Rozdział 6

92 6 0
                                    

Wszyscy w koło dziwili się i jednocześnie śmiali, że przez swoją głupotę i lenistwo nie dostanę dyplomu. I chociaż to było opóźnione, przynajmniej nie byłem tak daleko w tyle, jak faceci, którzy poszli na urlop wojskowy. Byłem przekonany, że mogę wygłupiać się przez kolejne sześć miesięcy i nadal dostać się na studia magisterskie, o których marzyłem.

- Hej, cieszę się, że na ciebie wpadłem. Słyszałem, że masz czas bo masz zawieszony dyplom. Chciał byś w tym czasie pracować przy projekcie gry na telefon? - spytał mnie pewnego dnia Yoon.

- Gry? To projekt jakiegoś studenta? - spytałem, nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi.

- Tak. Tae jest ponoć genialnym specjalistą w dziedzinie informatyki.

- Po prostu próbujesz to na mnie zwalić, prawda?

- Hah masz rację. Ale proszę - Yoon złożył ręce w błagalnym geście - Tae jest trochę spięty. Przynajmniej idź na spotkanie i powiedz mu, że nie możesz tego robić. Proszę? Zabiorę cię na drinka.

- Ok. * Cóż, dostał pracę za granicą. Chyba nie ma już czasu na projekty studenckie.* - Zrobię to. Kiedy i gdzie jest to spotkanie?

- Więc.... Jest właśnie teraz w sali konferencyjnej. Tae powinien już tam być. Dzięki ci Jeon. Widzę ci drinka. - powiedział oddalając się Yoon.

- Chyba całą kolejkę - powiedziałem cicho i poszedłem w stronę sali w której miał czekać chłopak. Nie miałem zielonego pojęcia że to będzie on. Nowy uczeń, który bez mrugnięcia okiem odpyskował do seniora. Ten gość z karmelową szyją. Ten idiota, który nie mógł rozpoznać mojej twarzy, bez względu na to, ile razy na siebie wpadaliśmy. Tak jak sie spodziewałem, on nadal mnie nie rozpoznał. Po krótkiej rozmowie z nim poprosił o mój numer. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się że już go ma. A to tylko dlatego, że ten dziwak okazał się liderem projektu, który zawaliłem. Zanim się spostrzegłem, chłopak po prostu zwiał.

- Serio? Kurwa... Czy on po prostu uciekł? Zagaduję , że po prostu czuje się winny tego co się stało.... A to co to? - zapytałem sam siebie widząc pozostawiony notes. Wiedziałem, że zrobię z tego dobry użytek.

Kolejnego dnia nadal do niego wypisywałem, ale on to zupełnie olewał. Zgadałem się ze znajomymi, i postanowiliśmy iść całą paczką do kafejki niedaleko uczelni.

- Ten drań znowu mnie ignoruje - powiedziałem, sprawdzając kolejny raz telefon.

- Kto? - spytała Jenna, jedna z dziewczyn

- Taki jeden świr - nie miałem ochoty gadać o Taehyungu.

- A ok. Oh właśnie jak tam ci idzie z nową dziewczyną?

- Huh? Pojawił się ktoś nowy po moim ostatnim rozstaniu? - spojrzałem na dziewczynę nic nie rozumiejąc. Przecież z ostatnią zerwałem jakieś trzy miesiące temu i nagle mam nową o niczym nie wiedząc?

- No wiesz, ta co jest na awfie - Jenna spojrzała się na mnie jak bym urwał się z choinki, no bo jak można zapomnieć swoją dziewczynę? - Czekaj, to wy jednak się jeszcze oficjalnie nie spotykacie?

- Spotykamy? Tylko jedliśmy razem... jeden jedyny raz- powiedziałem wchodząc za pozostałymi do kafejki. I kogo tam ujrzałem? Tego dziwaka. Nigdy nie sądziłem, że on tam pracuje, nigdy go tam nie spotkałem. Ale prawdą jest, że nie często tam zaglądam. Usiedliśmy wszyscy dość blisko siebie. Ja zająłem komputer bliżej przejścia. Chciałem sobie w spokoju pograć, ale świadomość obecności Taehynga powodowała, że nie mogłem się na niczym skupić. Zamówiłem jedzenie, chcąc sprawdzić czy w ludzkim odruchu, zdobędzie się na to, by mnie przeprosić. Ale musiałem się obejść bez tego. On ze stoickim spokojem uznał, że to nie jest jego wina i na pewno mnie nie przeprosi. Ten dziwak ma umiejętności społeczne na poziomie zerowym. Miałem niezła ochotę mu po prostu przywalić.

Mogłem zainteresować się tym dziwakiem, nie zdając sobie z tego sprawy, ale myślenie o nim było nierozsądne. Wtedy naprawdę nie chciałem mieć z nim nigdy wiecej nic wspólnego. Ale pewnego dnia... Ten dziwak nagle pojawił się w restauracji, w której pracuję. Przyprowadził nawet ze sobą jakiegoś faceta. Podszedłem do nich by przyjąć ich zamówienie, a ten dziwak znowu mnie nie rozpoznał. Nosz kurwa!!!!! Jak można kogoś tak szybko wymazać z pamięci? I dlaczego to mnie tak bardzo wkurwia? Rozumiem impreza studencka, incydent z kasą czy festyn miały miejsce dawno temu.

Ale jeśli jesteś powodem, dla którego ktoś nie może ukończyć studiów, nie powinieneś przynajmniej udawać, że ci przykro? Zwłaszcza jeśli osoba, która skrzywdziłeś, stara się najpierw pierwsza naprawić, wyciągnąć rękę na zgodę? Teraz rozumiem, dlaczego tak mnie to wkurzyło, że mnie nigdy nie poznaje. Rozpoznał mnie dopiero gdy założyłem na powrót okulary. Chce tylko, żebym się wkurzył, bo uważa, że nie zrobił nic złego. Chyba nigdy w życiu nie spotkałem się z taką obojętnością. Chcę mu przeszkadzać tak samo jak on mnie. Upewnię się, że pozostawię ślad w tym jego mózgu robota. Ale żeby to zrobić, muszę najpierw go wypytać o parę rzeczy.

- Jest coś czego nienawidzisz?

- Ciebie

* Pójdzie łatwiej niż myślałem. Zabawę czas zacząć.*

Błąd semantyczny/ Semantic errorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz