Rozdział 56

68 7 0
                                    

*

- Zdecydowałem, że skończę jeszcze jeden semestr, porządkując wpierw swoje sprawy - powiedział z kamienną twarzą chłopak.

Nie zagniecie mnie tak łatwo.

- Wciąż jesteś studentem, co? Możesz się jeszcze wielu rzeczy nauczyć od mojego syna. Joohyuk rozpoczął już praktykę w prokuraturze - powiedział mężczyzna siedzący na przeciw chłopaka.

- Cóż - zaczął Jeon, nie spuszczając wzroku z wujka - Miał więcej czasu dla siebie, bo nie przystąpił do służby wojskowej, jak co poniektórzy z nas.

- Bądź miły, Jungkook - powiedziała cicho jedna z kuzynek, siedząca tuż obok - Służba w wojsku nie jest dla wszystkich.

- Racja - powiedział młodszy, odchylając się na krześle do tyłu - Szczególnie nie wtedy, gdy młodzi mężczyźni w naszej rodzinie wygodnie są zwalniani, jak Eunseong. Wiesz, dziadek jest chory, martwi się. Czy Eunseong może w ogóle mieć normalną karierę, skoro tak „wyniszczająca choroba" atakuje jego płuca? Cóż, jeśli można wierzyć lekarzowi.

Przy stole zapadła głucha cisza. Większość rodziny wpatrywała się z niedowierzaniem w młodszego. Po chwili jeden z mężczyzn, siedzący po przeciwnej stronie uśmiechnął się lekko pod nosem, po czym spojrzał na chłopaka.

- Skoro mowa o karierze, co planujesz zrobić z tym stopniem artystycznym? Wykonywać niektóre prowizje i zarabiać tyle, aby się utrzymać? Tego rodzaju rzeczy? - zapytał, uśmiechając się ironicznie.

Mój drugi najstarszy wujek - pijak, który szybko wpada w złość, ale raczej powoli go przyswaja. Zarządza sklepami z telefonami komórkowymi, które dziadek otworzył dla niego po bankructwie jego firmy.

Po chwili mężczyzna rzucił w stronę Jeona ołówek, który powoli potoczył się po stole.

- Masz - powiedział, wskazując na ołówek - Możesz spróbować mnie narysować. No, chyba że potrzebujesz extra gotówki za to.

- A ty powinieneś spróbować szczęścia w próbie sprzedaży telefonu, panie sprzedawco - powiedział chłopak, z wielkim uśmiechem na twarzy - To może być twój szczęśliwy dzień. Właśnie zastanawiałem się nad kupnem nowego telefonu i prawdopodobnie sam potrzebujesz opinii.

- Ty mały gnojku - powiedział mężczyzna, podrywając się z miejsca, będąc przytrzymywanym przez córkę.

- Ignoruj go, skarbie. To krew jego ojca w nim przemawia. Rzeczywiście nie daleko pada jabłko od jabłoni - powiedziała kobieta, siedząca po drugiej jego stronie, starając się powstrzymać mężczyznę.

Matka Jeona siedziała w ciszy, zagryzając wargi. Widoczne było jak na dłoni, że nie czuje się dobrze w tym towarzystwie.

Nagle drzwi od gabinetu się otworzyły i starszy mężczyzna wszedł pewnym krokiem do pokoju. Spojrzał ze zdziwieniem na stojących przy stole niektórych członków rodziny.

- Co się tutaj dzieje? - zapytał, nadal wpatrując się w resztę - Dlaczego wy stoicie?

- Cóż - zaczął wujek Jeona, ten sam, który przed chwilą w gniewie uniósł się jako pierwszy - Mieliśmy zamiar sprawdzić co zajmuje ci tyle czasu. Jesteś zapracowany, jak zawsze z resztą. Niedługo potrzebujemy rodzinnego wypadu. Może Australię? Jest tam niesamowite pole golfowe ze wspaniałym widokiem, byłem tam w zeszłym miesiącu.

- Brzmi całkiem nieźle - zaśmiał się mężczyzna, ponownie zajmując miejsce przy stole.

Jungkook przyglądał się temu przedstawieniu z niemałym rozbawieniem.

Błąd semantyczny/ Semantic errorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz