Rozdział 22

70 5 1
                                    

Jungkook również nie mógł się na niczym skupić. Umawiał się na randki ale na żadnej nie było tak, jak by tego chciał. Nie wiedzieć czemu, każdą osobę porównywał do Taehyunga.

Łatwo jest zdobyć lojalność młodszych uczniów. Traktuj ich dobrze, karm ich, a pokochają cię. Ale mój Taehyung był jedynym, który okazał się odporny na tę metodę. Nie mamy dosłownie nic wspólnego, więc dlaczego mnie pociągasz? Cóż... Możesz być zimny i bezpośredni w stosunku do ludzi, ale zawsze odpowiadasz szczegółowo na pytania. Dajesz z siebie wszystko w każdym zadaniu i chociaż twoja chińska wymowa jest po prostu okropna, to właśnie czyni cię uroczym... Masz zaskakującą zdolność intrygowania ludzi. Ta karmelowa skóra, którą zakrywasz ciemnymi ubraniami, i ta twoja osobowość z zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi... Jesteś jak ciemne, zamyślone zwierzę, które jest zadowolone z samotnego pasenia się w postapokaliptycznym świecie. W chwili, gdy uznałem cie za uroczą i intrygującą osobę, powinienem był to zostawić. Ale kiedy zdjąłeś czapkę i zobaczyłem twoją twarz, moja ciekawość sięgnęła zenitu. Chcę zdjąć twoją kurtkę i twoją koszulę... Chcę zdjąć twoje buty i skarpetki. Masz smukłe ramiona? Zastanawiam się nawet, jak wyglądają twoje palce z bliska... Masz rację Taehyung. Jestem śmieciem. Im bardziej te pragnienia płonęły we mnie, tym bardziej udawałem tego sympatycznego seniora. Randka z Taehyungiem...? Jest tak wiele powodów, aby tego nie robić. Przede wszystkim niedługo kończę studia. Złożyłem podanie do szkoły podyplomowej i na podstawie e-maila, który dostałem, myślę, że prawdopodobnie się dostanę. Co więcej, Taehyung to facet. Racja. Spałem już z facetami, ale nigdy nie chciałem się z żadnym umawiać. I nawet nie mogę sobie wyobrazić, jak by to było umawiać się z nim. Uważa, że pójście do kina z innym facetem to koniec świata. Moja próba zachowywania się jak miły senior poszła na marne. Spieprzyłem to wszystko i teraz zupełnie nie mamy siebie nawzajem w życiu. Z czasem moje uczucia do niego osłabną... Przynajmniej tak mi się wydawało. Aż do dzisiaj... Ten świr! Co on tu robi?! Zdecydowanie powiedziałem mu, żeby upewnił się, że nigdy wiecej go nie zobaczę. Wątpię, żeby przyszedł tu z jakiegoś konkretnego powodu. W końcu jest typem człowieka, który usuwa dane, gdy tylko nie są mu już potrzebne. Pewnie nawet nie pamięta, że tu pracuję. Po prostu na nich spójrz. Ze mna do kina bał się iść, ale z tym młodziakiem na kolację już się nie boi. Następnym razem będą trzymać się za ręce. A potem będą spać razem. I co wtedy? Zaproszenie na wesele?

- Hej, ide na przerwę - powiedział Jeon do kolegi, zerkając w stronę stolika przy ktorym siedział Tae z Jiminem. Popatrzył jeszcze chwilę, po czym ruszył w stronę wyjścia. Nie chciał ich oglądać.

Tae siedział z Jiminem przy jednym ze stolików w Olive Tree. Co jakiś czas rozglądał się lekko, poszukując wzrokiem Jeona.

- Musisz lubić owoce morza, co? Myślę, że mule ci będą smakować bo właśnie je zamówiłeś - powiedział Jimin odkładając menu.

- Co? Gdzie jest Jungkook?

- Cóż, ostatnio miałeś raviolli z owocami morza... wygląda na to, że jesteś expertem od włoskiego jedzenia.

O czym do cholery on mówi? Tae nie słuchał chłopaka zupełnie, zajęty rozglądaniem się po sali. O!! Tam jest!! Dokąd on idzie? pomyślał widząc wychodzącego szybko Jeona. Wciąż ma na sobie fartuch... Może załatwia jakąś pilną sprawę? A może on mnie unika...?

- Proszę bardzo wasze zamówienie - powiedziała kelnerka, stawiając przed nimi talerze i odchodząc życząc im smacznego.

Tae spojrzał na swój talerz. Zamówił pierwszą lepszą rzecz z menu nie patrząc nawet na nie dokładnie. Co to do cholery jest? Wygląda jak małże w jakiejś czerwonej zupie... Nawet nie lubię skorupiaków... No cóż, teraz nic na to nie poradzę.

