Rozdział 5

379 20 1
                                    

Następnego dnia zaczęliśmy budować.

- Jeśli mamy tu pracować musimy mieć światło i spawarkę, obojętnie jaką, sprzęt do nurkowania, maskę i dwa zestawy precyzyjnych narzędzi - powiedział Tony. Zaczęłam moją mocą ognia spawać potrzebne materiały.

- Ile znasz języków? - zapytał Tony naukowca.

- Dużo, ale to nie wystarczy. Mówię po arabsku, urdu, mongolsku, forsi, rosyjsku - odpowiedział.

- Co to za ludzie? - zapytałam.

- Wasi wierni klienci. Nazywają siebie 10 pierścieni. Nie poszło by szybciej gdybym wam pomagał? - zapytał mężczyzna. Poszłam poćwiczyć moce, a chłopaki pracowali. Kiedy znudziło mi się, poszłam do nich.

- To się nie przyda - powiedział Tony i wyrzucił część.

- Co to jest? - zapytał mężczyzna.

- 15 miligramów palatu, potrzebne nam 160 miligramów, rozbrajajcie resztę pocisków - powiedziałam i ruszyliśmy do dalszej pracy. Po chwili do pomieszczenia weszli żołnierze z przywódcą. Podnieśliśmy ręce.

- Opuście ręce - powiedział, zrobiliśmy to - Strzały były niegdyś szczytem wojska. Dzięki nim Helis Ham podbił imperium dwa razy większe niż za Aleksandra Wielkiego, cztery razy większe od rzymskiego, ale dziś to ten kto ma najnowszą broń Starków włada światem. Wkrótce nadejdzie mój czas. Dlaczego mnie zawiedliście? - dokończył i spojrzał na mnie i brata.

- Pracują pilnie - powiedział Insen.

- Pozwalam ci żyć, a tak mi się odpłacasz? - zapytał mężczyzna.

- To skomplikowane, naprawdę się starają - odparł naukowiec.

- Na kolana - rozkazał, a żołnierze popchnęli Insena na kolana. Koleś podszedł do niego - Masz mnie za głupca, mów prawdę.

- Razem pracujemy - powiedziałam.

- Otwórz usta - żołnierze otworzyli usta naukowca, mężczyzna wziął rozgrzany do czeriwni kamień z zamiarem włożenia mu jego do ust.

- Czego chcesz? - zapytał Tony.

- Myślicie, że jestem głupi? Co knujecie? Mów prawdę - powiedział arab.

- Budują Jerycho - odparł naukowiec.

- Mam podejść? - zaczęłam iść w stronę dowódcy, ale żołnierze wymierzyli do mnie z broni, podniosłam ręce - Potrzebujemy go do pomocy.

- Macie czas do jutra, aby zbudować mi  rakietę - powiedział i podszedł do mnie - Szkoda takiej ładnej dziewczyny - pogładził mnie po policzku Tony podszedł do mnie, a arab wyszedł. Co za idiota? Gratulacje, jesteś pierwszy na mojej liście śmierci. Poszliśmy spać, jutro czekał nas długi dzień..

Następnego dnia wstaliśmy wcześnie i wzięliśmy się za budowę.

- W porządku? - spytałam brata, który siedział w zbroi.

- Tak - odparł.

- Pasuje, powtórz - powiedziałam i podeszłam do komputera.

- 40 kroków prosto, 16 od drzwi w prawo 33 i w prawo - powiedział, a ja wpisałam. Nagle usłyszeliśmy walenie w drzwi.

- Weź im coś powiedz - powiedział Tony do naukowca. Ten poszedł i odpalił bombę, która znajdowała się pod drzwiami. Bomba wybuchła.

- Udało się? - zapytał Tony.

- Boże, jeszcze jak - odparł zadowolony mężczyzna.

- To mój zawód - powiedział Tony.

- Do końce - powiedział Insen i wziął się za dokańczanie zbroi.

- Włącz zasilanie szybko - powiedział do mnie brat, a ja to uczyniłam.

- Mów - powiedziałam.

- F11, masz coś? Powinno już być, co widać? - zapytał.

- Mam - odparłam

- Kontrol i enter, chodź mnie zapiąć - powiedział brat, a ja mu pomogłam. Usłyszeliśmy bieg, na pewno żołnierze, mamy mało czasu.

- Wszystkie śruby - powiedział, a ja kiwnęłam głową w odpowiedzi.

- Idą! - krzyknął Insen.

- Zrób to - powiedział Stark.

- Idą - powtórzył naukowiec.

- Idąc za mną sprawdzajcie posterunki - polecił Tony, kiwnęłam głową.

- Nie ma czasu, muszę zyskać na czasie - powiedział Insen i zabrał broń.

- Mamy plan, trzymaj się, Insen! - krzyknął brat, ale naukowiec już wybiegł. Po chwili usłyszeliśmy kroki w pomieszczeniu.

- Schowaj się za mną - powiedział Tony, a ja to uczyniłam. Kiedy żołnierze zatrzymali się przed robotem, Tony ich zaatakował. Zaczęliśmy walczyć. Wszystkich pokonaliśmy i zaczęliśmy szukać Insena. Weszliśmy na jeden z posterunków i zobaczyliśmy go rannego.

- Insen... - zaczął Tony.

- Uważajcie - powiedział słabym głosem naukowiec, a my polecieliśmy na ścianę. Miałam mroczki przed oczami, zaczęłam pomału się podnosić. Tony pokonał żołnierzy i podszedł do mnie, pomógł wstać i podeszliśmy do Insena. Tony cały czas mnie trzymał abym nie spadła.

- Spadajmy stąd, rusz się, trzymaj się planu - powiedział brat do Insena.

- Mój był właśnie taki - powiedział słabo Insen.

- Rodzina na ciebie czeka - powiedziałam bliska płaczu.

- Nie żyją, idę do nich, to dobrze chcę tego - powiedział naukowiec.

- Dzięki za ratunek - powiedział Tony.

- Nie zmarnuj tego i swojego życia - odpowiedział i umarł. Ruszyliśmy na dwór. Żołnierze zaczęli do nas strzelać lecz stworzyłam pole ochronne. Kiedy skończyły im się naboje, spojrzeli na nas przerażeni i zdziwieni.

- Moja kolej - powiedział Tony i potraktował ich ogniem. Kiedy skończyliśmy z nimi walczyć podeszłam do naszej broni i ją podpaliłam, a ona po chwili wybuchła. Tony i ja wzbiliśmy się w niebo. Chwilę lecieliśmy lecz nagle zauważyłam, że Stark zaczął spadać. Podleciałam do niego i chciałam go złapać, ale był za ciężki. Upadliśmy na pustyni, wreszcie byliśmy wolni.

- Nieźle - powiedział Tony i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił. Ściągnął zbroję i ruszyliśmy dalej. Po chwili zobaczyliśmy helikopter, był on wojskowy. Zaczęliśmy do niego machać, a on po chwili wylądował koło nas. Usiedliśmy na piasku, a z helikoptera wyszedł Rhodey, miał łzy w oczach.

- hej - powiedziałam, a on nas przytulił.

- Rozerwaliście się? Na drugi raz jedziemy razem - powiedział James. Ruszyliśmy do helikoptera, a następnie do bazy. Ludzie latali koło nas jakbyśmy byli małymi dziećmi. Cały świat wiedział, że żyjemy. Jutro mieliśmy wrócić do domu...

Rodzeństwo Stark/ MarvelWhere stories live. Discover now