Mruczymy zawsze „dzień dobry" na powitanie
Niedługo potem słyszę zaś ze śmiechem „chamie!"
I cóż mię tak w tym cieszy, spytacie?
Ale całej historii nie znacie!
To coś więcej niż byle obelga rzucona
To pełen uroku żart, o mnie dbanie
Czar to jaki, czy ona nie zamroczona?
A ja w tym widzę wzajemne miłowanie
Wspólne droczenia uzupełniają wcześniejszych lat braki
Zwalczają błyskawicznie wszelkiej samotności oznaki
Wiemy, że druga forma ludzka ma serce, jej zależy
Poświęca czas na te zabawy, nawet go przy tym nie mierzy
Więc gdy go męczę, jestem upierdliwa
Żadna maska jego uśmiechu nie ukrywa
Żaden „cham" czy „jesteś okropna!"
Między nami ta praktyka jest modna
Z resztą to nie deszcz, to działa w dwie strony!
Nie oszczędza nikczemności, nie chcę przyjąć obrony
Z lekka odpycham jego dokuczliwości tonę
Choć w środku, zadowolona, roztopiona, płonę
Zamierzam kusić, prowokować, nigdy nie żałować
Dawać i brać, śmiać się i śmiechu powodem być
Delikatnym ruchem gładzić policzek, pstryczka w nos dać
Pragnąć i jego pożądanie budzić, nigdy go zmyć!
Oboje najgorsi, acz najlepsi dla siebie
Żaden narkotyk tak upajać nie może
Pogrążam się we wspaniałej labie
Nawet gdy krzyczę „ty potworze!"
Dość miałam braku inicjatywy
Gdy każdy napotkaniec był mrukliwy
A ze mnie napastliwiec, zawsze pytań garstka!
Lecz dla innych do tylko marna igraszka
Wzajemności szukanie jest szaleńca błądzeniem
Lecz dla mnie było to niemalże ostatnim tchnieniem
I nagle z nikąd on się pojawił
Mrok po kątach rozstawił
Są dla mnie smakowitą pożywką nasze potyczki słowne
Choć dla większości to pewnie do czułości niepodobne
Lecz inni na zawsze stali się już zbędni
Skoro me niedawno martwe serce tak żywo bębni
YOU ARE READING
Pseudowiersze
PoesíaRandomowa poezja. Tfu, pseudopoezja. Jakieś dziwne przemyślenia, niekoniecznie w formie "normalnych" wierszy. Zalecane czytanie bez oczekiwań. Dodam, iż początkowe będą trochę inne (pewnie gorsze), potem jest lepiej.