Rozdział 45

183 4 1
                                    

2 dni później 

Dzisiaj miała odbyć się impreza pożegnalna dla całej ekipy. Tony jak to Tony zamówił jakieś osoby do dekoracji i gotowania. Impreza miała odbyć się o 19. Spojrzałam na zegarek, była 16, trzeba się zacząć szykować. Ruszyłam do pokoju i ubrałam się w to:

Gotowa spojrzałam ponownie na zegarek i była 18:50

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Gotowa spojrzałam ponownie na zegarek i była 18:50. Wyszłam na korytarz i spotkałam moejgo księcia, wyglądał tak: 

 Wyszłam na korytarz i spotkałam moejgo księcia, wyglądał tak: 

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Steve podszedł do mnie.

- Wyglądasz pięknie księżniczko - powiedział obejmując mnie.

- Ty również niczego sobie książe - odpowiedziałam - To co idziemy?

- Za tobą poszedłbym i na koniec świata - odpowiedział na co się zaśmiałam. Ruszyliśmy do salonu gdzie było pełno ludzi, połowy nawet nie znałam, ale za to znał Tony lub również nie. Po chwili podszedł do nas Sam Wilson i zaczęliśmy rozmawiać. 

- Gdybym wiedział, że będzie gorąca na pewno bym po ciebie zadzwonił - powiedział Steve.

- Nie, nie, tak naprawdę nie żałuje tylko zgrywam twardziela. Wiesz, zdecydowanie wolę pomagać naszym zagubionym kumplom w wojsku. Wasze misje to inny świat, porąbany świat - odparł Sam.

- Ciasny, ale własny - dodałam. Chłopaki się pożegnali ponieważ Sam miał robotę, ruszyliśmy dalej. 

- Zatańczymy? - zapytał Steve.

- Z radością - odpowiedziałam. Stanęliśmy na środku parkietu, Steve się przede mną ukłonił na co się zaśmiałam i dygnęłam. Ludzie zaczęli robić nam miejsce więc my zaczęliśmy tańczyć ( filmik w mediach, dam dalej z Kapitanem tańczą Avengersi oraz ich przyjaciele jak Maria czy Rhodey) Gdy skończyliśmy tańczyć usłyszeliśmy wielkie brawa, razem z Rogersem ukłoniliśmy się i poszliśmy czegoś napić. Około godziny 2 w nocy ludzie zaczęli wychodzić, a w salonie zostali sami Avengers oraz doktor Cho, Maria i Rhodey. Thor położył młot na stole i zaczęło się przekomarzanie. 

- Pewnie jakiś trik - powiedział Clint.

- O nie, nic podobnego - odparł Thor.

- Kto kol wiek okaże się godzien, moc młota posiądzie - zaczął Barton udając głos Thora - Bez jaj stary, sztuczka i tyle. 

Rodzeństwo Stark/ MarvelWhere stories live. Discover now