Rozdział 7

362 15 0
                                    

Następnego dnia obudził mnie Jarvis:

- Pan Stark wzywa cię do pracowni - powiedział.

- Ok, już idę - powiedziałam i jeszcze zaspana poszłam się ubrać. Kiedy się ogarnęłam ruszyłam do pracowni. Zastałam tam brata.

- Hejka -powiedziałam ziewając.

- Co ty taka nie wyspana? - zapytał.

- Nie codziennie, ktoś mnie budzi o... - spojrzałam na zegarek - 5 rano.

- Dobra, ubierz się i jedziemy do Jamesa - powiedział Tony.

- Przecież jestem ubrana - odparłam.

- A myślałem, że to piżama - powiedział Tony uśmiechając się.

- Ha, ha bardzo śmieszne - odparłam i poszłam zabrać telefon oraz założyć buty. Ruszyliśmy na lotnisko gdzie James uczył nowych.

- Pułkowniku nie wystarczy sam pilot? - zapytał Tony.

- Patrzcie kto spadł z nieba, Alex i Tony Stark - powiedział James.

- Skoro mowa o instytutach to niech wam opowie o wypadkach weselnych, dokładnie w 1987 przy kim się wtedy obudziłeś? Nazywał się Aiwen? - zapytał Tony.

- Przestań bo jeszcze uwierzą - powiedział Rhodey, a następnie zwrócił się do uczniów - Dajcie nam chwilę - nowi odeszli. Zaczęliśmy rozmawiać

- Zaskakujecie mnie, szybko stanęliśmy na nogach - powiedział James.

- Nie tylko stanęliśmy - odpowiedziałam.

- Poważnie? Jak? - zapytał.

- Pracujemy nad czymś ważnym. Chcemy żebyś nam pomógł - powiedział Tony.

- Tu mnóstwo ludzi uczy się, ten numer na konferencji...był śmieszny - zaczął James.

- Nie mówię o nowej broni, to coś innego - powiedział Tony.

- Zostaliście filantropami? - zapytał Rhodey.

- Wysłuchaj nas - poprosiłam.

- Nie, musicie na dobre dojść do siebie, mówię poważnie. Było mi miło - powiedział James i odszedł.

- Dzięki - dodał Tony. Po zakończonej rozmowie pojechaliśmy do domu i wzięliśmy się do roboty. Pomagałam bratu, a jednocześnie ćwiczyłam moje moce.

- Jarvis czuwasz? - zapytałam.

- Dla pani zawsze - odparł system.

- Wdrażam nowy projekt pod nazwą MA2 - powiedział Tony.

- Zapisać go w firmowej bazie danych? - zapytał Jarvis.

- Nikomu nie ufamy. Zachowaj go w prywatnym serwerze - powiedziała i spojrzałam na brata, a on na mnie.

- Pracujemy nad tajnym projektem? - zapytał.

- Nie chcemy by wpadł w nie powołane ręce, my dobrze go wykorzystamy - powiedział Tony i wzięliśmy się do pracy, a konkretnie budowania robota. Kiedy skończyliśmy Tony zaczął testować zbroję.

- Ok postarajmy się. Start pół metra od środka - powiedział do mnie, a ja wpisałam komendę. Tony klasnął w dłonie, a robot obudził się - Obudź się, gaś w razie pożaru. Aktywacja rąk, zacznijmy pomału. Zobaczymy czy działa 3...2...1 - powiedział i wzbił się do góry jednak po chwili Tonego wyrzuciło ze zbroi. Upadł by na ziemię, gdybym w porę nie wytworzyła pola.

- Dzięki - powiedział Tony.

- Nie ma za co - odparłam. Zaczęliśmy robić poprawki, po chwili do pracowni weszła Pepper Pots.

- Zapisz to - powiedział Tony, a ja zapisałam.

- Dzwoniłam słyszałeś? - zapytała Pepper.

- Co? - zapytał Stark.

- Przyszedł Obediah - powiedziała Pepper i spojrzała na komputer - Mówiliście, że macie dość broni.

- To stabilizator - powiedziałam, a dziewczyna wyszła. Po chwili również ruszyliśmy do salonu, gdzie usłyszałam muzykę. Stane grał na fortepianie. Zauważyłam na stole pizze z Nowgo Jorku, oj chyba nie poszło za dobrze...

- Jak poszło? - zapytał Tony, a później spojrzał na stół - Aż tak źle?

- Tak uważasz bo przywiozłem pizze z Nowego Jorku? - zapytał Stane przestając grać.

- No jasne - odparłam.

- Gdybyście tam byli byłoby lepiej - powiedział Stane.

- Mieliśmy się usunąć i zdać na ciebie - wyjaśnił Tony.

- Gdy chodzi o pracę, nie na posiedzeniu rady nadzorczej - odparł Obediah.

- To było posiedzenie rady? - zapytałam, no to klaps.

- Uznali, że w wyniku stresu nie możecie pełnić obowiązków - powiedział Stane.

- Co?! - krzyknęłam.

- Chcą was wykluczyć - dodał.

- Bo akcje spadły o 40%?! - zapytałam.

- O 56,5 - poprawiła Pepper.

- Nie ważne mamy pakiet kontrolny - odparł Tony.

- Oni też mają prawa. Twierdzą, że wasze nowe pomysły to działania na szkodę firmy - powiedział Stane.

- Chce być odpowiedzialny za siebie i firmę. Odpowiedzialny za to jak firma wpływa... świetna - powiedział Tony jedząc pizze. Ruszyłam w kierunku pracowni, a Tony za mną.

- Alex, Tony.. - zaczął Stane.

- Jesteśmy w pracowni - powiedziałam.

- Posłuchajcie próbuję to odkręcić, ale musicie mi dać coś co ich uciszy, niech obejrzą to inżynierowie - powiedział do Tonego - I naukowcy - zwrócił się do mnie.

- Nie - odpowiedziałam z bratem.

- Muszę ich czymś zająć - ciągnął przyjaciel.

- Zostaną tutaj, nie ma mowy - powiedział Tony i odłożył pizze.

- To zabieram pizze, weź sobie kawałek - powiedział i podał Starkowi.

- Dzięki - odparł brat.

- Pokażcie mi nad czym pracujecie? - zapytał Obediah.

- Dobranoc - powiedzieliśmy i ruszyliśmy do pracowni. Kiedy skończyliśmy była 5 w nocy. Poszliśmy spać...

Rodzeństwo Stark/ MarvelWhere stories live. Discover now