Rozdział 4

112 9 4
                                    

Dni mijały Kimowi bez zbędnych rewelacji. Wolne w szkole się już skończyło i zaczął się kolejny semestr. Tae szedł korytarzem, kierując się w stronę stołówki. Minął po drodze chłopaka trochę niższego od siebie o jasnych włosach, który zmagał się z kilkoma pudłami. W pewnym momencie potknął się, a pudła wraz z całą zawartością wylądowały na posadzce.

-AAAA kurwaaaaa! Co za chujnia!! Dlaczego jak pojebany zgodziłem się nieść to sam?! - wrzasnął chłopak na cały hol - Hej przepraszam! Mógł byś mi pomóc? - zawołał chłopak za Taehyungiem. Ten zatrzymał się i podszedł do chłopaka.

- Dokąd chcesz to zanieść i co będę z tego miał? - spytał Kim nachylając sie nad chłopakiem.

- Postawię ci lunch. Taki konkretny nie ze stołówki. - młody uśmiechnął się pokazując swoje równe białe zęby - Muszę zanieść to do biblioteki na 3 pietrze.

- Ok pomogę ci- powiedział Tae i podniósł z podłogi 2 pudła. Niższy chłopak zabrał pozostałe dwa i oboje ruszyli w stronę schodów.

- Nawet ciężkie co? Niby takie małe pudła ale są cięższe niż wyglądają. - Niższy trajkotał całą drogę do biblioteki, ale Kim nie zwracał zupełnie uwagi na jego słowa. W głowie miał już tylko myśli o jedzeniu. Niby był drobniej zbudowany, ale potrafił zjeść na prawdę duże ilości jedzenia. Po dość wyczerpującym spacerze dotarli na miejsce.

- Uratowałeś mi życie! Dzięki, dzięki, dzięki! Teraz czas bym zabrał cię na obiecane jedzenie - powiedział jasnowłosy kierując się w stronę wyjścia - Jestem ci super wdzięczny więc nie może to być byle co a skoro nie przychodzi ci nic do głowy, to chodź za mną - powiedział i ruszył żwawym krokiem przed siebie.

- Jasne, już ide.

Czekał ich mały spacer ponieważ chłopak chciał go zabrać do jednej z lepszych włoskich restauracji przy kampusie. Wychwalał po drodze tamtejsze jedzenie i obsługę. Po około 10 minutach byli już na miejscu. Zajęli pierwszy lepszy stolik i zaczęli przeglądać menu.

- Co byś zjadł? Na prawdę mają wszystko tu bardzo dobre. Nawet ich pizza jest świetna bo ma bardzo cienkie ciasto. O i jest zniżka dla studentów - młody paplał cały czas szczęśliwy, że nie musi nadal się męczyć z tymi pudłami i nie musi jeść sam czego nie znosi. - Próbowałem tu już kilku dań. Nie będziesz narzekać uwierz mi. Przystawki też są smaczne.

Kim patrzał na menu, na ceny i zastanawiał się jak taki mały człowiek może być aż tak gadatliwy. Mimo że on prawie się nie odzywał, to jasnowłosy paplał bez przerwy zupełnie tym nie zrażony.

- Te ceny ci nie przeszkadzają? Dania są dość drogie. - powiedział Kim spoglądając na chłopaka.

- Jasne. To dobrze czasem porozpieszczać samego siebie. Najwyżej na koniec miesiąca zacznę przymierać głodem - powiedział z jeszcze większym uśmiechem - To jest jedyne co mogę zrobić dla ciebie. Nie wiem jak ci się inaczej odwdzięczyć, bo gdyby nie ty nadal tachał bym te paskudne pudła.

Kim sie uśmiechnął do chłopaka, kątem oka zauważając że ktoś podszedł do ich stolika.

- Czy mogę przyjąć zamówienie? - kelner nachylił się z notesem w ręku. Kim spojrzał na chłopaka, zastanawiając się gdzie już go widział, a że miał problem z rozpoznawaniem twarzy, to szybko przestał nad tym myśleć. Ot po prostu człowiek jak każdy inny, nie ma co roztrząsać skąd on go zna.

- Poproszę Risotto z kurczakiem - wtrącił blondyn patrząc na kelnera.

- A ja Ravioli z grzybami - powiedział Kim nie patrząc wcale na kelnera, który zaczął mu się otwarcie przyglądać.

Błąd semantyczny/ Semantic errorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz