Rozdział 55

54 2 0
                                    

Parę minut później dojechaliśmy do jakieś siedziby, gdzie po wyjściu z samochodu naszą ekipę przywitała agentka Carter i jakiś typ, a Barnes'a zaczęli zabierać w specjalnej celi. 

- I co z nim zrobicie? - zapytał Steve spoglądając na dziewczynę i typa przed sobą.

- To co i wam by się przydało - zaczął typ - Badanie psychiatryczne, a potem ekstradycja - dodał.

- Potrzebuje adwokata? - zapytał Steve.

- Pan Evert Ross, zastępca szefa naszej sekcji - przedstawiła nam mężczyznę Sharon. 

- Potrzebuje adwokata? - zapytał Steve. 

- He dobre, adwokata - zaśmiał się Ross i spojrzał na swoją pracownicę - Schowajcie ich sprzęt pod kluczem, dostaniecie pokwitowania - dodał. Ludzie Ross'a zabrali chłopakom sprzęt natomiast mi nałożyli na ręce specjalne branzolety blokujące moje moce, no i nici z zabawy.

- Tylko żeby nie było, że wychodzę na balkon, a tam latający pies - powiedział Sam i całą ekipą oczywiście za panem zastępcą ruszyliśmy w głąb siedziby. 

- Postanowiłem umieścić was w gabinecie, a nie w celi - zaczął Ross - Tylko mam małą prośbę: nie wychodźcie - dodał. 

- Ja nie ruszę się stąd na krok - odpowiedziała Czarna Pantera, do naszej trójki podeszła Czarna Wdowa. 

- No właśnie to miałam na myśli mówiąc, że skomplikujecie sprawy - powiedziała spoglądając na mnie i Rogersa. 

- On jeszcze żyje - odpowiedział Kapitan. Weszliśmy do pomieszczenie gdzie mój brat rozmawiał przez telefon, chyba czas pożegnać się ze światem, miło było państwa poznać.

- Nie rozrabiajcie, i tak jest afera - powiedziała Natasha i poszła dalej. 

-,, Konsekwencje wyciągnę z całą stanowczością" - powiedział Tony przez telefon i się rozłączył, a następnie spojrzał na nas. Gdy jego wzrok spoczął na mnie, cieszyłam się, że brat nie ma w oczach lasera bo pewnie bym wąchała już kwiatki od spodu, jego morderczy wzrok naprawdę mnie przerażał. 

- Konsekwencje? - zapytał Kapitan Ameryka. 

- Rose zamierza wytoczyć wam sprawę karną - zaczął Tony - Chcę go ugłaskać - dodał. 

- Swojej tarczy na razie nie odzyskam - powiedział mój chłopak. 

- Nie jest twoja tylko rządu Usa, skrzydła też - odpowiedziała Natasha. 

- Ale zima - powiedział Sam. 

- W celi jest zimniej - odpowiedział Tony i spojrzał na mnie - Moja droga Alex, czy mógłbym się prosić na rozmowę? - sztucznie się uśmiechnął, chciałam coś powiedzieć - Natychmiast! - krzyknął przybierając znowu ten morderczy wzrok.

- Już idę - odpowiedziałam i ruszyłam za bratem do osobnego gabinetu. Tony usiadł wściekły na krześle przy biurku i spojrzał na mnie. 

- Tony.. - zaczęłam spokojnym głosem lecz brat mi przerwał.

- Ani słowa Alex - zaczął ze złością - Co ty wyrabiasz?! Do cholery, Alex co się z tobą dzieje?! - zapytał, a raczej wykrzyczał wstając z krzesła i podchodząc do mnie. 

- On jest nie winny - powiedziałam. 

- Winny czy nie winny, tym zajmie się agencja, a nie ty ze swoim chłopakiem od siedmiu boleść - odpowiedział Tony.

- Ma na imię Steve - powiedziałam już lekko złym tonem. 

- Co się z tobą dzieje Alex? Nigdy tak się nie zachowywałaś - zaczął spoglądając w moje oczy jakby szukając w nich informacji - Zawsze delikatnie naruszałaś prawo, ale nigdy go nie łamałaś z taką moc! Barnes zabił wielu ludzi, w tym króla Wakandy. Czy ty zdajesz sobie sprawę, że nowy król Wakandy, z którym też walczyłaś może skazać się na dożywocie albo na karę śmierci? Dociera to w ogóle do ciebie?! - zapytał. 

Rodzeństwo Stark/ MarvelWhere stories live. Discover now