Jakiś czas później wróciłam do bazy gdzie od razu udałam się do pokoju mojego i Kapitana Ameryki, chłopaka jednak nie było w środku, każdy gdzie się skrył. Śmierć Natashy bardzo nas dotknęła. Dziewczyna oddała swoje życie by zdobyć jebany Kamień Nieskończoności. Dlaczego to musiała być właśnie ona? To ja mogłam tam polecieć, to ja mogłam oddać życie za kamień, ale nie ona, nie Natasha...
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarną bluzkę oraz spodnie, nie widziałam się już w innym kolorze. Wyciągnęłam z szafy jeszcze jedną rzecz, a konkretnie czarną skórzaną kurtkę, którą dostałam w prezencie na urodziny właśnie od Czarnej Wdowy, bardzo mi jej brakuje..
Usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju, spojrzałam w kierunku drzwi i zobaczyłam wchodzącego do środka, również ubranego już na czarno, Kapitana Amerykę, on też cierpiał po stracie przyjaciółki.
- Jak się trzymasz skarbie? - zapytał podchodząc do mnie.
- A jak mam się trzymać Steve, co? - zapytałam siadając na łóżku - Ona naprawdę odeszła - dodałam zwieszając głowę i spojrzałam na moje lekko trzęsące się z emocji ręce. Poczułam jak materac po mojej prawej stronie się ugina co równało się z tym, że Steve usiadł koło mnie. Chłopak objął mnie, a ja się w niego wtuliłam.
- Wiem Alex, też mi jest ciężko - zaczął Steve mocno mnie przytulając i głaskając jedną ręką po włosach - Ale wiem też, że Natasha spogląda na nas teraz z góry i jest z nas wszystkich dumna - dodał, łzy poleciały mi po policzku - Chodź, reszta jest na pomoście - dodał i pomógł mi wstać, a następnie delikatnie mnie prowadził bo nie miałam siły iść, byłam wykończona. Na pomoście znajdował się Tony, Bruce, Clint i Thor wszyscy byli załamani tą sytuacją i wszyscy byli ubrani na czarno. Steve posadził mnie delikatnie koło mojego brata, który gdy tylko usiadłam, przytulił mnie tak jak Rogers wcześniej, ponownie łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
- Wiemy czy miała rodzinę? - zapytał Stark.
- Miała, nas - odparł Steve, któremu w tym momencie spłynęły łzy po policzku, złapałam narzeczonego za rękę, a ten ją mocniej uścisnął. Tym gestem dodawałam mu otuchy, a on mi.
- Co jest? - zapytał Thor rozglądając się po nas - Zachowujecie się tak jakby nie żyła, wszyscy się tak zachowują, ale czemu? - zapytał, a temu co znowu odwala? - Mamy kamienie tak? Skoro mamy kamienie możemy ją ożywić więc nie chrzńcie mi tu. Jesteśmy Avengers, weźcie się w garść - dopowiedział.
- Nie można jej ożywić - powiedział Clint.
- Bo co? - zapytał Thor.
- Nie da się tego cofnąć, nie da - odparł Barton ze łzami w oczach, on najbardziej cierpiał, dalej w kolejności byłam ja, nas najbardziej ta śmierć zabolała.
- Dobra bez urazy, ale to typowo ziemskie pierdoły - odparł Thor spoglądając na łucznika - My tutaj mówimy o kosmicznej magii. Nie wiele jest rzeczy, który się nie da, okej? - dodał.
- Słuchaj, nie przeczę - odparł Clint - Wiem, że się na tym nie znam, ale nie mam jej tutaj, prawda? - zapytał.
- No właśnie o tym mówię - odparł władca piorunów, który coraz bardziej zaczął działać mi na nerwy.
- Tego się nie da cofnąć, a przynajmniej tak twierdził ten czerwony lewitujący kościotrup, a może sam z nim pogadasz dobrze?! Weź ten swój młotek i leć tam i sam z nim pogadaj! - powiedział Clint spoglądając na władcę piorunów, a następnie spojrzał w dal jeziora - Nie mogłem jej powstrzymać, oddała własne życie za ten pieprzony kamień, a ja jej nie powstrzymałem - dopowiedział. Bruce nagle podniósł ławkę i rzucił ją prawie na drugi koniec jeziora.
YOU ARE READING
Rodzeństwo Stark/ Marvel
Action,, To my tworzymy swoje własne demony" Życie miliarderki powinno być proste, usłane różami. Przecież mogę wszystko kupić z pieniądze, prawda? Wielu z was na pewno tak myśli, ale nie jest to prawdą. Nie jestem całkowicie normalną dziewczyną: mam bar...