Rozdział 31

153 6 0
                                    

Byłą dość ładna pogoda dlatego dość dobrze nam się płynęło.

- Jeżeli nie ściemniał dotrzemy do Pepper za 20 minut - powiedział Tony.

- Ale nie zapominamy o wiceprezydencie nie? - zapytał James.

- Ciekawe do kogo ja tu dzwonię - zaczął Stark i pokazał telefon z wybranym numerem wiceprezydenta - Dzień dobry - Tony zaczął rozmowę. Gdy ją skończył zaczęliśmy rozmawiać.

- Musimy zdecydować czy ratujemy prezydenta czy Pepper? albo albo - powiedział James.

- Ser, ciężki sprzęt na miejscu - powiedział Jarvis.

- Po kolei, co ze zbroją? - zapytał Stark.

- 92% mocy - odpowiedział system.

- Musi wystarczyć - dodał Tony - Zbroja leci do prezydenta.

- Ja polecę z nią - powiedziałam.

- Alex jesteś za słaba - powiedział Tony.

- Dam radę - odpowiedziałam. Po chwili ja i zbroja polecieliśmy na pokład samolotu gdzie się miał znajdować prezydent. Kiedy weszłam zobaczyłam demolkę oraz gościa pochodnię.

- Dzień dobry - powiedział z uśmiechem.

- Cześć - odpowiedziałam i zaczęliśmy walczyć. Trochę oberwałam, ale radziłam sobie z nim, wirtualny Tony poleciał szukać prezydenta, on był tutaj najważniejszy. Przygwożdziłam gościa do ściany.

- Nie ma prezydenta - powiedział Tony.

- Gdzie jest prezydent? Gadaj!! - krzyknęłam.

- Musiał lecieć, pewnie coś mu wypadło - odpowiedział facet i otworzył drzwi samolotu, ludzie zaczęli wypadać. Tony strzelił do typka, a ten padł.

- Na to ci zastrzyk nie pomoże - powiedział Tony - Ile osób? - 

- 13 ser - odpowiedział Jarvis.

- A ilu uniosę? - zapytał Stark.

- 4 - odparł system. Nie czekając ani chwili dłużej wyskoczyliśmy z samolotu. Tony i ja zaczęliśmy łapać ludzi, ja złapałam dwójkę ponieważ jedą rękę musiałam mieć wolną aby lecieć. Stark natomiast złapał całą resztę. Kiedy byliśmy blisko wody puściliśmy osoby, a oni wpadli do wody. Ludzie zaczęli się cieszyć i bili nam brawa, uratowaliśmy ich.

- I bardzo ładnie gratulacje dla wszystkich i każdego - powiedziałam. Ruszyliśmy w drogę do łodzi, ja leciałam przodem a zbroja za mną, nagle Tony nie zauważył i tir wjechał w zbroję, zostały z niej tylko części. Wylądowałam na łodzi.

- Szedł na czołowe - powiedział Tony ściągając urządzenie pozwalające kontrolę zbroi.

- Masz jakieś dobre wieści? - zapytał się mnie James.

- Wszyscy uratowani - odpowiedziałam.

- Bogu dzięki - odparł Rhodey.

- Tak, ale prezydenta wcięło - dodał Tony.

- Nie uratowałeś go w zbroi, a Pepper chcesz ratować bez - powiedział James.

- Ej Jarvis, godzina nadeszła - powiedział Stark.

- Kryptonim melanż ser? - zapytał Jarvis.

- Dokładnie - odpowiedziałam. Po jakimś czasie udało się na dostać na statek, chłopaki mieli bron, a ja to co zwykle czyli moce. Było tam dużo ochroniarzy Kiliana.

- Teraz - powiedział James i ruszyliśmy ostrożnie dalej - Tylko teraz mi tu nie świruj dobra - dodał.

- Nie obiecuję - odparł Tony. Wychyliłam się lekko za skrzynię i zobaczyłam straszny widok. Prezydent był w zbroi War Mchine i wisiał na linach na środku statku, nad zbiornikami paliwa, chcą go zabić.

Rodzeństwo Stark/ MarvelWhere stories live. Discover now