Rozdział 44

153 4 0
                                    

W drodze powrotnej do wieży Tony pilotował, Steve i Thor oglądali berło, Clint leżał ranny, ja siedziałam koło Czarnej Wdowy i z nią rozmawiałam, po chwili podszedł do nas Banner.

- Kołysanka zadziałała jak nigdy - powiedziała Natasha.

- Myślałem, że obejdzie się bez Hulka - powiedział Bruce.

- Gdyby nie ty ofiar było by znacznie więcej, a po kumplu zostałby mi bukiel włosów - dołączyłam się do rozmowy i spojrzałam na Bartona.

- Bardzo śmieszne - powiedział sarkastycznie Clint na co się lekko zaśmiałam. 

- Może i masz rację, ale lepiej chyba nie mówić mi takich rzeczy - powiedział Banner.

- Dlaczego wciąż nam nie ufasz? - zapytała Wdowa.

- Nie wam, sobie - odpowedział mężczyzna.

- Thor jak poszło Hulkowi? - zapytałam, a władca piorunów spojrzał na mnie.

- Krainę bogini Hel wypełniają jęki jego wrogów - zaczął uśmiechnięty Thor lecz ja spojrzała na niego zła, zrobiłam czerwone oczy i bóg lekko się przestraszył, załapał o co chodzi - Nie chodzi o jęki poległych, nie, nie jęki rannych. Ludzie marudzą, lubią sobie ponarzekać, tam żółtaczka czy inna ta.. zgaga - dokończył Thor. 

- Ej Banner doktor Cho leci z Sealu może skorzystać z twojego laboratorium? - zapytał Tony.

- Tak, wie co gdzie jest - odparł Hulk. 

- Dzięki - dodał Tony i przełączył się na autopilota, po chwili podszedł do mnie i ciągnąc za rękę zabrał mnie do Kapitana i Thora, którzy stali przy berle.

- Cieszysz się co? - zaczął Tony - W końcu polujesz na nie odkąd padła TARCZA, oczywiście lubię nasze wycieczki ale... - dodał.

- Nie, ale to, to zamyka sprawę - powiedział Thor. 

- Musimy się tylko dowiedzieć do czego służyło. Nie mówię o broni, ale od kiedy to Stracker tworzy nadludzi - powiedział Steve. 

- Obejrzę je z Bannerem nim wróci do Asgardu. Nie masz nic przeciwko? Tylko parę dni do imprezy pożegnalnej, wpadniesz co? - zapytał Tony. 

- Tak, tak, oczywiście zwycięstwo należy uczcić biesiadą - odpowiedział Thor.

- Taa biesiada dobra rzecz, nie Kapitanie? - zapytał Tony.

- To chyba już koniec Chitauri i Hydry więc... tak biesiada - powiedział Steve i objął mnie od tyłu. Po chwili Jarvis poinformował nas, że lądujemy dlatego zajęliśmy miejsca. Gdy wylądowaliśmy pojawiła się doktor Cho i zabrała rannego Clinta, a za nim wyszła cała drużyna oprócz mnie, Tonego i Rogersa. Na pokład weszła Hill, stała się naszą asystentką odkąd rozpadła się TARCZA. 

- Wszystko gotowe szefie - powiedziała do Starka.

- Eee nie, nie, szef to on - zaczął Tony i wskazał na Kapcia - Ja tylko za wszystko płacę, wszystko buduję i dbam o ogólną fajność - zakończył. 

- Co ze Strackerem? - zapytał Steve.

- Ma go NATO - odparła kobieta.

- A rodzeństwo? - zapytałam i zaczęliśmy iść w kierunku windy. 

- Wanda i Pietro Maximoff - zaczęła i dała nam tablet, na którym były dzieciaki - bliźnięta, osieroceni w dzieciństwie pocisk trafił w ich blok. Sokovia ma burzliwą przeszłość, to nie wielki kraj na skrzyżowaniu wielkich szlaków - dodała.

- Ich zdolności? - zapytał Steve. Maria zaczęła coś mówić, ale po naszych minach stwierdziła, że nic nie rozumiemy, nawet ja chodź mam na nazwisko Stark.

- On szybki, ona dziwna - powiedziała prościej Hill. Kapitan wraz ze mną wszedł do windy. 

- Cóż to nic, wypłyną jeszcze - powiedziałam. 

- Na pewno, do Strackera zgłosili się na ochotnika, czubki - powiedziała Maria. 

- Pewnie, kto normalny poddałby się dobrowolnie szkockim eksperymentom dla dobra ojczyzny? - zapytał Steve

- Wojna się skończyła Kapitanie - powiedziała Hill.

- Nie dla nich - odparł Rogers i pojechaliśmy windą na piętro mieszkalne, ruszyliśmy w głąb korytarza i dotarliśmy do mojego pokoju. 

- Idę się wykąpać - powiedziałam do chłopaka, a ten mnie objął. 

- Może ci pomóc? - zapytał.

- Nie, podziękuję - odparłam i ruszyłam do łazienki. Kiedy się ogarnęłam i wyszłam, zobaczyłam śpiącego Rogersa na moim łóżku. Zgasiłam światło i również ruszyłam spać przytulając się do mrożonki, dzisiaj był ciężki dzień, ale coś czuje, że gorsze dopiero się pojawią... 


Rodzeństwo Stark/ MarvelWhere stories live. Discover now