Długo nie minęło a my byliśmy już pod moim domem.
- Szybko się spakuj i jedziemy do mnie-powiedział Ryan, gdy tylko wyszliśmy z auta.
- Nie pomożesz mi?
- No dobra, czekaj tylko skończę papierosa - odpowiedział.
- Nie pal, bo nie urośniesz- zaśmiałam się wchodząc do domu.
- Mi to nie grozi, ale o ciebie martwiłbym się mała - zaśmiał się a ja uśmiechnęłam się najbardziej sztucznym uśmiechem jaki potrafiłam zrobić.
Gdy spakowałam się Ryan wsadził moje walizki do auta, ja zakluczyłam dom i pojechaliśmy. Cała drogę siedzieliśmy cicho.
***
- Położymy się już spać? - zapytał Alan, gdy przyszłam z Emmą do jej pokoju. Ja przed chwilą umyłam Emmę a teraz chłopcy mieli ją uśpić.
Sama usiadłam w salonie na kanapie i zaczęłam oglądać Netflixsa. Po kilku minutach przyszedł Ryan i dosiadł się do mnie.
- Jadę do Nicka. Emma już śpi - powiedział Alan wychodząc z domu.
- Powiedz mu, że musimy jutro dokończyć tę rozmowę-krzyknął do niego Ryan.
Zżerała mnie ciekawość, ale poczułam, że Ryan nie jest chętny do rozmowy więc nawet nie zaczynałam.
Po chwili oglądania filmu wylądowałam oparta głową o bark Ryana. Oglądaliśmy film i cały czas go komentowaliśmy. Nasz kontakt dzięki temu znacznie się poprawił. Przynajmniej tak mi się wydawało.
Około godziny 23 zauważyłam Emmę, która stała w korytarzu ze swoim ulubionym pluszakiem w rączkach.
- Co się stało kochanie? - zapytałam ją cicho.
- Nie mogę spać-powiedziała szeptem.
- Chodź, położysz się tutaj - powiedziałam i przesunęłam się, aby mogła położyć się obok nas.
Emma wtuliła się w moją klatkę piersiową a ja zaczęłam ją głaskać po główce.
***
- Położysz Emmę do łóżeczka? - zapytałam Ryana, gdy skończyliśmy już oglądać film. Ryan wziął ją na ręce i zaniósł, ja poszłam dokładnie za nim.
- Maddy - usłyszałam ciche krzyknięcie wychodząc z pokoiku Emmy.
Zauważyłam, że Emma ponownie się obudziła. Uklękłam przy jej łóżeczku i głaskałam ją do czasu, gdy usnęła.
Po czasie usłyszałam otwierające się drzwi. Okazało się, że to Ryan w nich stał. Patrzył na mnie uśmiechnięty.
Wyminęłam go i udałam się do swojego pokoju. Nie był od duży, ale bardzo ładnie urządzony. Miałam tam własną garderobę, łózko dwuosobowe i toaletkę.
Położyłam się na łóżko i chciałam iść spać, niestety nie byłam w stanie usnąć. Leżałam tak od kilkunastu minut myśląc o wszystkim i o niczym, gdy w końcu postanowiłam pójść na balkon, aby się przewietrzyć.
Założyłam jakąś za dużą bluzę i udałam się na balkon. Idąc przez korytarz minęłam jeden pokój, w którego brzmiała muzyka. Gdy dotarłam na balkon stanęłam przy barierce i zapatrzyłam się na gwiazdy nawet nie usłyszałam, gdy Ryan przyszedł.
Stanął za mną a jego ręce wylądowały na mojej talii. Popatrzyłam na niego obrzydzonym wzrokiem. On był uśmiechnięty, spojrzałam w jego oczy a one zabłysły.
Jego wzrok cały czas był wlepiony w moje usta, a ja patrzyłam w jego oczy.
Zachwyciłam się nimi. Widziałam w nich radość, ale zarazem nutkę tajemniczości. Działały na mnie w taki sposób, że od razu chciałam wszystko o nim wiedzieć.
Nagle nic nie mówiąc zbliżył się do mnie, jego ręce mocnej zacisnęły się na mojej talii. W końcu złączył nasze usta. Tak, oddałam pocałunek. Całował nieziemsko, jego ręka wylądowała na moim policzku a ja swoje zaplotłam w jego włosy.
Po chwili stałam już wlepiona w ścianę całując się z Ryanem. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Nie wiedziałam, dlaczego oddałam ten pocałunek, równie dobrze mogłam go odepchnąć i zacząć krzyczeć, ale nie zrobiłam tego.
W końcu oderwaliśmy się od siebie. Ryan stał uśmiechnięty, ja również. Patrzyliśmy się na siebie, nic nie mówiąc tylko się śmialiśmy.
***
- Co jemy na śniadanko? - zapytałam Emmę, gdy weszłyśmy do kuchni.
- Naleśniki-krzyknęła szczęśliwa.
Zaczęłyśmy przygotowywać śniadanie robiąc przy tym straszny bałagan. Po chwili Emmie znudziło się i poszła się bawić a ja kończyłam posiłek.
- Co gotujesz? - zapytał Ryan zaspanym głosem.
- Śniadanie-odpowiedziałam.
- Wiesz, że mamy kucharkę? - zapytał opierając się o blat kuchenny za moimi plecami.
- Kucharka nie doda ci trutki do jedzenia a ja tak-zaśmiałam się.
Po kilkunastu minutach podłożyłam Ryanowi talerz z jedzeniem pod samą twarz. Poszłam jeszcze do pokoju Alana, aby zawołać go na śniadanie.
Zapukałam do drzwi i tam weszłam. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to duża ciemna przestrzeń z bardzo dużą ilością rysunków przyklejonych na ścianach i gitarę stojącą w kącie pokoju. Jak na pokój mężczyzny miał tutaj bardzo schludnie.
- Co chcesz? - zapytał zimno. Leżał na łóżku i przeglądał telefon. Nawet nie popatrzył na mnie.
Miło.
- Zrobiłam śniadanie. Chcesz? - próbowałam być miłą, ale już zdarzył mnie wkurwić.
- Dzięki, ale kucharka robi mi zbilansowane posiłki.
- No to dzisiaj będziesz miał głodówkę, bo kucharki nie ma-zaśmiałam się I wyszłam.
Weszłam ponownie do kuchni. Usiadłam na krześle I zakryłam twarz dłońmi.
- Jak się czujesz? - zapytał Ryan.
-Dobrze-przeskanowałam jego nagi tors.
- Trzymaj-podał mi talerz z naleśnikami i szklankę wody.
Nie mogłam się na niczym skupić widząc jego nagi tors a dresy na jego biodrach luźno zwisały odsłaniając gumkę od bokserek.
Za jakie grzechy dajesz mi Boże taki test wytrzymałości.
CZYTASZ
Bóg piekła
Teen FictionMadison Collins córeczka idealna. Dobre oceny, ładnie ubrana, osiągnięcia sportowe i konkursy. Zawsze pomocna i bardzo przyjacielska. Nie pali, nie pije. Przynajmniej każdy tak ją widział. Wystarczyło, że w mieście pojawiła się czwórka nowych chłopa...