Rozdział 35

166 6 1
                                    

Następnego dnia wstałam dość późno bo o 11, następnie poszłam pomóc bratu w pracowni. Gdy skończyliśmy była godzina 14, szybko poszłam się przebrać (zdjęcie w mediach) i ruszyłam do garażu po mój samochodzik, a następnie pojechałam do Rogersa. Gdy zaparkowałam przed blokiem, zauważyłam go, przyjechał na motorze. Wysiadłam z samochodu i podeszłam do niego.

- Cześć Steve - powiedziałam z uśmiechem.

- Hej, myślałem, że się spóźnię. Są straszne korki - powiedział.

- Spokojnie, poczekałabym - odparłam. Ruszyliśmy do klatki schodowej, gdy byliśmy na odpowiednim piętrze zauważyłam pielęgniarkę wychodzącą z mieszkania z praniem, rozmawiała przez telefon.

- Cześć Steve - powiedziała, a Kapitan się uśmiechnął -,, Muszę kończyć" - dodała do telefonu i się rozłączyła - Moja ciocia jest nadopiekuńcza - dodała i spojrzała na mnie - Jestem Katty Morgan - powiedziała podając mi rękę.

- Alex Stark - przedstawiłam się.

- Słuchaj, jeśli chcesz to korzystaj z mojej pralki. Wyjdzie ci taniej niż w pralni - powiedział Rogers do dziewczyny.

- Ach tak? Znaczy ile? - zapytała Katty.

- Tyle co kawa - odparł Steve.

- Dziękuję, ale właśnie nastawiłam pranie zresztą lepiej nie prać szpitalnych ciuchów w domu. Miałam dyżur na zakaźnym, trochę wiesz może to być niehigieniczne - powiedziała Katty.

- Aaa ok, nie zbliżam się - odpowiedział Steve.

- Całkiem nie rezygnuj, a chyba nie wyłączyłeś radia - dodała pielęgniarka.

- O... fakt, dzięki - powiedział Rogers, a dziewczyna poszła - Alex na pewno wyłączyłem radio, coś mi tu nie gra. Ja wejdę przez okno ty drzwiami.

- Ok - odpowiedziałam. Przygotowałam kule mocy i weszłam cichaczem do mieszkania Kapitana. Po chwili pojawił się również Kapitan. Wziął tarczę i poszliśmy do salonu, światło było zgaszone, a na fotelu siedział Nick. Schowałam kule, a Steve odłożył tarczę.

- Nie dawałem ci chyba kluczy - powiedział Steve.

- Aaa i myślałeś, że jesteś bezpieczny. Mam kłopoty... małżeńskie  - powiedział Nick.

- Nie wiedziałam, że masz żonę - powiedziałam.

- Ty to w ogóle mało o mnie wiesz - powiedział Nick.

- No właśnie Nick w tym kłopot - powiedział Steve i zapalił lampkę, która stała koło fotelu. Dopiero teraz zobaczyliśmy, że Fury jest bardzo poobijany. Dyrektor zgasił lampkę i napisał coś na telefonie ,, WSZĘDZIE PODSŁUCHY". 

- Sorry, że się wprosiłem, ale nie miałem gdzie spać - zaczął Nick i znów pokazał napis na telefonie ,, TARCZA ROZPRACOWANA". Spojrzałam na Rogersa, a on na mnie.

- Kto wie jeszcze o żonie? - zapytałam.

- Tylko - zaczął Nick i napisał ,,WY I JA" - przyjaciele - dodał.

- Należę do nich? - zapytał Steve.

- Jeśli chcesz - odpowiedział Nick i rozległ się odgłos strzału, Nick oberwał. Szybko zabraliśmy dyrektora spod linii strzału i ukryliśmy się za blatem kuchennym.

- Nie ufajcie absolutnie nikomu - powiedział słabo Nick i podał mi pendrive'a, którego miałam na statku. Spojrzałam na kapitana, a on na mnie, po chwili usłyszeliśmy jakieś kroki, ktoś wszedł do mieszkania. Stworzyłam kule gotowa do ataku, usłyszeliśmy czyjś głos.

- Kapitanie Rogers, agentko Stark, agentka 13 siły specjalne TARCZY - powiedziała Kate? Co ona tu robi? Wychyliłam się i zobaczyłam ją.

- Kate? - zapytałam, dziewczyna podeszła do nas.

- Mam zadanie was ochraniać - powiedziała.

- Z czyjego rozkazu? - zapytał Steve.

- Z jego - powiedziała i pokazała na dyrektora. Uklęknęła koło niego i wyjęła słuchawkę -,, Szef jest ranny i nieprzytomny. Potrzebny medyk". - dodała.

-,, Zatrzymałaś zamachowca?" - zapytała osoba po drugiej stronie. Spojrzałam na Rogersa, a on pokiwał głową.

- Powiedz, że go gonimy - powiedziałam i razem z Kapitanem ruszyliśmy za zamachowcem. Znaleźliśmy go na dachu budynku, Steve rzucił w niego tarczą, a ten ją złapał, że co? Gościu ją odrzucił przez co Rogers poleciał do tyłu. Zaczęłam walczyć z nieznajomym lecz i ja nie dałam rady. Podciął mi nogi przez co wywaliłam się i uderzyłam głową w barierkę, zanim typek uciekł zobaczyłam, że ma metalowe ramie z jakąś gwiazdką. Podbiegł do mnie Rogers i pomógł wstać.

- Wszystko dobrze? - zapytał.

- Tak w porządku, jedźmy do szpitala - powiedziałam i ruszyłam do samochodu. Gdy chciałam wejść od strony kierowcy wyprzedził mnie Kapitan.

- O nie, ja prowadzę, a ty siedzisz obok bo mi jeszcze za kółkiem padniesz - powiedział.

- Co? - zapytałam, a Steve kazał przejrzeć się w bocznym lusterku, ze skroni leciała mi krew i bolała mnie głowa, westchnęłam.

- Niech ci będzie - odpowiedziałam i dałam mu kluczyki, ruszyliśmy do szpitala w naszej siedzibie... 

Rodzeństwo Stark/ MarvelWhere stories live. Discover now