Rozdział 26

158 6 0
                                    

Następnego dnia wstałam o godzinie 9 i zeszłam aby coś zjeść. Zobaczyłam, że w salonie siedzą Pepper i Tony i oglądali wiadomości.

- Hejka - powiedziałam.

- Alex chodź tu na chwilę - zawołał mnie brat, podeszłam do niego.

- O co chodzi? - zapytałam lecz nie uzyskałam odpowiedzi, brat kazał mi spojrzeć na telewizor. Był kolejny zamach dokonany przez Mandaryna, tym razem w Nowym Jorku w China Town gdzie był Happy, akurat go pokazali rannego. Nie czekając ani chwili dłużej ubrałam buty i ruszyłam do garażu, a brat za mną. Wsiadłam do mojego ukochanego samochodu(zdjęcia w mediach) od strony kierowcy i ruszyliśmy do szpitala, gdzie leżał Happy . Weszliśmy do jego sali, był podłączony do mnóstwa maszyn. W tle leciał jego ulubiony serial, usiedliśmy na fotelach w końcu sali. Akurat do sali weszła jakaś pielęgniarka i chciała wyłączyć telewizor, ale zobaczyła nas i się zdziwiła . Uśmiechnęłam się podobnie jak brat.

- Zostawi pani włączony? - zapytał Tony.

- Oczywiście - odpowiedziała. Wstaliśmy z naszych miejsc, jak mnie boli tyłek, siedzieliśmy tam jakieś 3 godziny.

- Uważa, że jest elegancki - zaczął Tony i spojrzał na serial - Noście identyfikatory, nie chcemy wpuścić kogoś niepowołanego - dodał. Wychodząc ze szpitala założyliśmy okulary ponieważ było tam mnóstwo dziennikarzy. Gdy chcieliśmy wejść do samochodu zadawali pytania.

- Panno Stark podobno poszlaki wskazują na Mandaryna - powiedział jeden z dziennikarzy lecz nie odpowiedziałam, nie miałam humoru.

- Panie Stark kiedy go ktoś sprzątnie? - zapytał kolejny, a Tony odwrócił się do niego - No wie pan.

- Tego chcecie? W takim razie przesyłam Mandarynowi świąteczne życzenia. Tu Tony Stark, nie boję się ciebie jesteś tchórzem, postanowiłem cię zabić - zaczął Tony, a ja spojrzałam na niego jak na wariata, co on wyprawia - Ja zgłoszę się tylko po trupa, to nie polityka tylko stara dobra zemsta żadnego Pentagonu, to ja kontra ty. Nie sądzę, że wykorzystasz ale podaje mój adres 58-890 Malibu Haight 90-260 drzwi będą otwarte - zakończył Tony, a ja popatrzyłam zszokowana i wściekła na brata. Tony zabrał telefon dziennikarzowi - O to ci chodziło tak? - zapytał i rzucił telefon, a ten się rozwalił - Zapłacę - dodał Tony i wsiadł do samochodu, ja po nim, jechaliśmy w ciszy.

- Alex - zaczął Tony.

- Nie odzywaj się do mnie, wracamy i wynosimy się stamtąd - powiedziałam zła.

- Nie - odpowiedział Tony.

- Tony wytłumacz mi tylko jedno, co cię skusiło do tego czynu? - zapytałam.

- Wypadek Happy'ego - odpowiedział dalej jechaliśmy w ciszy. Gdy dojechaliśmy poszliśmy do pracowni, aby znaleźć coś na Mandaryna. Przecież nie zostawię brata, bo prędzej czy później będę musiała ratować mu tyłek. 

- Przygotowałem dla państwa bazę informacji o Mandarynie jakim dysponuje CIA, FBI i TARCZA. Uruchamiam wirtualną rekonstrukcję miejsca zbrodni - powiedział Jarvis i włączył miejsce zbrodni oraz informacje o Mandarynie w wersji 3D, zaczęliśmy je przeglądać.

- No dobra co my tu mamy, pseudonim dawny chiński tytuł królewskiego doradcy, taktyka lewicowych obrotów normalnie rąbnięty kaznodzieja. Trochę to wszystko trąci wodę winem. Koniec - powiedział Tony i wyłączył informację. Podeszliśmy do miejsca zbrodni, normalnie jak CIA: Kryminalne zagadki Las Vegas.

- Temperatura epi centrum przekroczyła 3000 stopni. Wszystkie ofiary w przełomie 12 metrów wyparowały - powiedział system.

- A w promieni 3 mil nie znaleziono odłamków - dodałam.

Rodzeństwo Stark/ MarvelWhere stories live. Discover now