Rozdział 61

42 1 0
                                    

Znajdowaliśmy się już nie daleko granicy Wakandy lecz tylko ja i Steve o tym wiedzieliśmy, inni widzieli tylko las. Sam pilotował qujeta, a Steve pilotował sama.

- Zejdź na 2,5 tysiąca stup, kurs 030 - powiedział Kapitan Ameryka.

- Mam nadzieję, że wiesz co robisz inaczej to będzie wyjątkowo twarde lądowanie - odpowiedział Sam i wykonał polecenie Kapitana lecąc prosto w drzewa. Przebiliśmy się przez barierę, a naszym oczom ukazał się piękny krajobraz Wakandy

Wylądowaliśmy przed pałacem T'Challi gdzie czekał już na nas król oraz jego armia, zaczęliśmy wychodzić z naszego transportu

Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.

Wylądowaliśmy przed pałacem T'Challi gdzie czekał już na nas król oraz jego armia, zaczęliśmy wychodzić z naszego transportu.

- Trzeba się kłaniać? - zapytał Bruce Rhodey'a.

- Jasne, to król - odpowiedział James, a ja się delikatnie zaśmiałam, oj chłopaki. Wraz ze Steve'm szłam na czele i nasza dwójka jako pierwsza podeszła do Czarnej Pantery.

- I co? - zaczął Steve - Znowu będę twoim dłużnikiem - powiedział podając rękę królowi, w tym samym momencie Bruce zaczął klękać.

- Co ci odbiło, co? - zatrzymał go Rhodey.

- U nas się tego nie robi - odparł T'Challa i ruszył do przodu, a my za nim - To jak duża będzie ta inwazja? - zapytał.

- Przepraszam - powiedział Bruce przepychając się przez armię Wakandy - To raczej będzie jedna z tych większych - odparł.

- To co nam dasz? - zapytałam króla. 

- Dostaniecie królewską gwardię, plemię strażników, Doramilaje i... - nie dokończył.

- Całkiem nieźle poskładanego do kupy stu latka - powiedział Bucky podchodząc do naszej ekipy, ze Stevem uśmiechnęliśmy się na jego widok. Steve przytulił przyjaciel, Bucky również odwzajemnił uścisk.

- Jak leci Bucky? - zapytał Rogers.

- Nie ma tragedii jak na koniec świata - odpowiedział Bucky.

- Hej - powiedziałam i przytuliłam Barnesa, chłopak oddał uścisk.

- Jak leci mała? - zapytał z uśmiechem. 

- Mała to jest twoja pała, ja jestem niska - odpowiedziałam.

- Dobra wyluzuj - odparł Bucky czochrając mnie po włosach - mała - dodał z uśmiechem. Pewnie zastanawiacie się dlaczego mam taką relację z Barnesem skoro to on z zimną krwią zamordował moich rodziców.  Zrozumiałam, że to nie była jego wina tylko Hydry, to ona nim sterowała a on nie miał jak się sprzeciwić, wybaczyłam mu. Chwilę później weszliśmy do pałacu gdzie czekała już na nas Shuri. Jedynie Rhodey, Sam i Bucky zostali na zewnątrz aby czuwać nad sytuacją, kosmici mogą się pojawić w każdej chwili.

- Alex! - krzyknęła Shuri i podbiegła do mnie aby mnie przytulić.

- Też tęskniłam - odpowiedziałam oddając uścisk - Pomożesz nam Shuri? - zapytałam.

- Zrobię wszystko co w mojej mocy - odpowiedziała i już po chwili znajdowaliśmy się w pracowni dziewczyny gdzie Vision położył się na stole, a Shuri go skanowała, a dokładniej skanowała kamień.

- Jego struktura jest polimetryczna - powiedziała. 

- Tak - odparł Bruce, który jej pomagał - Musieliśmy podłączyć każdy neuron z osobna i sekwencyjnie - dodał. 

- Czy nie prościej było zaprogramować synapsy do reakcji kolektywnej? - zapytała, a my spojrzeliśmy na Bannera, którego lekko zamurowało.

- Może, ale na to nie wpadliśmy - odpowiedział lekko zmieszany.

- Liczą cię dobre chęci - odparła Shuri. 

- Umiesz to zrobić? - zapytała Wanda.

- Tak, ale tu chodzi o ponad 2 biliony neuronów, a każda pomyłka może wywołać falę awarii układów - odparła i spojrzała na Czarną Panterę - To potrwa braciszku - dodała. 

- Ile dokładnie? - zapytał Steve.

- Nie wiem, ale już się za to biorę - odpowiedziała, nagle usłyszeliśmy alarm. Okoye wyświetliła jego źródło.

- Coś właśnie weszło w atmosferę - powiedziała. 

-,, Kapitanie, impreza się właśnie zaczyna" - powiedział Sam a my wyjrzeliśmy przez okno gdzie zobaczyliśmy wielki statek lecący prosto na barierę. Na szczęście statek się rozwalił, a bariera nadal stała nie wzruszona, uwielbiam to miasto.

-,, Lecą następne, wylądują za kopułą" - powiedział Rhodey, a my to samo widzieliśmy. Cztery ogromne statki wylądowały w lesie za kapsułą chroniącą Wakandę, zaczyna się. 

- Nie ma czasu - zaczął Vision wstając ze stołu - Trzeba natychmiast zniszczyć kryształ - dodał. 

- Vision jazda mi z powrotem na stół - powiedziała Natasha i poszła go położyć.

- Spróbujemy ich zatrzymać - powiedział T'Challa.

- Wanda - zaczął Rogers spoglądając na dziewczynę - Jak tylko wyjmiecie mu to z głowy, rozwal w diabły - dopowiedział.

- Tak zrobię - odpowiedziała.

- Ewakuować ludność, aktywować systemy obronne - zaczął T'Challa do swojej armii, a następnie spojrzał na mojego chłopaka - I załatwcie mu jakąś tarczę - dodał. Dopiero teraz zaczyna się walka o przetrwanie, tylko kto w niej zwycięży: Thanos czy Avengers?...

Rodzeństwo Stark/ MarvelTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang