Rozdział 66

31 3 0
                                    

Jakiś czas później nasza gotowa wsiadła na statek, którym przyleciał Tony, a jakąś godzinę później znajdowaliśmy się już poza Ziemią.

- Okej - zaczął Rocket, który wraz z Nebulą pilotował, spoglądając na nas - Kto z obecnych nie był w kosmosie ręka w górę - dodał, Steve, Natasha, Rhodey i ja podnieśliśmy ręce no bo oczywiście Thor i Bruce zwiedzili sobie już kosmos.

- A co? - zapytał Rhodey. 

- A to, że nie zarzygajcie mi statku - odpowiedział szop pracz. 

- Skok w nadprzestrzeń za 3.. - zaczęła odliczać Nebula, oparłam się mocniej o fotel - ...2... - poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę, spojrzałam w lewo i zobaczyłam, że był to oczywiście Steve, mocniej ścisnęłam jego rękę - ...1... - zakończyła i coś kliknęła, a my nagle zaczęliśmy strasznie szybko lecieć, muszę przyznać, że to niesamowite uczucie. Jakieś 3 godziny później znajdowaliśmy się przed planetą, która była celem naszej podróży, oby tylko nie ostatniej podróży. Carol Danver wyleciała na zewnątrz.

-,, Polecę na rekonesans" - powiedziała i poleciała w głąb planety. Spojrzałam w moją lewą stronę i zobaczyłam strasznie zamyślonego, a wręcz nie obecnego mojego chłopaka, coś go gryzie i to bardzo.

- To się może udać Steve - powiedziałam łapiąc go za ręce. 

- Musi się udać - odparł Steve spoglądając na mnie - Bo jeśli nie to nie wiem co zrobię - dodał, przytuliłam się do chłopaka, a on mnie mocno objął. Wierzę, że się uda, musi się udać.. 

Parę minut później przed naszym statkiem pojawiła się z powrotem Kapitan Marvel.

-,, Zero satelitów, okrętów, brak armii" - zaczęła Carol - ,, Jest tu całkiem sam" - dodała.

- I to wystarczy - powiedziała Nebula. Wylądowaliśmy na planecie i ruszyliśmy w kierunku drewnianej chatki w której aktualnie przebywał Thanos. Pierwsza do środka wpadła Danvers, która złapała go za głowę, następnie Bruce, który był w swoim robocie i Rhodey złapali go za ręce, a Thor odciął rękę na której znajdowała się rękawica z naszymi kamieniami. Wtedy do środka weszłam ja, Natasha oraz Steve, Thanos bardzo się szarpał więc mocą go uspokoiłam. Rocket podszedł do leżącej na ziemi rękawicy i ją odwrócił. 

- O nie - powiedział zdziwiony, spojrzeliśmy na rękawicę: nie było na niej Kamieni Nieskończoności, to niemożliwe, to nie dzieje się naprawdę..

- Gdzie one są? - zapytał Steve.

- Grzecznie cię pytamy - dodała Carol lekko podduszając tytana, który nie chciał z nami gadać. 

- Wszechświat wymagał pilnej korekty, ale potem kamienie straciły rację bytu, stały się tylko pokusom - powiedział Thanos. 

- Jesteś zwykłym mordercą! - krzyknął Banner i powalił Thanosa na ziemię.

- Powinieneś mi dziękować - powiedział Thanos.

- Gdzie Kamienie Nieskończoności? - zapytałam. 

- Zniszczone, rozbite na atomy - odpowiedział tytan, nie...

- Użyłeś ich dwa dni temu - powiedział Bruce. 

- Użyłem kamieni żeby zniszczyć kamienie - odparł Thanos - Sam prawie przy tym zginąłem, ale dzieło się dokonało i tak już zostanie na zawsze. Ja jestem przeznaczeniem - dopowiedział. 

- Musimy przeczesać to miejsce, on na pewno kłamie - powiedział Rhodey. 

- Mój ojciec ma wiele wad, ale nigdy nie był kłamcą - odpowiedziała Nebula. 

- Dziękuję córko - zaczął Thanos spoglądając na kosmitkę - Być może traktowałem cię zbyt surowo... - nie dane mu było dokończyć ponieważ Thor swoim toporem po prostu odciął mu łeb, chwila co zrobił?? 

- Coś ty zrobił? - zapytał zdziwiony podobnie jak reszta szop pracz. 

- Odrąbałem mu łeb - odpowiedział bez emocji Thor i wyszedł z chatki. Weszliśmy na statek i wróciliśmy z powrotem do bazy, każdy był chyba przybity jeszcze bardziej niż te 3 tygodnie temu. Poszłam do lasu za bazą po prostu się przejść, byłam jednocześnie smutna jak i wściekła, czułam jak moje oczy zmieniają barwę na krwisty czerwony, ja sama już ledwo wstrzymywałam emocje. Idąc w głąb lasu nie miałam już siły, upadłam na kolana i krzyknęłam, a czerwona energia z mojego ciała wystrzeliła i powaliła wszystkie drzewa w ogół mnie i bazy. Normalnie błagałam aby to wszystko było jednym wielkim snem (a raczej koszmarem) lecz niestety to co się wydarzyło było rzeczywistością: przegraliśmy, znowu...

Rodzeństwo Stark/ MarvelWhere stories live. Discover now