Wieże z kłamstw zbudować
Wystarczy fundamenty z prawdy postawić
Każdy unosi głowę. By przyjrzeć się wieżowcom
Dół się nie spojrzy, co innego oczy cieszy
Olśniewa swym wyglądem, zwodniczą fasadą
Zapomina się o ziemi, pragnie się wzbić w niebo
I każde błyszczące szkiełko jest lepsze
Lepsze niż każdy beton czy gleba
Chowamy się w tych dziwnych budynkach
Choć w głębi siebie wiemy, że stąpamy po szkle
Każdy krok przynosi nowe pęknięcia i rysy
Lecz ignorujemy je na poczet fałszywego szczęścia
Nasze miasta skrzą się iglicami wysokimi
Lecz nie wszędzie
W niektórych miejscach, w biedniejszych częściach miast
Gdzie z dużo większym szacunkiem podchodzi się do groszy
Trochę więcej jest stąpania po twardym gruncie
Który tak łatwo nie pęka, można pewniej stopy stawiać
Odjedź w dal, za miasto, na pola lub w dzikie lasy
Jeżeli spotkasz tam ludzi, zapewne uczciwości ich zamiary pełne
Skończą się bujdy i bajki niestworzone
I choć te nowe będą brudne, trochę szare i ponure
Będą prawdziwsze
Żadnych więcej czystych bieli, ni czerni
Odcienie szarości nas otaczają
Zazwyczaj jednakże zakładami okulary z filtrami
By odciąć się od nieprzyjemności
I zapaść się w nieprawdziwej błogości
YOU ARE READING
Pseudowiersze
PoetryRandomowa poezja. Tfu, pseudopoezja. Jakieś dziwne przemyślenia, niekoniecznie w formie "normalnych" wierszy. Zalecane czytanie bez oczekiwań. Dodam, iż początkowe będą trochę inne (pewnie gorsze), potem jest lepiej.