Zastanawia mnie jej twarz
I choć zazwyczaj jest delikatna
To jej oczy lśnią gniewnie w tej chwili
Bez słów. A mimo to czuję płomienie
Jej wściekłości na mnie
Nienawidzę tego. Kocham
Kocham, kiedy błyszczą, gdy na mnie patrzysz
Gdy widzę w nich bezbrzeżną radość, miłość, szczęście
Gdy widzę w nich moje własne gwiazdy
Ale teraz ich nie ma. Zniknęły
Przeze mnie. Sam je zgasiłem
Wina spoczywa na mnie
Bezmyślny Nierozsądny
Niemądry Zagubiony
I teraz modlę się, byś zdołała
Zapomnieć
Albo choćby wybaczyć
Widzę tych słonych wód potoki
Powoli schnące
Ciemniejące oczy
Ból Strach Smutek
Żal Rozczarowanie Gniew
Rozpacz
Chcę to przegonić
Chcę cię wziąć w objęcia
Ukoić
Uchronić od cierpienia
Ale wiem, iż mnie nie przyjmiesz
Że odepchniesz
Część ciebie nadal chciałaby mnie dotknąć
Wtulić się we mnie
Ale nie możesz
Nie...
Nie...
Nie...
YOU ARE READING
Pseudowiersze
PoetryRandomowa poezja. Tfu, pseudopoezja. Jakieś dziwne przemyślenia, niekoniecznie w formie "normalnych" wierszy. Zalecane czytanie bez oczekiwań. Dodam, iż początkowe będą trochę inne (pewnie gorsze), potem jest lepiej.