależy

Poświęca czas na te zabawy, nawet go przy tym nie mierzy

Więc gdy go męczę, jestem upierdliwa

Żadna maska jego uśmiechu nie ukrywa

Żaden „cham" czy „jesteś okropna!"

Między nami ta praktyka jest modna

Z resztą to nie deszcz, to działa w dwie strony!

Nie oszczędza nikczemności, nie chcę przyjąć obrony

Z lekka odpycham jego dokuczliwości tonę

Choć w środku, zadowolona, roztopiona, płonę

Zamierzam kusić, prowokować, nigdy nie żałować

Dawać i brać, śmiać się i śmiechu powodem być

Delikatnym ruchem gładzić policzek, pstryczka w nos dać

Pragnąć i jego pożądanie budzić, nigdy go zmyć!

Oboje najgorsi, acz najlepsi dla siebie

Żaden narkotyk tak upajać nie może

Pogrążam się we wspaniałej labie

Nawet gdy krzyczę „ty potworze!"

Dość miałam braku inicjatywy

Gdy każdy napotkaniec był mrukliwy

A ze mnie napastliwiec, zawsze pytań garstka!

Lecz dla innych do tylko marna igraszka

Wzajemności szukanie jest szaleńca błądzeniem

Lecz dla mnie było to niemalże ostatnim tchnieniem

I nagle z nikąd on się pojawił

Mrok po kątach rozstawił

Są dla mnie smakowitą pożywką nasze potyczki słowne

Choć dla większości to pewnie do czułości niepodobne

Lecz inni na zawsze stali się już zbędni

Skoro me niedawno martwe serce tak żywo bębni

PseudowierszeWhere stories live. Discover now