- Dobre to jest? - zapytał Jimin widząc jak Taehyung przewraca jedzeniem na talerzu.

- Nie.

- Oh.. to nie dobrze.

Przez chwilę jedli w milczeniu. W pewnym momencie Tae wstał. Więcej tego nie przełknę.

- Gdzie idziesz?

- Za chwilę wracam.

- Chcesz uciec i zostawić mnie samego, prawda? - spytał Jimin wpatrując się w swój talerz.

- Nie. Zostawiam z tobą mój portfel. Za minute wrócę - powiedział kładąc portfel przy chłopaku i wyszedł z lokalu. Od razu zaczął rozglądać sie na boki. Udał się do alejki obok budynku w nadziei, że tam ujrzy starszego. Bingo. Jesteś tutaj. Podszedł powoli do rozmawiającego przez telefon chłopaka, który stał oparty o ścianę i palił.

- Na razie się tego trzymam. Biorę przerwę... - Jeon spojrzał na chłopaka, który stanął tuż przed nim - Nie, nie jestem zajęty. Możemy rozmawiać.

- Jungkook. Powiedz, że jesteś zajęty i się rozłącz. Chcę ci coś ważnego powiedzieć - powiedział Tae patrząc mu prosto w oczy.

- Zadzwonię do ciebie za moment. Co jest? Czy on chce się ze mną bić? Co on do cholery chce powiedzieć? Znając go, prawdopodobnie zażąda odszkodowania za szkody psychiczne. - Czego chcesz? - powiedział zaciągając się papierosem.

- Przyszedłem z toba porozmawiać, hyung.

- Co...? Czy on właśnie powiedział do mnie hyung?

- Zróbmy tą grę razem. Potrzebuję najlepszego grafika. Wykonam dobrą robotę. A ty zarobisz pieniądze, żeby móc studiować za granicą. Plus będzie dobrze wyglądać to w twoim portfolio. Dam ci wolną rękę, więc jeśli chcesz wypróbować jakąkolwiek koncepcję lub projekt, śmiało. Wyjdzie dobrze. Wiem to.

- Poczekaj chwilę... Co... ty właśnie powiedziałeś?

- Że potrzebuję najlepszego grafika?

- Nie. Mam na myśli... Jak mnie nazwałeś?

- Um... Jungkook?

- Nie nazwałeś mnie przypadkiem hyung? Dobrze usłyszałem?

- Huh...no nie przejęzyczyłem się.

Jungkook patrzył przez chwilę na stojącego przed nim chłopaka. Na policzki wkradł mu się lekki rumieniec. Szybko odpalił papierosa, by nie dać po sobie poznać, jak bardzo rusza go to jedno słowo. Zawsze nazywał mnie po imieniu, ale nagle nazywa mnie "hyung"? Zawsze patrzył nam mnie z odrazą i mnie unikał, a teraz próbuje mnie namówić bym z nim pracował? Jestem kurwa skołowany.

- Co? Nie mogę nazywać cię w ten sposób? Każdy to robi.

- Nie. Nie ty - odpowiedział Jeon wzdychając. To powoduje, że moje serce wali jak szalone, ty dupku...

- Ok.

Muszę się uspokoić. Więc... Teraz on mnie potrzebuje? Zawsze interesuje go tylko wydajność. Teraz, kiedy mnie potrzebuje, łatwo mu zapomnieć o naszej kłótni. Chyba w tym sensie... nie żywi urazy. Ale ja jestem inny. Czy on ma pojęcie, jakim piekłem były dla mnie te ostatnie 2 tygodnie? Nie chcę już cierpieć. Muszę go odrzucić.

- Jesteś pewien, że zrobisz to przed ukończeniem semestru? Cholera... co jest ze mna nie tak? To nie jest kurwa odrzucenie.

- Wiem, że wyjeżdżasz za granicę na studia. Więc daj mi tylko 4 miesiące, wliczając przerwę. Zrobię to bez względu na wszystko.

- To za mało czasu na stworzenie gry. Masz też swoje studia.

- Będę mniej kodował i częściej korzystał z silnika gry. I tak nie mam tylu zajęć.

Jakim cudem jest taki gruboskórny i bezpośredni? Obowiązek seniora? Wina? Rozbudowanie portfolio? Podekscytowanie możliwością pracy z utalentowanym programistą? Nic mnie to nie obchodzi. Wiem tylko, że to dobra wymówka, żeby dalej się z nim spotykać.

- Dobra... Zróbmy to.

- Później zadzwonię, hyung - powiedział Tae uśmiechając się pod nosem, po czym odwrócił się i odszedł.

Jeon został jeszcze chwilę, chowając twarz w dłonie starając się pochamowac wpływający na policzki rumieniec. Czy... właśnie podnieciło mnie to, że nazwał mnie hyung? Kurwa. Mam przejebane.

Błąd semantyczny/ Semantic errorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz