*
- Zdecydowałem, że skończę jeszcze jeden semestr, porządkując wpierw swoje sprawy - powiedział z kamienną twarzą chłopak.
Nie zagniecie mnie tak łatwo.
- Wciąż jesteś studentem, co? Możesz się jeszcze wielu rzeczy nauczyć od mojego syna. Joohyuk rozpoczął już praktykę w prokuraturze - powiedział mężczyzna siedzący na przeciw chłopaka.
- Cóż - zaczął Jeon, nie spuszczając wzroku z wujka - Miał więcej czasu dla siebie, bo nie przystąpił do służby wojskowej, jak co poniektórzy z nas.
- Bądź miły, Jungkook - powiedziała cicho jedna z kuzynek, siedząca tuż obok - Służba w wojsku nie jest dla wszystkich.
- Racja - powiedział młodszy, odchylając się na krześle do tyłu - Szczególnie nie wtedy, gdy młodzi mężczyźni w naszej rodzinie wygodnie są zwalniani, jak Eunseong. Wiesz, dziadek jest chory, martwi się. Czy Eunseong może w ogóle mieć normalną karierę, skoro tak „wyniszczająca choroba" atakuje jego płuca? Cóż, jeśli można wierzyć lekarzowi.
Przy stole zapadła głucha cisza. Większość rodziny wpatrywała się z niedowierzaniem w młodszego. Po chwili jeden z mężczyzn, siedzący po przeciwnej stronie uśmiechnął się lekko pod nosem, po czym spojrzał na chłopaka.
- Skoro mowa o karierze, co planujesz zrobić z tym stopniem artystycznym? Wykonywać niektóre prowizje i zarabiać tyle, aby się utrzymać? Tego rodzaju rzeczy? - zapytał, uśmiechając się ironicznie.
Mój drugi najstarszy wujek - pijak, który szybko wpada w złość, ale raczej powoli go przyswaja. Zarządza sklepami z telefonami komórkowymi, które dziadek otworzył dla niego po bankructwie jego firmy.
Po chwili mężczyzna rzucił w stronę Jeona ołówek, który powoli potoczył się po stole.
- Masz - powiedział, wskazując na ołówek - Możesz spróbować mnie narysować. No, chyba że potrzebujesz extra gotówki za to.
- A ty powinieneś spróbować szczęścia w próbie sprzedaży telefonu, panie sprzedawco - powiedział chłopak, z wielkim uśmiechem na twarzy - To może być twój szczęśliwy dzień. Właśnie zastanawiałem się nad kupnem nowego telefonu i prawdopodobnie sam potrzebujesz opinii.
- Ty mały gnojku - powiedział mężczyzna, podrywając się z miejsca, będąc przytrzymywanym przez córkę.
- Ignoruj go, skarbie. To krew jego ojca w nim przemawia. Rzeczywiście nie daleko pada jabłko od jabłoni - powiedziała kobieta, siedząca po drugiej jego stronie, starając się powstrzymać mężczyznę.
Matka Jeona siedziała w ciszy, zagryzając wargi. Widoczne było jak na dłoni, że nie czuje się dobrze w tym towarzystwie.
Nagle drzwi od gabinetu się otworzyły i starszy mężczyzna wszedł pewnym krokiem do pokoju. Spojrzał ze zdziwieniem na stojących przy stole niektórych członków rodziny.
- Co się tutaj dzieje? - zapytał, nadal wpatrując się w resztę - Dlaczego wy stoicie?
- Cóż - zaczął wujek Jeona, ten sam, który przed chwilą w gniewie uniósł się jako pierwszy - Mieliśmy zamiar sprawdzić co zajmuje ci tyle czasu. Jesteś zapracowany, jak zawsze z resztą. Niedługo potrzebujemy rodzinnego wypadu. Może Australię? Jest tam niesamowite pole golfowe ze wspaniałym widokiem, byłem tam w zeszłym miesiącu.
- Brzmi całkiem nieźle - zaśmiał się mężczyzna, ponownie zajmując miejsce przy stole.
Jungkook przyglądał się temu przedstawieniu z niemałym rozbawieniem.
CZYTASZ
Błąd semantyczny/ Semantic error
FanfictionKim Taehyung lat 23 student informatyki na Uniwersytecie Seulskim. Jest na drugim roku, nie przejmuje się opiniami innych, zajęty tylko nauką. Jeon Jungkook lat 24 student wizualizacji na Uniwersytecie Seulskim. Senior. Przez Kima nie może uzyskać...