Rozdział 25

74 6 1
                                    


Taehyung podniósł szkic z planem, który mu się podobał. Obrazek przedstawiał dwoje ludzi. Pokazał na małego człowieka z rozczochranymi włosami, uroczą twarzą, okularami na nosie i marchewką w buzi.

- To jesteś ty, zgadza się? - zapytał uśmiechając się lekko

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- To jesteś ty, zgadza się? - zapytał uśmiechając się lekko.

- Preferuję jednak pierwszy plan - powiedział Jeon odchylając sie do tyłu. Czy on próbuje mnie wkurwić?

- Cóż, ja wolę trzeci.

- Szalony naukowiec próbujący dokonać odkrycia ma więcej sensu niż para młodych ludzi wyruszająca na przygodę znikąd.

- Nie myślisz się, jednak nadal zostaję przy swoim.

- Dlaczego, no? - powiedział opierając się na dłoniach.

- Dobrze pasuje po prostu.

- Oh proszę, noooo. Zróbmy pierwszy. Czy on uwielbia takiej postacie czy jak?

- Nie.

- Proszę... W sumie dostałem to, czego chciałem. Sprawiłem, że się uśmiechnął. Nie ma co się upierać. Rezygnuję.

- Dziękuję ci za twoją ciężką pracę. Wyślę ci później maila, więc nie zapomnij sprawdzić poczty - powiedział Tae podnosząc się do góry - I przysuń się na chwilę...

- Czemu?

- Uczciwie ostrzegam - dotknę cię. Odwaliłeś kawał dobrej roboty, więc pogłaskam cię po głowie - powiedział, wyciągając rękę w jego stronę i głaskając go, delikatnie wplatając rękę w jego włosy. Zabrał swoje rzeczy i wyszedł z sali cicho zamykając za sobą drzwi.

Jeon siedział bez ruchu, z policzkami w kolorze ciemnego różu, zatykając sobie rękoma usta. Co do... Zejdę na zawał.... Matko, moje serce... Co on takiego zrobił? On mnie tylko dotknął, tylko pogłaskał... A ja siedzę czerwony jak burak i mam ochotę piszczeć jak nastolatka...

Wyszedł z sali wesoło pogwizdując. Szedł dziedzińcem, witał się z każdym a szeroki uśmiech nie schodził mu z twarzy. To sprawiło, że mam motylki!... Jest dziwakiem to prawda... Rozumiem, że chciał mnie pochwalić, ale dlaczego musiał to zrobić w taki sposób? Zupełnie mu to nie pasowało. Czy on myśli, że interesuję się takimi rzeczami? Nagle zaczął śmiać się na głos po czym krzyknął nie patrząc na ludzi dookoła - Nie rezygnuję! Nie ma opcji!

- Hey Jungkook! - krzyknęła Yuna, gdy chłopak pojawił się w ich wspólnej pracowni - Więc mnie wystawiłeś i nawet nie mogłeś mi tego powiedzieć osobiście, co? Mówiłeś o tym koncercie przez 6 miesięcy, a potem po prostu odwołałeś?- powiedziała, rzucając w niego poduszką, która leżała na podłodze - W każdy razie, było zajebiście! I mam podpisaną płytę!

- No widzisz, skorzystałaś - powiedział, przystając przy jej biurku.

- Twoja strata koleś. A tak w ogóle dlaczego nie mogłeś przyjść?

- Miałem pracę do zrobienia. W sumie nadal jej nie skończyłem. Więc mnie nie rozpraszaj. - powiedział Jeon zmierzając w stronę swojego komputera.

- Huh? Co do cholery - Yuna odwróciła się na krześle, sprawdzając co robi taki hałas.

- Dlaczego pakujesz swoje rzeczy Seokjin? - spytał Jeon, który również odwrócił się w stronę hałasu.

- Zdecydowałem, że odbędę teraz służbę wojskową - powiedział chłopak wkładając do pudła kolejne rzeczy.

- Co? Teraz?

- Zostałem rzucony, więc...

- Oh...To było by dość niezręczne. Oboje studiowali ten sam przedmiot.

- Czuję się bardzo przybity, więc zrobię sobie przerwę od szkoły - powiedział Seokjin, pociągając nosem.

- Cholera... Przykro mi. Tak. Najlepiej mieć z głowy swoją służbę wojskową- powiedziała Yuna podchodząc do chłopaka i klepiąc go po plecach.

Jungkook popatrzył chwilę na nich, po czym odwrócił się i usiadł przy biurku. Czas brać się do pracy. Kiedy stałem się takim pracoholikiem? Hmmm, zgaduję, że tak czuł bym się gdybym był Taehyungiem.

Nim się obejrzał, była już noc. Gdyby nie Yuna, nawet by nie zauważył.

- Wracam do domu. Ty jeszcze zostajesz? - spytała, przeciągając się na krześle.

- A która jest godzina?

- Prawie północ... Ciężko pracujesz ostatnio... Nad czym tak pracujesz? Powiedz, zatrzymam ten sekret dla siebie - powiedziała z przysuwając swoje krzesło do biurka Jeona.

- To gra.

- Naprawdę cię to wciągnęło, co? Musi być zabawnie...

- Tak jakby - uwagę Jeona przykuło powiadomienie na ekranie leżącego na biurku telefonu.

 To on!  Tym razem mam dużo do wysłania! Pliki już są gotowe, wystarczy że kliknę i

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

To on! Tym razem mam dużo do wysłania! Pliki już są gotowe, wystarczy że kliknę i ... Nie. Czekaj chwilę...Może chwilę zagram mu na nerwach? Nagle telefon Jeona zaczął dzwonić. Jeon uśmiechnął się tylko, widząc nazwę na ekranie. Dobry chłopiec.

Jungkook

Co jest, Taehyung?

Taehyung

Huh?

Jungkook

Co mogę dla ciebie zrobić?

Taehyung

Um... Jest już północ, a nadal nie dostałem e-maila.

Jungkook

Oh moja wina. Wybacz, zapomniałem. Już ci wysyłam.

Jadłeś już kolację?

Taehyung

Tak

Jungkook

Co jadłeś?

Taehyung

Jadłem na stołówce, a co?

Jungkook

Ok, ok , tylko co?

Taehyung

Ryż, pastę z fasoli, kimchi, jakieś warzywa i jogurt na deser. Czemu pytasz?

Jungkook

Po prostu chciałem usłyszeć twój głos. Lubię słuchać, gdy ludzie mówią.

Taehyung

Jesteś dziwny. Muszę spadać cześć.

Jeon usłyszał charakterystyczne kliknięcie i połączenie zostało zakończone. Ech.. Czy ja mam urojenia?

- Co to do cholery było? - powiedziała Yuna odwracając się na krześle w stronę Jeona.

- Co? - odpowiedział chłopak wpatrując się w telefon. Nie byłby taki zimny, gdyby naprawdę się we mnie podkochiwał...

- Twój głos... przed chwilą gdy rozmawiałeś... Uhh to było ochydne - powiedziała dziewczyna wydając z siebie dźwięk podobny od wymiotów.

- Zajmij się sobą, co?

Błąd semantyczny/ Semantic errorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz