Rozdział 4

417 21 0
                                    

Obudziłam się z bólem głowy. Otworzyłam oczy i zaczęłam się rozglądać, nie wiedziałam gdzie jestem. Kiedy chciałam się przeciągnąć zobaczyłam na mojej ręce ogień, wodę, ziemię i lód. Co się do jasnej cholery dzieje? Co się stało, mam moce?! Rozejrzałam się po pomieszczeniu zauważyłam jakiegoś gościa przy ognisku oraz Tonego, który również się obudził. Podbiegłam do niego i przytuliłam, on to odwzajemnił, ale o wiele za mocno.

- Tony dusisz - powiedziałam słabym głosem.

- Sorki, nic ci nie jest? - zapytał i zaczął mi się przyglądać.

- Nic oprócz tego - powiedziałam i pokazałam moje moce. Tony spojrzał na to zaskoczony. Zobaczyłam, że na jego klatce piersiowej coś świeci, odsunęłam koszulę i zobaczyłam coś w stylu reaktora łukowego. Tony również to zobaczył i chciał odpiąć się od zasilacza.

- Nie radzę - powiedział gościu przy ognisku.

- Coś ty nam zrobił?! - zapytał lekko zdenerwowany Stark.

- Ja? Uratowałem ci życie, a dziewczynie to nie ja wszczepiłem moce. Usunąłem co mogłem, a le spore odłamki zostały i zdążają do serca - odparł i podszedł do nas. Dał bratu odłamki w szklanym pojemniku - To na pamiątkę. Zobacz, widziałem to w mojej wiosce rannych nazywamy żywymi trupami bo mają tydzień nim odłamki dotrą do ważnych narządów - dodał.

- Co to jest? - zapytałam pokazując urządzenie w klatce Starka.

- Elektromagnes zasilany akumulatorem, nie pozwala odłamkom  w wiercić się w serce. Tak, uśmiechnij się. Spotkaliśmy się na zjeździe w Bernie - powiedział mężczyzna.

- Nie pamiętam - odparł Tony.

- To jasne, ja w tym stanie nie mógłbym stać, a co dopiero mówić o układach scalnych - odparł koleś.

- Gdzie jesteśmy? - zapytałam lecz nie uzyskałam odpowiedzi ponieważ do pomieszczenia weszli jacyś ludzie.

- Wstańcie i róbcie to co ja - powiedział gość, wstaliśmy - Podnieście ręce - dodał. Spojrzałam na ich broń, to nasza. Pamiętam jak robiłam ich projekt.

- Skąd mają naszą broń? - spytałam.

- Rozumiesz róbcie to co ja - podnieśliśmy ręce. Mężczyzna podszedł do nas i zaczął mówić lecz tego nie rozumieliśmy, nasz znajomy zaczął tłumaczyć.

- Mówi:,, Wita Tonego i Alex Stark najsłynniejszych morderców w dziejach Ameryki i jest zaszczycony. Macie zbudować wyrzutnię Jerycho, którą prezentowaliście. Taką - zakończył, a tamten pokazał zdjęcie. Spojrzałam na Tonego, a on na mnie.

- Nie - powiedzieliśmy razem. Przez naszą odpowiedź założyli nam worki na głowę i zanurzali w wodzie. Następnie wyprowadzili nas na dwór, gdzie zaczęli pokazywać nam kolekcję broni....naszej broni. Nie mogłam w to uwierzyć? Skąd oni ją mają?

- Pyta co wy na to? - przetłumaczył nasz kolega z jaskini.

- Że ma sporo naszej broni - powiedziałam.

- Mają wszystko czego trzeba by zbudować wyrzutnie, sporządzicie listę. Macie natychmiast zacząć, a jak skończycie puści was wolno - powiedział.

- Nie puści - powiedział Tony i podał rękę przestępcy. Przestępca ruszył do jaskini, a my za nim.

- Nie - powiedział naukowiec. Ruszyliśmy do pomieszczenia i usiedliśmy przy ognisku. Oparłam się o ramie Tonego, a on mnie objął. Mężczyzna spojrzał na nas.

- Na pewno was szukają, ale nie znajdą w tych górach. Widzicie co po sobie zostawiacie, dzieło swego życia w rękach morderców tak chcesz odejść? To mają być ostatnie słowa Tonego Starka czy coś z tym zrobisz?  - zapytał naukowiec.

- Po co? Zabiją nas, a jeśli nie i tak mam tylko tydzień - odparł Tony.

- Więc trzeba go dobrze wykorzystać - odparł koleś. Po całej rozmowie byłam zmęczona i szybko poszłam spać...

Rodzeństwo Stark/ MarvelWhere stories live. Discover now